23

Nie bój się zapytać

zwolnij

Wracałem właśnie z wywiadu, który traktował o mediach internetach i tych wszystkich szybko zmieniających się technologiach. Zazwyczaj też chodzę szybko, wiecie, tak po warszawsku (podobno w stolicy jest najwyższa średnia prędkość chodzenia) – i ciągle wydaje mi się, że gdzieś się śpieszę 🙂

Ale zdarza mi się zwolnić, zwłaszcza kiedy widzę starszą osobę, która może potrzebować pomocy – wtedy uprzejmie, bez narzucania pytam się, czy w czymś mogę pomóc. Nie chcę tutaj grać na jakiegoś harcerzyka z syndromem ocieplania wizerunku, po prostu czasem korzystam z okazji, zapytam, wniosę wózek po schodach itp. – czasem w tym pędzie, zamyśleniu lub zasłuchaniu się w muzykę dopiero po 200-300 metrach dochodzi do mnie obraz człowieka, którego właśnie mijałem i pytanie, kurczę, tak wolno dreptał, albo ciężko oddychał może potrzebował pomocy, dlaczego się nie zatrzymałem, głupio tak teraz wracać, a może wrócę, ale przecież śpieszę się, może ktoś inny pomoże, a może nie potrzebował pomocy nigdy nie wracam, obraz pozostaje.

Jest coś takiego w starszych ludziach, czasem to niemoc, czasem duma, może wstyd, albo trudność w zagadnięciu pewnie idącego człowieka (do tego ze słuchawkami na uszach), że trudno im poprosić o pomoc. Dlatego podchodzę. Podobnie było tym razem, okazało się, że 80-kilkuletnia pani Ania to – jak o sobie powiedziała – stara taterniczka, oczywiście z masą wspomnień. Pani Ania ma jakiś skomplikowany problem z nogą, ledwo chodzi, pokonanie 250 metrów z siatką z zakupami było ponad jej siły – wspólnym marszem pod rękę, zajęło nam to ponad 10 minut – przez te 10 minut masa wątków, strzępki historii, o górach (Orla Perć!), wojnie, złych czasach, matce rannej w powstaniu, osobiście doglądanej przez Piłsudskiego itp. – mnóstwo rozpoczętych historii. Co mnie totalnie zaskoczyło pod koniec rozmowy – rozpoznała mnie. Ale nie że z bloga, mediafun, jutube 🙂 – pamiętała moją twarz. Ja jej nie zapamiętałem, ale skojarzyłem klatkę schodową, kiedy w końcu do niej doszliśmy – musiałem ją odprowadzać jakieś 3-4 lata temu, wtedy też zagadnąłem ją na ulicy.

Z jednej strony dobra pamięć jak na ten wiek, z drugiej – skoro zapamiętała tamto zdarzenie, twarz gościa, który niósł jej zakupy, to pewnie rzadkością jest, że ktoś jej w ten sposób od czasu do czasu pomaga. Chwilę o tym rozmawialiśmy, poradziłem jej żeby następnym razem nie krępowała się zatrzymać kogoś, poprosić – z pewnością mnóstwo ludzi pomoże w takiej sytuacji, jeśli tylko wyrwie ich się z zamyślenia i gonitwy własnych myśli. Podejrzewam, że wielu z Was nie odmówiło by takiej prośbie, potrzeba tylko impulsu.

Ale tak jak starych drzew się nie przesadza, tak trudno zmienić stare przyzwyczajenia i te obawy o których pisałem wyżej, ludzie krępują się prosić o pomoc – kiedy idziecie więc ulicą, warto mieć czujne oko na potrzebujących pomocy, zagadnąć do starszego człowieka – być może usłyszycie jakąś niesamowitą historię z przeszłości, a i statystyki „reputacji” i krzywa „dobrych uczynków” waszego bohatera pójdzie w górę.

Popędziłem dalej 🙂

fotografia we wpisie: sebastien.mespoulhe via photopin cc

Comments 23

  1. Dobra robota mediafun. I mi zdarzają się takie sytuacje jak Tobie. Często zastanawiam się co zrobić, podejść, nie podejść, ale gdy już przełamie coś w sobie, to niemal zawsze ta pomoc była potrzebna. Do tej pory pamiętam starszą panią, która opowiadała jak po wojnie odbudowywała zburzoną Warszawę, po czym wróciła do Kalisza. Wystarczy zwolnić…

  2. Zwracajcie szczególną uwagę na wystraszonych staruszków rozglądających się bezradnie dookoła, czasem może okazać się że nie pamiętają adresu zamieszkania. Najlepiej podjąć rozmowę i jednocześnie zawołać straż miejską lub policję, która jest w stanie jakoś wylegitymować taką osobę. Dobrze jest też „pouczyć” policjanta, żeby poinformował sąsiadów o sytuacji, a ci mogą to przekazać ew. rodzinie.

  3. Mam dokładnie tak samo… Zdarza mi się komuś pomóc, a zdarza mi się przejść i po chwili wyrzucać sobie czemu się nie zatrzymałam. Czasem po prostu dosięga mnie fakt że raczej jestem osobą nieśmiałą i czasem ciężko mi tak zagadywać obce osoby. Ale jedno zostało mi w głowie i wyrzucam sobie że nic nie zagadałam. Jechałam metrem dość sporo stacji i wsiadł staruszek. Metro było raczej pełne ale usiadł praktycznie naprzeciwko mnie. Miał bardzo smutne oczy, przez chwile nawet lśniły w nich łzy. Gdyby siedział obok to bym zagadała ale obok niego siedział ktoś inny – zaczytany w książkę. Pomyślałam że jeśli wysiądzie na mojej stacji to porozmawiam z nim, ale wysiadł wcześniej. Miałam szybką myśl by wysiąść za nim, zaczepić… Ale drzwi od metra się zamknęły i nie wyszłam. Żałuje bo naprawdę wyglądał na sympatyczną lecz samotną osobę. I naprawdę czułam że jest bardzo przygnębiony… Może chociaż dzięki mnie na sekundę by się uśmiechnął…

  4. Mieszkam w kamienicy pamiętającej czasy wojny i moimi sąsiadkami są urocze babciuszki, którym pomagam w różnych czynnościach codziennie i mimo dorosłego już mojego wieku, dostaję w zamian czekoladę albo cukierka 😉 Ale z przyjemnością słucham też ich opowieści, chociażby ze względu na piękną polszczyznę, którą się posługują. Bez prostactwa, zachodnich naleciałości i nowomowy. Nieskalane 🙂

  5. Prawda, że starsi ludzie z Polski boją sie prosić o pomoc. Od czasu do czasu przebywam dłużej w Londynie (teraz też) i tutaj z kolei z prośbą o pomoc w zaniesieniu zakupów do auta albo wniesienie siatek na piętro spotkałam się już kilka razy. Równie często ktoś mi oferuje pomoc (jak taszczę walizkę po nieruchomych schodach w metrze :)).

    Myslę, że to do nas młodych należy inicjatywa i pokazywanie, że chcemy pomagać – tylko otwierając się sprawimy, że starsi ludzie będą wiedzieli, że mogą na nas liczyć!

  6. uwielbiam rozmawiać ze starszymi ludźmi 🙂 mam to szczęście że niezbyt często gdzieś się spieszę, za to bardzo dużo spaceruję… z psem, a no i dużo się uśmiecham 🙂 Ostatnio w parku skaryszewskim zagadał mnie starszy pan, jak się okazało całkowicie samotny. Zaczepił mnie po prostu, bo chciał się odezwać do kogoś. Ze łzami w oczach powiedział, że jest już za stary na psa i boi się że umrze i psiak trafi do schronu. Gdyby nie porypany charakter Fadosława (mojego psa) pewnie porozmawialibyśmy dłużej, a może i nie. Może to właśnie o to chodzi, że obcej osobie jakoś łatwiej jest coś powiedzieć.

    Czasami to czego potrzebuje starsza osoba to chwila rozmowy.

  7. Ano boją się, bo to mało sytuacji jest typu „a wniosę Pani te siaty do domu.. oddawaj rentę!” :C

  8. Ano, tylko cmok! Fajnie, że tyle osób myśli podobnie, może to za jakiś czas nie będzie taka rzadkość i twarze będą się zmywać w pamięci?

  9. „czasem w tym pędzie, zamyśleniu lub zasłuchaniu się w muzykę dopiero po 200-300 metrach dochodzi do mnie obraz człowieka, którego właśnie mijałem i pytanie, kurczę, tak wolno dreptał, albo ciężko oddychał może potrzebował pomocy, dlaczego się nie zatrzymałem, głupio tak teraz wracać, a może wrócę, ale przecież śpieszę się, może ktoś inny pomoże, a może nie potrzebował pomocy nigdy nie wracam, obraz pozostaje” – ile razy tak miałem, ile razy gryzły wątpliwości i poczucie niespełnienia.

  10. Coś w tym jest… Mi również zdarzyło się kiedyś zatrzymać w tym „biegu”, kiedy zobaczyłam staruszkę próbującą przenieść torbę z zakupami przez zaspę śniegu przy krawężniku. Pomogłam, odruchowo. Zdziwienie, ulga, wdzięczność – takie uczucia malowały się na twarzy tej Pani.
    Myślę, że warto – dla obopólnej korzyści 🙂

    1. Post
      Author

      w sumie ciekawe, że taka normalność i zwykły normalny odruch robią na nas takie wrażenie i właśnie to na dłużej zostaje w głowie

  11. Normalnie ścisnęło mi gardło w trakcie czytania tego tekstu, a przecież to takie proste, to zwykła pomoc. Staram się widzieć, nie odwracać głowy i reagować, choć zdaję sobie sprawę, że niejednokrotnie przeoczyłam kogoś, kto tej pomocy być może oczekiwał ode mnie.

  12. Post
    Author

    Mam jeszcze jeden obrazek w głowie, właśnie taki który zostaje kiedy zawalasz sprawę. To było w Święto Niepodległości, wtedy z jednym z kin była jakaś promocja na bilety – chyba 11 zł na 11 listopada. Nie wiem dlaczego wtedy wybraliśmy się do kina, zazwyczaj omijam szerokim łukiem promocyjne dni w kinach ze względu na tłok, no ale tak wyszło.
    Wchodzimy na salę, jeszcze przed seansem, na moim miejscu siedzi starszy gość, sam. Grzecznie przeprosiłem, pokazałem bilet i dziadek poszedł gdzieś wyżej. Prawdopodobnie znowu usiadł nie na swoje miejsce, być może nie potrafił odczytać biletu, w każdym razie sala się zapełniała aż do ostatniego miejsca i pewnie przesiadał się tak raz czy dwa w każdym razie pod koniec reklam, kiedy sala była już pełna w 100 procentach widziałem jak schodził po schodach i już nie wrócił na salę.
    Ależ miałem doła, że nie pomogłem, nie przeczytałem mu tego biletu i nie posadziłem na jego miejsce i to jeszcze w takie święto, starszy gość, wyprawa do kina do dla niego rzadkość i jeszcze nie potrafił powalczyć o należne mu miejsce.

  13. Pomagasz nie tylko w niesieniu zakupów, ale i w odzyskiwaniu wiary w ludzkość. Dziękuję. Nie wielu ludzi stać na taki gest, ale i wielu starszych ludzi boi się poprosić lub przyjąć pomoc, bo tyle się złego słyszy.. A szkoda, bo naprawdę możemy wiele sobie nawzajem ofiarować.

  14. Pingback: Panaceum | BiblioCamp

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *