18

Pierwsza poważna kampania z vlogerami i konkretnym budżetem

fot. Flickr (joevare)

Coraz bardziej interesująco zaczyna się robić w temacie vlogów, vlogosfery i współpracy z reklamodawcami. Myślę, że właśnie zbliżyliśmy się do etapu kiedy polska vlogosfera zaczyna dojrzewać, profesjonalizować się i tym samym komercjalizować – oczywiście, ze wszystkimi tego blaskami i cieniami.

Nie chcę tutaj specjalnie „mentorzyć” ale byłem pewien, że w 2012 roku we vlogosferze nastąpi przełom i odkrycie, trochę na nowo, potencjału YouTube przez marketerów jak i samych twórców. Dla przypomnienia, odsyłam do mojego wystąpienia o vlogosferze, które miałem okazję wygłosić podczas InternetBeta 2011.

Pieniądze jakie pojawiły się na YouTube za sprawą programu partnerskiego (twórcy oryginalnych treści mogą zarabiać na klikach z reklam) spowodowały, że ilość projektów, pomysłów na kanały YouTube znacznie wzrosła. Pojawiły się zarówno vlogi jak i show zmierzające w kierunku coraz bardziej profesjonalnych produkcji. Co prawda pieniądze jakie może zarobić vloger na programie partnerskim nie są wcale takie duże i często przez innych użytkowników są mocno demonizowane. Prawdą jest, że poziom rzędu kilku tysięcy złotych miesięcznie będzie osiągalny dla niewielkiej liczby polskojęzycznych youtuberów.

Bardzo aktywna grupa użytkowników serwisu YouTube – ci którzy klikają łapki w górę, „łapkują” komentarze, subskrybują i aktywnie z tych subskrybcji korzystają to bardzo młoda grupa ludzi – 13-18 lat, dla których marzenie o zarabianiu własnych pieniędzy z YouTuba to 1000-1500 zł miesięcznie. Więc ciśnienie na własne grosze z kanału youtube jest spore. Rzadko też vlogerzy widzą potencjał w rozwijaniu swojej pasji, twórczości i kanału na YouTube przez kreowanie własnej marki i sensownej współpracy z reklamodawcami – a w tej sferze, dla vlogera skoncentrowanego na zarabianiu pieniędzy na programie partnerskim otwierają się zupełnie nowe możliwości.

O różnych projektach, planach i mniejszych kampaniach z vlogerami słyszałem już nie raz, wiem, że w agencjach trwają prace nad pomysłami, rozmowy z klientami i marketerzy coraz mocniej przyglądają się potencjałowi vlogerów. Świadomość więc powoli rośnie, chociaż w dalszym ciągu uważam, że jest to jeszcze mało poznane medium przez marketerów i dziennikarzy.

Właśnie rusza spory projekt – kampania z udziałem vlogerów, której budżet spokojnie przekracza 50 tys. złotych (to moje, ostrożne szacunki i tak skłaniające się ku dolnej granicy).

Projekt realizuje Grupa Heureka wraz z jednym z klientów z branży FMCG (szczegóły akcji zostaną ujawnione jeszcze w tym tygodniu). Faktem jest, że do współpracy zaproszono dwóch popularnych vlogerów, których tematyka jest skupiona głównie wokół gier (co wciąż na YouTube jest kluczem do popularności). Rock (a dokładnie RockAlone2k) czyli Remigiusz Maciaszek (wywiad z Maciaszkiem możecie przeczytać w tyn numerze „mediafun magazynu”) oraz Rojo (rojov13) czyli Patryk Rojewski. Każdy z nich prowadzi własny kanał na YouTube, podzielony tematycznie na różne sekcje – Rock to głównie gry ale również vlog Moja Tuba, Rojo oprócz gier tworzy poradniki rysowania (BazgRojki), vlogi, sekcje o broni, paintballu. Razem tworzą również serię Rock & Rojo. Tak naprawdę można jeszcze sporo wymieniać jeśli chodzi o ich twórczość, ale chciałbym skupić się na potencjale i odpowiedzieć na pytanie, dlaczego zostali zaproszeni do współpracy przy kampanii.

Potencjał vlogerów
Jaki jest potencjał takiego vlogera? Co prawda Rock i Rojo mają swoje blogi na serwisie gameplay.pl, mają twittera (automatyczne generowanie treści), fanpage na facebooku i inne poboczne aktywności, ale głównym kanałem komunikacji z widzami jest YouTube. Ważną „walutą” we vlogowym świecie są subskrybenci danego kanału. Subskrypcja vlogera powoduje, że zalogowany użytkownik YouTube dostaje powiadomienia (również mailowe) o każdej nowym filmie wybranego – coś w rodzaju listy mailingowej. Ile subskrypcji mają wspomniani vlogerzy? Rock ok. 115 tys. Rojo blisko 90 tys. Oczywiście nie można przekładać tych liczb wprost na oglądalność ich materiałów, jest to ok. 30-50% wszystkich subskrybentów, ale można przyjąć szacunkowo, że średnio każdy materiał tych panów jest oglądany ok. 50 tys. razy. Jeśli dodamy do tego fakt, że ci vlogerzy potrafią wypuszczać 2-3 filmy dziennie, robi nam się właściwie pełny kanał tematyczny, z konkretną ramówką.

Dla porównania, zdobywający kolejne nagrody w konkursach film wirusowy z Natankiem Batmankiem za chwilę przekroczy 2 miliony wyświetleń, ale przez ten czas zdobył zaledwie 200 subskrybentów. To oznacza, że każdy kolejny film z Natankiem Batmankiem aby powtórzyć sukces poprzednika musiałby mieć taki sam potencjał wirusowy. Vlogerzy za pomocą stale rosnącej liczby subskrypcji mają zapewnioną stałą oglądalność, nawet jak kolejny materiał jest słabszy od poprzedniego.

Innym interesującym aspektem związanym z ocenianiem potencjału vlogerów jest fakt, że nie potrzebują specjalnie innych mediów społecznościowych. Oczywiście Facebook jak i Twitter czy własna strona pomagają rozwijać vloga i mieć dobry kontakt z widzami, ale nie są one konieczne. O ile dobrze sobie przypominam, fan page Rocka powstał na prośbę widzów. Cała komunikacja odbywa się na YouTube – który moim zdaniem mimo wciąż słabej obsługi komentarzy, jest wystarczającym kanałem. Istnieją vlogerzy, którzy swoją aktywność prowadzą tylko na YouTube, własna strona jest zupełnie zbędna.

Szczegóły kampanii?
Ok, wróćmy do kampanii. Klient zabronił jeszcze ujawniać szczegóły, mogę tylko powiedzieć, że chodzi o branżę FMCG, a Rock i Rojo polecą odwiedzić Las Vegas wraz z 5 osobami towarzyszącymi (część z nich to widzowie tych vlogów, którzy zostaną wyłonieni z konkursu). Na pewno smutną wiadomością dla wielu małoletnich widzów Rocka i Roja jest fakt, że na wyprawę do Las Vegas będą mogli polecieć tylko dorośli widzowie i tylko ci którzy ogarną sprawy papierkowe (wiza).

Ekipa Rock&Rojo spędzi w USA pięć dni, podczas których odwiedzą okolice Las Vegas, przejadą się Harleyami i oczywiście będą nagrywać filmy. Jestem ciekaw jak sobie poradzą z tym wyzwaniem, bo do tej pory kręcili głównie w warunkach domowych, spokojnie zza biureczka lub nagrywając to, co się dzieje na ekranie komputera. Nagrywanie i obróbka materiałów w podróży oraz ich przesyłanie to trochę bardziej skomplikowane wyzwanie.

Oczywiście za wcześnie jest aby oceniać sens, ideę oraz efekty kampanii. Ważne jest, że zostali do niej wybrani vlogerzy z ogromnym potencjałem widzów. Z dość specyficznego miejsca internetu, gdzie społeczność funkcjonuje trochę na innych zasadach niż na Facebooku czy blogach. Polscy vlogerzy to grupa, która do tej pory było słabo „eksploatowana” przez reklamodawców w ten sposób. Tego typu kampanie – pozytywne, nie ingerujące w wolność blogerów, spełniające ich marzenia i pozwalające rozwijać vlogi na pewno służą pozytywnemu rozwojowi całej vlogosfery. Tutaj więc należy się spory ukłon Heurece i klientowi, którzy odważył się zainwestować w taką kampanię. Zresztą Heureka nie pierwszy raz przeciera szlaki, kiedyś w akcji Heureka & Agito jeden taki polski vloger zyskał w pierwszego w Polsce oficjalnego sponsora 🙂

Vlogerzy to też sprzedajne dziffki
Ten temat, dla tych którzy śledzą blogosferę nie jest oczywiście niczym nowym i był już na wielu blogach, artykułach, konferencjach i spotkaniach wałkowany na wiele razy. Reklamodawcy i pieniądze na vlogach to wciąż nowy temat i spotykający się jeszcze z większym ostracyzmem niż w przypadku vlogów. W wielu przypadkach dość ostra niechęć lub wstręt do pieniądza zarabianego na własnej pasji wynika z małego zrozumienia mechanizmów rynkowych czy też po prostu realiów biznesowych. Zwłaszcza w tak młodej grupie widzów jaką są użytkownicy YouTube, w większości wciąż na garnuszku rodziców. Wielu z nich też nie ma świadomości jak funkcjonuje rynek i dla wielu z nich rekamodawca na vlogu oznacza automatycznie – „sprzedałeś się”. Nie rozróżniają takich podmiotów jak agencja reklamowa od domu mediowego czy agencji public relations. Co więcej, po ogłoszeniu przez Roja i Rocka wielkiej wyprawy, pojawiło się wiele zawisntych komentarzy w stylu: „za nasze się obłowili”, „zarobili na programie partnerskim i teraz jadą się bawić”. Bardziej jest to zabawne niż poważne, jednak vlogerzy to jeszcze bardziej wrażliwi ma krytykę ludzie niż blogerzy i często taka krytyka może wielu młodych twórców odstraszać przed potencjalną współpracą. Twarda skóra jeszcze musi trochę zgrubieć na vlogerskich karkach.

Dochodzi też niezrozumienie rynku, młody wiek i łatwość „hejtowania”. Ze zdumieniem słuchałem na zlocie kilku yutouberów zarzutów pod adresem Lekko Stronniczych, że się sprzedali i zdradzili swoje ideały. Obiecali widzom, że na ich kanale nie będzie nigdy reklamy, a tym czasem na końcu każdego odcinka pojawia się krótka animacja z adresem www reklamująca ich własną firmę Flying Penguin – producenta Lekko Stronniczych :-). Idąc tym tropem, nie powinni się również przedstawiać w programie…

Oczywiście pojawienie się kolejnych kampanii, reklamodawców, coraz większych pieniędzy będzie również skutkowało negatywnymi działaniami i wpadkami, zarówno po stronie vlogerów jak i reklamodawców. Vlogosfera nie ma jeszcze swojego „kominkowego” Dr-a Oetkera ale pewnie taki przypadek zbliża się wielkimi krokami – będzie więc wesoło. Mam jednak wrażenie, że w odróżnieniu od ewolucji blogosfery, w przypadku vlogosfery agencje i klienci już sporo wiedzą i mają doświadczenie z blogerami – młoda vlogosfera etap nauki ma jeszcze przed sobą i „kominkowym” Dr-em Oetkerem może zostać raczej jakiś vloger niż konkretna firma.

A tak wygląda zapowiedź przygody w Las vegas w wykonaniu duetu Rock&Rojo (obejrzana już ponad 60 tys. razy)

Comments 18

  1. smutna sprawa ze roja i rocka ogladaja 13-15 latki … a pojada ci od 18 lat 😉 czyli moze kilka osob z tysiecy, raczej sobie burger king narobi wrogow

    z drugiej strony jaki to wstyd dla narodu ze nagroda sa wakacje 😉 ludzie na zachodzie z wlasnej kasy moga bez wiz pojechac a u nas …. bieda, vlogowanie za tysiaka, klamstwa ze sie nie zarabia na tym nic – my ass i za free siedza po nocach nagrywaja filmiki a potem godzinami skladaja i wgrywaja – ale dno oklamywac nastolatkow. Wstyd ze sie zarabia czy co ?

    "„zarobili na programie partnerskim i teraz jadą się bawić”. Bardziej jest to zabawne niż poważne"

    to nie jest ani zabawne ani powazne to jest frustracja mlodych i starych tego kraju zyjacych poza wielkimi miastami ktorzy czesto nie maja dobrego kompa zeby pograc i ogladaja jak jakis starszy gosc nieporadnie gra w gry, mlodzi ludzie nie wiedza czy w te wakacje gdziekolwiek pojada

    1. Post
      Author

      Rock i Rojo mają dokładne statystyki, tych 18 latków jest trochę więcej, ale faktem jest, że przeważają młodzi.
      no i nie jadą na wakacje, tak już konkretnie rzecz ujmując, do pracy w sumie też nie – będą tam mieli do zrobienia konkretne zadania.

      1. To kto pojedzie, jest mało istotne. Ważne jest kto będzie to oglądał przed kompem 🙂
        95% subskrybentów Roja to jego wierni tarczownicy., Rock też ma wiernych fanów. W większości to właśnie nastolatkowie. Oni wydadzą kasę na burgery. Kampania będzie procentować w czasie na pewno, ale wątpię czy się zwróci. Jednak Złoty Łuczek to wśród obecnych nastolatków bożyszcze. Tu jedzą i spotykają się (w sumie z obserwacji to nawet to drugie odgrywa ważniejszą rolę). Burger się nie przebije.

  2. Tu oprócz wizy, chyba będzie jeszcze potrzebne prawo jazdy kat. A? A z tego co czytam z komentarzy na YT, na razie największy problem jest co jak ktoś kończy 18 lat np za 2 miesiące?

    Przy czym ja twierdzę, iż tam powinien być wymóg 21 lat. Bo tak mi się zdaje iż od tylu lat można wejść do kasyna w USA?

    1. Post
      Author

      Przejazd na harleyu może się odbywać również na siedzeniu pasażera i do tego już prawo jazdy nie jest potrzebne… i szczerze mówiąc, jakby to miała być moja pierwsza przejażdżka taką potężną maszyną to zamiast ładować się w kilkadziesiąt kilometrów na motorze usiadłbym z tyłu a z przodu posadziłbym prawdziwego wymiatacza szos… chociażby dla bezpieczeństwa. Słabo by było dla firmy, gdyby podczas wyprawy ktoś się zabił na motorze.

      1. Ja osobiście, jak bym brał udział. To bym jednak wybrał coś z kategorii B. A w ostateczności jako pasażer, ale co to za frajda?

        Inna sprawa, iż faktycznie nikt nic nie mówi o prawie jazdy. Więc pewnie skończy się jako pasażer.

  3. I bardzo dobrze, że w końcu ktoś dostrzegł potencjał dobrych twórców i przygotował ciekawą kampanię. Niech się firmy chcące współpracować z blogosferą kulinarną uczą i niech blogerzy i blogerki kulinarne też dostrzegą, że nie wszyscy pracują za paczkę bakalii czy przypraw :). Rockowi i Rojo życzę udanej podróży :).

    1. wlasnie 🙂
      jutro pewnie bakaland do pani zadzwoni z wycieczka do turci last minut za 1200 ;PPPPPP

      taki zarcik

  4. Brzmi fajnie, pozazdroscic 🙂 Wydaje mi sie, ze na YouTube jest latwiej zdobyc followersow, niz na blogu (a nawet latwiej, niz na fb). Jakie sa Twoje wrazenia, Macku?

  5. Ludzie, którzy oceniają negatywnie vlogi i piszą, że vlogerzy dorobili się na "ich kliknięciach" po prostu sami nie zdają sobie sprawy z tego, jak wiele pracy wymaga profesjonalne przygotowanie kilku-kilkunastominutowego materiału wideo. Jeszcze nie vloguję (dosyć późno dostrzegłem potęge internetu i stawiam pierwsze kroki dopiero w blogowaniu), ale wiem, że kilkuminutowy profesjonalny filmik to czasem nawet kilka godzin nagrań. Ja bardzo szanuję czyjąś pracę a jeśli ktoś zarabia na swojej pasji to tylko należy mu się szacunek – te osoby odchodzą od utartych schematów, nie pracują na przysłowiowych etacie, bądź po godzinach pracy poświęcają swój wolny czas na to, aby stworzyć coś, co zainteresuje innych.

  6. No i bardzo fajnie – podoba mi się, że powoli ludzie pełni fajnych pomysłów i którym się "chce", zaczynają zarabiać na swojej pasji. Świat staje się lepszy, kiedy wiemy, że wystarczy mieć fajny pomysł i szanse same się pojawią. A ci, co uważają, że "blogerzy się sprzedają", niech wstają dalej co rano i idą do nielubianej pracy 😉

  7. Pingback: Szczegóły pierwszej poważnej kampanii z vlogerami – Żywiec Zdrój wysyła ich do Las Vegas : Blog.Mediafun.pl

  8. Pingback: Szczegóły pierwszej poważnej kampanii z vlogerami – Żywiec Zdrój wysyła ich do Las Vegas | Blog.Mediafun.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *