9

Wachlarz – przede wszystkim o ludziach

Zmęczony po trzydniowej konferencji InternetBeta w Rzeszowie (o niej będzie w kolejnym wpisie) dotarłem do Warszawy na kolejne całodniowe wydarzenie – Festiwal Podróżniczy Wachlarz. Również scena, publika, prelegenci, wykłady i pozytywne emocje ale też zupełnie inny klimat.

Sala z wielkim ekranem w Kinotece była idealna do opowiadania o podróżach… ale to wcale nie podróże były celem wszystkich prezentacji. Wiecie, opowieści podróżników na typowych slajdowiskach polegają na prezentacji zdjęć i opowieści o tym co właśnie widać. Na Wachlarzu było zupełnie inaczej – fotki z podróży oczywiście były, ale były one tylko pretekstem, żeby opowiedzieć o motywach podróżowania, o wyzwaniach które stoją przed podróżowaniem samemu czy podróżowaniem z dziećmi. Co ciekawe, niektóre opinie i doświadczenia jednych mówców stawały w sprzeczności z doświadczeniami poprzednich występujących. Jedni chwali podróż w samotności, odradzali podróżowanie w parze (grozi rozstaniem), za chwilę na scenie para opowiadała o tym jak świetnie podróżuje się we dwójkę 🙂 albo w ciąży czy też z małymi dziećmi. Lepiej rowerem, na stopa, własnych samochodem czy na piechotę. Już na samym początku Łukasz „Włóczykij” Gołacki rozwalił system swoją opowieścią o rzuceniu wszystkiego i samotnej wyprawie w świat – to była jak na razie jedyna prezentacja i jedyna taka konferencja, która rozpoczęła się od pluszowej pandy grającej na ukulele 🙂

panda z ukulele

A potem były kolejne wystąpienia – nie będę po kolei każdego z nich opisywał, możecie je obejrzeć tutaj w jednym filmie (wkrótce będą dostępne wszystkie nagrania na kanale Podróżnickich).

Podobało mi się, że z każdej prezentacji, nawet tej o podróżowaniu tropem dziadków zesłanych na Sybir wypływało w naszą stronę mnóstwo pozytywnej energii. Żadnego spięcia, czy też prześcigania się w wymienianiu liczby odwiedzonych krajów – przez cały czas byłem wsłuchany z bananem na twarzy. Różne temperamenty, osobowości i tempo prezentacji – wszystko na luzie, bez żadnego spięcia. Powiem Wam, ze nawet uciekło mi z pamięci kto gdzie był i jakie cuda widział, ale przede wszystkim poznałem historię ludzi, ich motywy podróżowania i powody życiowych wyborów. Na pewno zapamiętałem wnioski Andrzeja Budnika, który mocno odróżnił podróżowanie „wakacyjne” od wyprawy typu „projekt” gdzie praktycznie jesteś w pracy. Bardzo blisko jest mi do wniosków Tomka Michniewicza, który zachęcał do wracania jeszcze raz do tych miejsc, które już odwiedziliśmy i poszukiwania historii, ludzi i miejsc, które są daleko od „10 rzeczy, które musisz zobaczyć w kraju X”. Polecam, szczególnie blogerom, obejrzeć prezentacje Wędrownych Motyli o tym jak łączą blogowanie z podróżami. Rzadko się zdarza, aby przy takiej liczbie prelegentów, wszystkie prezentacje były bardzo równe, dobrej jakości – osobne światy, różne osobowości ale żadne z wystąpień nie wydało mi się nietrafione.

wachlarz 2014foto: Bałkany według Rudej

Duża w tym zasługa organizatorów – Kuby i Ani Górnickich, którzy mocno zbriefowali prelegentów, pilnowali czasu i zastosowali metodę, którą rzadko spotyka się na konferencjach z dużą liczbą wystąpień. Wszystkie prezentacje były przesłane wcześniej i połączone w jeden wielki plik. Powodowało to, że nie było przerw między kolejnymi prelegentami, wszystko trwało bez zbędnych przerw technicznych – nawet się nie zorientowałem, kiedy minęło 7 godzin i „przewinęło” się 15 prezentacji. Świetna inicjatywa, świetna organizacja i mnóstwo pozytywnej energii – polecam Wam zapisać w kalendarzu datę 27-28 czerwca 2015 roku – wtedy w Przemyślu odbędzie się kolejny Wachlarz – z pewnością mnie tam nie zabraknie.

Postscriptum
Wrzucę jeszcze mały podróżniczy wątek osobisty – klimat długiej wyprawy we dwoje czy też samotnej podróży w jedną stronę jest dla mnie bardzo pociągający. Rzadko niestety w opowieściach podróżników pojawia się temat zdrowia (i nie mam na myśli choroby morskiej, rozwolnienia czy skaleczenia) ale różnych przewlekłych dolegliwości. Szukam właśnie takich opisów wypraw. W moim przypadku nurtują mnie pytania związane z dostępem do fachowej opieki medycznej. jestem po przeszczepieni nerki, mam wiec tylko jedną, w dodatku darowaną nerę – działa w miarę dobrze, co jakieś 3 miesiące muszą ją kontrolować a co 12 godzin brać leki zapobiegające odrzuceniu przeszczepu. No i w podróży do dżungli zaczyna się problem, zapas leków na 2 tygodnie to spora paczka (przynajmniej w plecaku gdzie liczy się każda wolna przestrzeń). W jednym kraju może kupię swoje leki, może trafię na zamienniki (zmiana bez kontroli lekarza nie jest specjalnie wskazana), poza tym zawsze są to leki na receptę i do najtańszych nie należą. Dodatkowo różne szczepionki czy tez tabletki np. na malarie nie są specjalnie wskazane dla nerek… Dochodzę więc zawsze do momentu kiedy muszę mocno planować każdą podróż albo każdy mój cel na mapie mocno weryfikować pod względem dostępu do szpitala, dostępu do lekarza, a nie znachora, zapasu leków itp. Tak sobie myślę o opcji aby zrobić w Polsce magazyn leków w paczkach i na „umówiony znak/sygnał” wysyłać je z kraju kurierem w odpowiednie miejsce. Z kolei ograniczenia NFZ pozwalają mi otrzymać recepty maksymalnie na 3 miesiące – są to leki refundowane ze sporą dopłatą ze strony państwa. Ceną (i niestety dość wysoką i realną) jest powrót ze zniszczoną nerą, powrót co kilkugodzinnych dializ co drugi dzień i oczekiwanie na kolejny przeszczep. Dość słaba perspektywa, mocno mnie hamująca również psychicznie – z drugiej strony nie na tyle aby odciągnąć mnie od marzeń i projektów związanych z podróżowaniem. Jeśli znacie ciekawe miejsca w sieci gdzie znajdę historie i opowieści podróżników z podobnym balastem do mojego będę wdzięczny… Na stawianie – jakoś to będzie, niestety nie mogę sobie pozwolić, chociaż bardzo bym chciał 🙂

Comments 9

  1. Bardzo ważny był dla mnie ostatni punkt Twojego wpisu. Moje problemy ze zdrowiem nie są na szczęście tak poważne, ale też biorę leki i w dodatku jestem na diecie bezglutenowej. I perspektywa dłuższej wyprawy w mniej cywilizowane rejony świata napełnia mnie pewnym niepokojem.

    1. Post
      Author
    2. zazwyczaj jeździmy miesiąc po jakimś kraju, paczka leków które biorę jest imponująca, w dodatku niektóre muszą być przechowywane w termosie. zapas zawsze biorę 1.5 do 2 razy większy na wszelki wypadek. nie ubezpieczam się, bo to zazwyczaj więcej nerwów niż korzyści, szczególnie w odległych krajach. czasami jest potrzebna jakaś pomoc, zwykle jednak da sie po prostu dostać do specjalisty na miejscu. ryzyko jest zawsze, czy zdrowy czy chory, niemal jednakowe (np. przeszlismy zakażenie pierwotniakiem w Nepalu) ale żyć bez podróżowania? nie warto 🙂

  2. Świetne podsumowanie wydarzenia. Cały dzień, szesnaście prezentacji, cztery bloki tematyczne. I do tego wszystkiego zróżnicowana publiczność. A mimo to nawet osoby nie będące „targetem” danego blogu nie mogły się nudzić. Ania i Jakub odwalili kawał dobrej roboty dobierając prezenterów i organizując cały event.

    W ostatniej kwestii nie powinnam się wypowiadać. Nie powiem, że można, że jest łatwe. Ale powiem, że z marzeń nie wolno rezygnować i Ty pewnie wiesz to najlepiej. Może nie środek dżungli, może nie Mt. Everest. Ale świat jest pełen pięknych miejsc, z których w miarę szybko można dojechać do szpitala i znaleźć tam dobrą opiekę medyczną (oczywiście niestety osobnym tematem są ubezpieczenia). Ale myślę, że warto próbować. Tak, żeby i spełniać jedne marzenia i nie rezygnować z drugich. Życzę zarówno zdrowia jak i powodzenia – w spełnianiu marzeń!

    1. Post
      Author
  3. Hej, zgadzam się – Wachlarz był naprawdę świetny, ciekawy, no i inspirujący.
    Sama chętnie bym poczytała wpisy/blogi podróżników zmagających się z jakimiś chorobami, które wymagają regularnych badań, leków itp. Jestem w takiej sytuacji i dłuższa podróż w moim przypadku wymagałaby dodatkowych zdolności logistycznych 🙂

  4. Muszę przyznać, że pierwszy raz miałem przyjemność uczestniczyć w wachlarzu i to od razu na tak szeroką skalę (oglądałem w necie wcześniejsze a tutaj taki ZONG). Zgadzam się z Tobą co do organizacji – rewelacja, czas nie uciekał a płynął – ja miałem momentami niedosyt, że za szybko, za krótko.
    Już zacząłem odliczać do kolejnego spotkania w Przemyślu.
    Co do ostatniej części wpisu – może napiszę tak – jest mnóstwo miejsc na świecie, które mają dobrą infrastrukturę medyczną i spróbuj zacząć od takowych nawet egzotycznie. Zobaczysz jak Ci idzie, sprawdzisz możliwości na wypadek gdyby. Jeżeli będzie szło ok (bo czemu ma nie pójść), zrobisz następny krok.
    Widziałem też różne portale, gdzie można poszukać chętnych do wspólnego wyjazdu, można rzucić tam swoją propozycję, że na przykład na swoją wyprawę szukasz np. lekarza czy farmaceutę – a nuż się ktoś przyłączy (luźna propozycja)
    Serdecznie pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *