256

Mateusz Grzesiak i cały polski coaching kontra psychologia

Hmm, od dawna czekam na rzeczową konfrontację „polskiej szkoły coachingu” z naukowym środowiskiem psychologów. Wiem, że po kątach, na uczelnianych konferencjach, w zamkniętych gronach mówi się o coachingu bardzo ostro i żałuję że naukowe środowisko nie potrafi zabrać konkretnego, słyszalnego głosu w tej sprawie. Nie chodzi mi o otwartą wojnę, totalną negację czy wdeptania coachów w ziemię – ale o danie, nam, amatorom, rzeczowych argumentów za i przeciw.

Na razie jeśli chodzi o coaching, zwykły kowalski – potencjalny klient ma wybór – albo kochać albo nienawidzieć. W żadnej z tych dróg nie jest w stanie sam ocenić faktycznej proporcji między zwykłą ściemą a naukowymi faktami. To też jest wina „kowalskiego” – leniwy, przyjmuje tylko to co dają mu media.

Miałem okazję być dwa razy na wykładzie topowych coachów w towarzystwie psychologa – to było bardzo ciekawe doświadczenie. Słuchałem wykładu, a na drugie ucho dostawałem suchą ale rzeczową analizę tego co właśnie słyszę:

  • teoria, o której w tej chwili mówi coach jest już przestarzała i dawno nieaktualna;
  • tutaj posługuje się czystą manipulacją, bo wie, że nikt z obecnych nie ma pojęcia o zasadach tej metody, upraszcza ją bardzo brutalnie a tłum może tylko potakiwać, potwierdzając jej skuteczność – coach wie, że tłum i tak nigdy jej nie wdroży;
  • w tym momencie pada po prostu kłamstwo, ponieważ – i tutaj lista suchych faktów;
  • trudno w tej atmosferze się czegoś nauczyć jeśli niewielka grupa sprowadzona jest tylko do potakiwaczy, podnoszenia rąk i akceptowania wszystkiego co powie nieomylny guru;
  • kolejne argumenty padały im dłużej trwał wykład.

Nie podejmuje się takiej naukowej polemiki jako mediafun – nie mam w tym kierunku wystarczających kompetencji ale to doświadczenie zdecydowanie otworzyło mi oczy. Zastanawia mnie też, dlaczego, mimo sporej negacji, oburzenia, środowisko naukowe niespecjalnie chce wchodzić w konfrontacje czy też obalanie coachingowych mitów.

Ze smutkiem patrzę na kogoś kto wydał 1700 zł na szkolenie (pieniądze, za które normalnie jest w stanie żyć przez miesiąc), przyjechał z grupą podobnych mu osób ze swojego małego miasta i nie jest w stanie nawet sam przed sobą przyznać, że to była kasa wydana na show, a nie na zmianę swojego życia jak obiecywały reklamowe hasła. Bo presja grupy, bo euforia po wydarzeniu i racjonalne myślenie zagłuszona klaskaniem do techno hitów sprzed 20 lat.

Ze smutkiem (i jakąś taką fascynacją połączoną z zażenowaniem, niczym oglądanie Klanu) przyglądam się adeptom na kolejnych coachów i liderów. Na młodych ludzi, którzy jeszcze bez merytorycznej wiedzy i doświadczenia w żadnej dziedzinie uwierzyli, że po przeczytaniu kilku książek i wysłuchaniu kilku wykładów też pozostaną coachami. I realizują tę misję w mediach społecznościowych – obserwuję kilka takich kanałów, nie chcielibyście tego oglądać, ale jest to przykry obraz, nazywam to zjawisko „pomiotami polskiego coachingu”.

Nie chcę tym wpisem negować coachingów czy też rzucać błotem w konkretne nazwiska. Brakuje mi świadomego wyboru, chłodnej analizy przy podejmowaniu decyzji przez nas – klientów. Chęci do dotarcia do informacji, aby móc skonfrontować obietnice reklamowe z faktycznym stanem nauki i skutecznymi metodami grzebania w ludzkiej psychice i relacjach z innymi ludźmi.

I nie spodziewałem się, że na namiastkę takiej konfrontacji trafię w programie „Świat się kręci”. Polecam obejrzeć tę rozmowę – trwa całe 10 minut. Nie wiem czy to dobra, biznesowa droga, aby razy za jakość i afery polskiego coachingu przyjmować wszystko na klatę Mateusz Grzesiak. No, dostało się też Bryanowi Tracy 🙂 ale uważam, że Mateusz wybronił się mimo dość napastliwej narracji jaką przyjęli jego oponenci i w sumie niewielu rzeczowych argumentów – a było przecież dwóch na jednego.

Tutaj możecie obejrzeć ten materiał.

Zrzut ekranu 2016-01-13 o 08.39.12

Cały czas czekam jednak na porządną, spokojną konfrontację między „coachingową ściemą” a środowiskiem naukowym. Nie po to, żeby kogoś (modne ostatnio słowo, słowo roku) „zmasakrować” argumentami, ale żeby konsument miał możliwość świadomego wyboru. Jeśli znacie jakieś dobre miejsca w sieci, gdzie można o tym poczytać (i nie chodzi mi o artykuły pisane przez jednego kołcza na drugiego kołcza) to wrzućcie z komentarzach, chętnie się zapoznam.

Comments 256

  1. No no no robi się gorąco! już w 3 miejscach na facebooku jest dyskusja na temat wczorajszego programu! Może warto, żeby specjaliści z branży włączyli się do debaty i zaprezentowali merytiryczne argumenty oparte na badaniach.

  2. Maciej, niestety 10- minutowy program nie pozwala na rzeczową dyskusję, ale widać z wpisów, że to jest potrzebne bo wywołuje dużo emocji.

  3. Poza tym jedno jest niezaprzeczalne, że takie „metody” odnoszą ogromny sukces. Mówił o tym również profesor Nęcki, że to jest paradoks, że tyle ludzi przychodzi na takie spotkania.

    1. siła mlm – ktoś robił kiedyś analizę publiczności takich dużych spotkań? Ilu ludzi tak prywatnie kupuje bilety, zachęconych reklamą, szukających potrzeba a jak się rozchodzi dystrybucja w sieciach mlm – jak sie przeciez trafi do liderów to bilety lecą hurtem….

  4. Maciek u Blog ChangeMaker masz pełno analiz „gurów” i „antygurów” dodatkowo Artur jest praktykiem, a i psychologiem. Polecam. Z profesorem to też tak trochę trudno określić, bo sam wykładał na kursach coachingowych, to ja nie wiem czy to tak ładnie atakować.

  5. W pomocy psychologicznej podawanie recept z pozycji przewagi jest błędem w sztuce. W zasadzie niezależnie od szkoły, faktyczna zmiana następuje dzięki osobistemu doświadczeniu, przeprowadzonemu w kontrolowanych przez specjalistę warunkach.

    Ten najbardziej przaśny „kołczing” to praktycznie same recepty formułowane z pozycji mentora, do tego w języku nadającym się prosto na memy z panem Coelho w tle. Na tyle pozwala poziom emocjonalny ich autorów i odbiorców, pozyżej którego nie mają potrzeby wychodzić, bo nijak nie rozumieją materii zmiany.

    Jest znanym i udokumentowanym efekt polegający na doraźnyn poprawianiu sobie samopoczucia przez podejmowanie aktywności pozornych, kupowanie książek „zmień swoje życie w weekend”, czy sięganie po inaczej podane, zawsze proste, esencjonalne i superskuteczne porady życiowe. Ludzie się nawet uzależniają od konsumpcji takich rzeczy.

    Z pewnością istnieją jednak takie „szkolenia kołczingowe”, zapewne raczej te mniej obfite w uczestników, które posiadają komponent doświadczenia powodującego zmianę, wprowadzony mniej czy bardziej intuicyjnie przez „kołcza”.
    Przecież techniki psychologiczne też nie wzięły się z powietrza, ktoś wszystko kiedyś zrobił pierwszy raz, kierując się intuicją.

    Ale nawet, gdybyśmy chcieli docenić ich wartość takich „udanych szkoleń kołczingowych” dla uczestników, warto pamiętać, że fachowość jest jednak składnikiem dużo istotniejszym niż na przykład charyzma prowadzącego. Fachowa terapia grupowa nie skończy się nigdy „zjedzeniem” któregoś uczestnika przez innych, szukających własnego komfortu – o co łatwo w niefachowych działaniach, gdy osoba prowadząca „szkolenie” nie posiada do tego odpowiednich podstaw ogólnych.

  6. też na to czekam i też żałuję, że środowisko akademickie nie robi żadnych konkretnych, widocznych dla społeczeństwa kroków. zresztą ledwo wczoraj dyskutowałam z jednym uczonym o tym, jak środowisko naukowe, akademicy, zapomnieli trochę o swojej roli w edukacji społeczeństwa i obronie prawdy w mediach.

    trzeba też przyznać, że Grzesiak wyszedł w tej rozmowie z twarzą.

    1. Jacek masz na myśli jego odpowiedź na pytanie o to, jak zrealizować postanowienia noworoczne? dobrze, że dostał takie pytanie, bo to jedyne kilka sekund w całym prawie 11-minutowym materiale, w którym mógł wykazać się wiedzą. i zrobił to dobrze 😉

  7. Co do Grzesiaka to cóż, mnie nie porywa zupełnie i dla mnie jest właśnie jednym z tych nadmuchanych coachów „nowej fali”.
    Wiedzę ma dużą, to bez wątpienia, warsztat również nie najgorszy, zna kilka języków ale dla mnie jest po prostu nie naturalny i dlatego go nie kupuję.

    W naszym kraju „bycie coachem” staje się modne.
    Często są to ludzie bez warsztatu, „streszczający książki” i sesje na których byli sami. Robią to dość nieudolny sposób i dla osób, które „coś tam” czytały/widziały jest to widoczne na pierwszy rzut oka.
    Sztuczne to, nudne i bez finezji.

    W tej nowej modzie na coaching najgorsze jest chyba to, że przez „papugowanie” i powtarzanie niesprawdzonych teorii (które głosił inny „specjalista”) mogą robić ludziom krzywdę.

    Dodatkowo jest do wciąż dość profitowe zajęcie więc nie ma co się dziwić, że nie wielu jest tych, którzy robią to z prawdziwą pasją i mają poczucie misji. Wielu przyciąga kasa.
    Zrobienie certyfikatu tanie nie jest ale w dzisiejszych czasach (konsultacje via skype np.) pozwala bez problemu zarabiać przyzwoite pieniądze.

    Nie mówię, że mają pracować za zwroty za benzynę i hotel ale „co innego robić z hajsem, czym innym jest DLA hajsu”.

    Oczywiście są perełki, ludzie z pasją i wiedzą ale niestety, jest ich nie wielu.

  8. „(…) ale uważam, że Mateusz wybronił się mimo dość napastliwej narracji jaką przyjęli jego oponenci i w sumie niewielu rzeczowych argumentów – a było przecież dwóch na jednego.”

    Dokładnie mam takie samo odczucie. Pan profesor w zasadzie popisał się tylko brakiem kultury (przerywanie, wchodzenie w zdanie) i koślawym atakiem bez, tak naprawdę, konkretnych argumentów. A szkoda, bo głos psychologii jest bardzo ważny w tej kwestii.

    1. Według mnie też ignorancją, bo pomieszał pojęcia , mimo że M.Grzesiak chwilę wcześniej powiedział, że przemówienia motywacyjne a coaching to nie to samo.
      Inna sprawa, że to mieszanie pojęć jest bardzo powszechne.

  9. Masz rację, taka konfrontacja jest niezbędna. Nie jestem specjalistą w tym temacie, ale nawet ja potrafię wyłapać bzdury sprzedawane za ciężkie pieniądze przez tzw. trenerów życia osobistego, coach, etc. Z drugiej strony – jest wielu niedouczonych psychologów, którzy nie mają na siebie pomysłu. Jedyne co umieją, to negacja i krytyka innych. Z przyjemnością wziąłbym udział w takiej profesjonalnej, merytorycznej debacie 🙂

      1. Oczywiście ma Pan racje – nie wszystko jest dla wszystkich tak samo dobre/niedobre. Mateusz dla jednych jest szarlatan dla drugich ktoś to potrafi faktycznie zmienić swoje życie a także zmienić innych pod swoim wypływem. Profesjonatych psychologów to oburza ponieważ jego gra na scenie i przedstawienie z psychologią mają niewiele wspólnego. Przyznać jednak mu trzeba, że robi to „po swojemu” i całkiem dobrze sobie radzi. IMHO w starciu z klasycznymi psychologami poradził sobie całkiem nieźle biorąc pod uwagę sytuację. Zastrzegam, że znam go tylko z youtube więc nie mogę się do końca wypowiadać czy jest warty/czy nie warty wydanych pieniędzy bo nic od niego nie kupiłem 🙂

        1. 1) Nie, to po prostu szarlatan.
          2) Nie, to ktoś kto nie potrafi zmienić swojego życia. Srsly, w kuluarach syfy krążą legendarne i non stop powracają te same wzorce 🙂
          3) Mr. Ambergold też robił po swojemu i też „całkiem dobrze sobie radził” 😉

          1. Właśnie się zastanawiałem Artur jakby wyglądała ta dyskusja, gdybyś Ty tam siedział.
            Co prawda w 10 minut nie wiele da się powiedzieć, ale zawsze byłaby szansa na to, żeby ten program nie był 10 minutową reklamą Grzesiaka.

          2. Specyfika takich programów jest niestety taka, że trudno przekazać jakieś pełniejsze informacje, bardziej liczy się przygotowanie kilku bon motów, które odbiorca wyniesie z programu i ich odpowiednie wykorzystanie. Kto zdoła to lepiej zrobić, ten lepiej wypadnie.

          3. Ewidentnie masz, dziwny człowieku, obsesję na moim punkcie (tudzież na punkcie każdego, kto ma inne zdanie od Ciebie- vide Twój atak na Maćka Budkowskiego). Racz je leczyć gdzie indziej 😉

          4. wow, bo zablokujesz mnie? :)) co do obsesji to jak wykazałem wcześniej juz ty sam wiesz lepiej na czyim masz ją punkcie buahahahaha:) wreszcie skoroś mnie taki ciekaw to ulżę ci pomogę – nie obsesja tylko alergia i nie na twoim punkcie tylko na punkcie wszelkiej maści indoktrynerów, propagandzistów, agitatorów, misjonarzy takich jak ty Budkowski czy choćby Grzesiak poprzebieranych w szaty wiarygodnych i rzetelnych nauczycieli, czyli alergia na wszelką szarlatanerię mała i dużą.

          5. królu złoty
            1. przyganiał kocioł garnkowi. tylko charyzmy masz 0,5 PROMILA co on.
            2. ale w sztuce HEJTU przebijasz go, btw przetłumacz może najpierw swój bełkot na polski a potem dopiero pluj jadem.
            3. oj NIE RADZISZ sobie z emocjami, bo na hasło Mateusz REAGUJESZ z automatu hejtem i pianą jak PIES PAWŁOWA śliną na dzwonek 🙂

          6. królu złoty
            1. przewidywalny jesteś jak biegunka po rycynie, a repertuar erystycznych chwytów od lat masz niezmiennie ubogi. No nic się nie rozwijasz, a twój hejt na Grzesiaka wygląda już na obsesję. Nie myślałeś czasem o wizycie u psychologa?
            2. insynuacja, że każda uwaga nieautoryzowana peselem i facjatą musi być nieprawdziwa może wyjaśniać dlaczego masz taką kupę w głowie, no bo skoro politycy i dziennikarze pokazują swoje twarze i personalia to z automatu stają się dla cb wiarygodni, czyż nie tak? 🙂
            3. jesteście w wielu tematach życiowo identyczni (przypomnij sobie ile poglądów macie zbieżnych), oczywiście nie dorownujesz mu siłą przekazu i prezencji, nie wiem również jaki kołczing dostałeś od niego jako asystent szkoleniowy, czy że się nie nadajesz, czy że moze cie na razie do obsługi kateringu skierować. No ale pomyśl jakbyście zakopali ten topór wojenny to może nawet zatrudniłby cie jednak gdzieś choćby do obsługi rzutnika, a wtedy nie musiałbyś chałturzyć samodzielnie jako niedoceniony lider, tylko zobaczyłbyś dokładniej jak prawdziwy lider to robi?
            A i światek szkoleniowy skorzystałby na tym, bo trochę mniej hejtu w sieci i marnych paszkwili ksiązkowych byś sprzedawał i zapanowałaby, jak to mówił bronek, zgoda i bezpieczeństwo?
            przemyśl 🙂 pzdr

          7. królu złoty 🙂
            no bez przesady, aż TAK ANONIMOWY TO TY nie jesteś (przecież z kilkadziesiąt osób ze światka cię kojarzy), a poza tym potwierdza się że wspomniana rycyna powoduje również wymioty:)

          8. Artur, jesteś przewidywalny jak śnieg w zimie. Czekałem, kiedy się pojawisz i rzucisz kilka pogardliwych splunięć. A pomyśleć, że zaczynałeś jako asystent na szkoleniach MG.

          9. Actually, zaczynałem w zupełnie innym miejscu. Asystowałem na szkoleniu MG (darmowo) RAZ. I po tym razie się z nim pożegnałem, jasno precyzując mu, że to co robi jest mocno nieetyczne. Proponuję nadrobić fakty 🙂

  10. Sądząc po tym materiale to faktycznie potrzebna jest taka dyskusja, bo 10 minut to za mało… zwłaszcza, że Mateusz chyba się w pewnym momencie poddał i nawet nie próbował dyskutować, bo dwójka „przeciwników” go przegadała.

    1. Bardzo fajny pomysł i cieszę się, że tak konkretnie wzięliście się za temat. Mam nadzieję, że będzie relacja z tego wydarzenia w internecie 😉

    1. mnie rowniez; wydawanie w bloto ciezko zarobionego hajsu po to aby uslyszec pierdoly ktore i tak nic nie zmienia (no moze poza tym, ze krotkofalowo moga zmotywowac)

  11. „od dawna czekam na rzeczową konfrontację „polskiej szkoły coachingu” z naukowym środowiskiem psychologów” – temat podejmuję Z naszej strony w ubiegłym roku zabiegaliśmy o coś takiego w jednej ze stacji i pomysł spalił na panewkach. o 30 minutowej „debacie” nie było mowy

    1. Tematy mogę/możemy przedstawić jedynie w sytuacji, gdy przedstawicie ekspertów z dziedziny coachingu. W innych przypadkach debata mija się z celem.Debata coachowie ICF – środowisko naukowe psychologów nie za wiele wnosi – nie zauważam tutaj jakichkolwiek retorycznych ram. Psycholog ze środowiska naukowego miałby wypowiadać się na temat coachingu? Chyba jedynie wtedy, gdy będzie w stanie udowodnić, że jest profesjonalnym coachem. W innym przypadku można równie dobrze zrobić debatę coachowie ICF – prezydenci IV RP – zarówno Ci pierwsi („środowisko naukowe psychologów”), jak Ci drudzy („prezydenci IV RP”) w temacie coachingu nie będą mieli zbyt wiele do powiedzenia. Chyba, że jak wspomniałem powyżej będą profesjonalnymi coachami bądź będą w stanie udowodnić, że takowymi są. Wtedy jak najbardziej zapraszam(my) do merytorycznych rozmów.

    2. By debata przyniosła efekt i raz na zawsze zamknęła dyskusje na temat coachingu i „ubierania go w różne kwestie” istotne, by do dyskusji usiadły osoby, które w tej kwestii maja pojęcie i doświadczenie praktyczne, a nie były to osoby, które wypowiadają się jedynie z obserwacji czy opinii na rynku. Ważne jest również, by zastanowić się, jaki byłby cel takiej debaty i jakie efekty miałyby przynieść takie rozmowy.

    3. Ze swej strony mogę polecić grono osób, które od wielu lat zajmują się coachingiem i nie jest to tylko kwestia kilku godzin szkolenia, ale długa ścieżka i lata doświadczenia, które doprowadziły ich do miejsca w którym są dzisiaj. Warto w tym miejscu odpowiedzieć sobie co miałoby wnieść spotkanie strony psychologów i coachów, skoro każda ze stron inaczej podchodzi do tematu, tak jak to wcześniej już zauważyłem.

    4. Reasumując: Debata tak, tyle że osobami, które praktycznie i nie z samodzielnego nadania tylko z weryfikacji wielu osób i organizacji zrzeszających profesjonalnych coachów (np. ICF) zajmują się coachingiem. W takiej sytuacji dyskusja ma szanse stać się merytoryczna – jednak w dalszym ciągu przypominam, że żadna ze stron nie ma wiedzy czego ta debata miałaby dotyczyć.

    5. Ważne by była merytoryczna 🙂 Dziękujemy Łukasz za wartościowe wpisy i w przypadku pojawienia się innych refleksji na ten temat, zachęcamy do podzielenia się z nami! Wszelkie uwagi i informacje są istotne 🙂

  12. Problem nie tkwi w tym, czy sam coaching w sobie jest zły, ale w tym jak wiele rzeczy, które nie są coachingiem się pod coaching „podpina”. Wykłady, o których piszesz to były „zwykłe” wystąpienia motywacyjne, pewnie z dawką manipulacji w tle. I tym samym są szkolenia organizowane na skalę masową – podpina się pod nie słowo „coaching” a faktycznym coachingiem nie mają one nic wspólnego.

    Bo prawda jest taka, że w tym faktycznym coachingu nie ma żadnego show. Jest spotkanie dwójki osób, w czasie którego dzieje się bardzo dużo, ale przede wszystkim w głowie osoby która decyduje się na sesję. Nie ma tekstów motywacyjnych ze strony coacha, nie ma skakania, klaskania, podnoszenia rąk, świateł, fajerwerków i innych atrakcji. Nie ma jedynego słusznego sposobu na życie, który to za chwilę objawi nam coach. Jest „tylko” rozmowa i takie godzinne spotkanie może wnieść więcej w życie zainteresowanej osoby niż 100 masowych szkoleń.
    Grzesiak mówi o tym rozdzieleniu – że coach to nie trener, nie motywator, nie konsultant – i o swoich filmach z tych spotkań masowych też wspomina, że to już nie jest coaching. Manipulacją w tym programie stało się pokazanie filmów z jego wystąpień motywacyjnych, wmówienie że one są coachingiem i poddanie ich pod ocenę psychologów w myśl idei „porozmawiajmy o tym, jak bardzo coaching jest zły”.

    Generalnie to mocno atakującą postawę przyjęli psychologowie w tym programie opierając się na nieprawdziwych stereotypach i chwytając się ich właśnie po to, aby swoje pierwotne założenie potwierdzić i poklepać się po plecach 😉

    Czy coaching wpisuje się w ideę wyścigu szczurów? Coaching wpisuje się w to, co chce osiągnąć klient.
    Jeśli dla niego branie udziału w takim „wyścigu” ma sens i widzi w tym korzyści dla siebie to zadaniem coacha ma być pomóc w zajęciu dobrego miejsca w takim wyścigu. Coach nie może negować sensu samego „startu”, może dopytać co ten start przyniesie i co się stanie po zajęciu określonej pozycji końcowej, ale nie może powiedzieć „Teraz bierzesz udział w wyścigu szczurów, zawróć, bo ja uważam, że to jest bez sensu”. To jest dopiero manipulacja.

    I na koniec – tylko trochę prawdy jest w tym, że coachem może być każdy. Owszem, każdy może sobie dodać taką nazwę po swoim nazwisku, bo obecnie nie jest używanie tego tytułu prawnie usankcjonowane. Jednak istnieją możliwości sprawdzenia z kim mamy do czynienia i czy warto konkretnemu coachowi zaufać, pytając osobę, do której chcemy się zgłosić, jakie posiada potwierdzenie swoich umiejętności i czy w jakiejś organizacji coachingowej, najlepiej międzynarodowej, jest akredytowana.
    Proces otrzymania takiej akredytacji jest dość długotrwały i obwarowany konkretnymi wymogami, które trzeba spełnić aby ową akredytację otrzymać. Później należy też taką akredytację utrzymać, bo nie jest ona dawana raz na całe życie. Jest więc to jedna z form sprawdzenia czy kontaktujemy się z coachem czy z „coachem”.

    1. Dokładnie jest tak jak piszesz. Słowo coach jest nadużywane bez zrozumienia, przez to wyświechtane i trochę zszargane. Autor artykułu mógłby się pokusić o tę analizę co jest coachingiem a co nie, przed jego napisaniem.

      1. Niestety, potrzebne jest bardzo mocne edukowanie w tym zakresie i niestety showmeństwo w tym nie pomaga 😉 Sama się o takie podsumowanie tego, czym jest coaching, a czym nie jest pokusiłam http://www.ewelinamierzwinska.pl/coaching-czyli-co/ – to tak a propos podzielenia się miejscami w sieci, w których można o coachingu poczytać.

        Nie sądzę jednak, że to zadaniem Maćka jest analizowanie coachingu. On pokazuje swój odbiór, jako osoby z zewnątrz, takich dyskusji o coachingu. Pokazuje, że de facto nie ma skąd czerpać tej wiedzy o coachingu i dla osób z zewnątrz jedyne, co jest widoczne to jatki między „dobrą” a „złą” stroną mocy 😉

      2. Analiza „co jest coachingiem a co nie” zawsze będzie analizą autora. Wszyscy umieszczeni po stronie „nie jest” z pewnością będą mieli odmienne zdanie. Podobnie jest ze zdaniem Eweliny: „tylko trochę prawdy jest w tym, że coachem może być każdy”, niestety może być KAŻDY.

    2. Z racji, że interesuję się rozwojem osobistym (jak zwał, tak zwał 😉 ) pozwolę sobie zabrać słówko na ten temat. Zaznaczam, że jest to tylko mój punkt widzenia, nie prawda objawiona 😉 Po pierwsze „rozwój osobisty” (ten prawdziwy) to nic innego jak zbór szeroko rozumianych narzędzi psychologicznych (mówiąc w dużym skrócie), które mają nam pomóc zwiększyć swoją produktywność na różnych płaszczyznach: praca zawodowa, relacje damsko-męskie, relacje społeczne, umiejętność zarządzania ludźmi, czy choćby nauka języka itd.. Nazwa rozwój osobisty została zaczerpnięta ze Stanów Zj. od pojęcia „Self-development” lub „Personal development” w latach 20′ XIX w. (mniej więcej) oczywiście na potrzeby biznesowe i nowo powstałego rynku „rozwoju”. Nie oznacza to, że rozwój jako taki nie istniał. Owszem, istniał choćby w postaci sztuk walki, strategii rządzenia królestwem, czy strategii wojennych, ale była to wiedza raczej strzeżona plus wiedza pisania czy medytowania. Rozwój zatem istniał od zawsze, który notabene doprowadził Nas do dnia dzisiejszego :). Dziś natomiast wyklarowała się jego nowa, marketingowa postać, czyli worek, do którego można wrzucić niemal wszystko. Część rzeczy, które tam wpada jest na prawdę świetna i potrafi dać wymierne korzyści, ale niestety wpada tam także wiele szamba, które nie tylko nic nie daje, ale może i zaszkodzić. Niestety wiele nieświadomych tego co jest praktycznym rozwojem, a co frazesem/populizmem/manipulacją osób płaci wiele za niewiele warte „szkolenia”, które pompują emocjonalnie i dają wrażenie, że możemy „wszystko”, po czym pojawia się rozczarowanie i wyrzuty oraz mindfuck (poczucie beznadziei, nieskuteczności). A czym jest lekarstwo na tę próżnię ? Oczywiście kolejne „szkolenie”…. i tak w kółko. Po drugie warto rozróżnić co to jest coaching, co szkolenie, co mowa motywacyjna, co wykład, a co terapia. Coaching jest to spotkanie coacha oraz klienta (osoby z jakimś problemem) face to face. Coachem natomiast, może zostać osoba, która skończyła odpowiednie szkolenie i dostała certyfikat. Szkoleń takowych jest całe mnóstwo. Od kilku tygodniowych do całorocznych – polecam się zapoznać z tematem oraz tym jaka federacja/zrzeszenie daje gwarancję jakości usług, a jakie raczej nie. Co taki coach może Nam dać ? Przede wszystkim coach nie daje nam konkretnych odpowiedzi, ani gotowych rad, bo to my musimy wziąć odpowiedzialność za swoje życie, nie coach. Zadaniem coacha jest wydobycie czy nakierowanie Nas (poprzez pytania, gotowe strategie i techniki) na odpowiedzi/rezultaty, których szukamy. Coach (profesjonalny) traktuje Nas na równi bez wywyższania się, pajacowania czy przechwalania jaką to on wiedze nie posiada. Wg mnie po takiej rozmowie powinieneś czuć, że sam wpadłeś na rozwiązanie oraz to, że odpowiedzialność za siebie jest w Twoich rękach. Warto zaznaczyć, że coach to nie terapeuta i nie ma takowych uprawnień oraz umiejętności (mowa o posiadaczu tylko certyfikatu coacha bez dyplomu uniwersyteckiego: psycholog, psychiatra). Resztę info na temat coachingu poszukajcie sami, nie zdołam tu wyczerpać tematu ;). Trener rozwoju uczy już konkretnych narzędzi z konkretnych dziedzin/specjalizacji poprzez szkolenia czy spotkania 1on1. Wystarczy skończyć kurs trenerski i voila. Inna sprawa to to, czy taki trener jest dobry, ale zazwyczaj weryfikuje rynek, zwłaszcza jeżeli chodzi o szkolenia wewnętrzne z konkretnych umiejętności dla firm. Tam już nie przejdzie błazenada, zwłaszcza na wyższych szczeblach, ale niestety może przejść i często przechodzi na szkoleniach otwartych o czym już wyżej wspominałem. Warto zatem się edukować w temacie i sprawdzać kim jest trener. Na rynku jest nawet polska książka, która ujawnia wiele patologii w rozwoju osobistym (nie będę spamował za darmo, kto poszuka ten znajdzie 😉 ). Mowa motywacyjna jest to wystąpienie, które ma na celu dać kopa, inspirację do działania poprzez ciekawe historie prelegentów. I teraz tak, prelegentem może zostać każdy (znany sportowiec, znany aktor, mniej znany aktor, były więzień, piosenkarz, podróżnik itd.) kto ma coś do powiedzenia. Można robić to zawodowo (w teatrach, kinach, salach szkoleniowych, estradach) za oglądanie czego oczywiście trzeba zapłacić lub za darmo, tak jak ja (przynajmniej na razie 😛 ) poprzez filmiki na Jutubie czy fejsbuku (zapraszam). Pułapką takiego wystąpienia może być niewiarygodny bullshit jakim poczęstować Nas raczyć mogą inspiratorzy, bo w zasadzie mogą powiedzieć wszystko, zasada jest jedna – zrobić wrażenie. I tu z kolei znowu pojawia się i jasna i ciemna strona takiej działalności. Bo jeżeli nawet ktoś skłamie, ale robi to na tylko ciekawie i wiarygodnie, że ktoś uwierzy i dzięki temu ruszy tyłek do działania to może być i pożyteczne, ale z drugiej strony efekt autorytetu może spowodować, że ktoś uwierzy w takie bzdury i tylko napyta sobie biedy próbując naśladować „poczynania” takiej „gwiazdy estrady”. Dlatego jak we wszystkim ważne jest zdrowe podejście do tematu i przede wszystkim sprawdzanie wiarygodności takich osób oraz szerszego spektrum ich działalności. Wykład motywacyjny jest bardzo podobnym tworem do mowy motywacyjnej, więc nie będę się rozpisywał chyba, że jest to wykład np. na temat zdrowia i tu także pojawia się wielu szarlatanów sprzedających cudowne suplementy, więc bądźcie czujni. Terapeutą z kolei może być osoba z dyplomem psychologa jak i osoba po kursie z certyfikatem jakieś szkoły terapii posiadającej uprawnienia do uczenia oraz wykorzystywania jej w praktyce. Mówimy oczywiście o terapiach pracy z umysłem. Bywa tak, że osoby po za dyplomem psychologa szkolą się jeszcze dodatkowo z różnych dziedzin terapii, aby zwiększyć swój wachlarz umiejętności. Bywa i tak, że osoby bez dyplomu, a posiadające umiejętności z innych dziedzin (Silva, NLP, Hipnoza itd.) pracy z umysłem także są terapeutami, którzy mogą wykonywać swój zawód. Osoby takie zajmują się już bardziej skomplikowanymi zaburzeniami niż coachowie, choć często jest tak, że zawody te mogą się wzajemnie uzupełniać lub jeden terapeuta może posiadać uprawnienia coacha, psychoterapeuty, trenera np. biznesu oraz mówcy. Ale jeżeli ktoś jest tylko life coachem czy biznes coachem to absolutnie nie może doradzać w dziedzinie: psychiatrii (czyli leków), ani leczyć poważnych zaburzeń psychicznych. Powiedzmy, że coach to taki „light terapeuta”. Mam nadzieję, że chociaż troszkę rozjaśniłem temat. Jeżeli coś pomyliłem lub przekręciłem to przepraszam, poprawcie mnie – intencje miałem szczere :). Pozdrawiam serdecznie.

  13. Problem nie tkwi w tym, czy sam coaching w sobie jest zły, ale w tym jak wiele rzeczy, które nie są coachingiem się pod coaching „podpina”. Wykłady, o których piszesz to były „zwykłe” wystąpienia motywacyjne, pewnie z dawką manipulacji w tle. I tym samym są szkolenia organizowane na skalę masową – podpina się pod nie słowo „coaching” a faktycznym coachingiem nie mają one nic wspólnego.

    Bo prawda jest taka, że w tym faktycznym coachingu nie ma żadnego show. Jest spotkanie dwójki osób, w czasie którego dzieje się bardzo dużo, ale przede wszystkim w głowie osoby która decyduje się na sesję. Nie ma tekstów motywacyjnych ze strony coacha, nie ma skakania, klaskania, podnoszenia rąk, świateł, fajerwerków i innych atrakcji. Nie ma jedynego słusznego sposobu na życie, który to za chwilę objawi nam coach. Jest „tylko” rozmowa i takie godzinne spotkanie może wnieść więcej w życie zainteresowanej osoby niż 100 masowych szkoleń.
    Grzesiak mówi o tym rozdzieleniu – że coach to nie trener, nie motywator, nie konsultant – i o swoich filmach z tych spotkań masowych też wspomina, że to już nie jest coaching. Manipulacją w tym programie stało się pokazanie filmów z jego wystąpień motywacyjnych, wmówienie że one są coachingiem i poddanie ich pod ocenę psychologów w myśl idei „porozmawiajmy o tym, jak bardzo coaching jest zły”.

    Generalnie to mocno atakującą postawę przyjęli psychologowie w tym programie opierając się na nieprawdziwych stereotypach i chwytając się ich właśnie po to, aby swoje pierwotne założenie potwierdzić i poklepać się po plecach 😉

    Czy coaching wpisuje się w ideę wyścigu szczurów? Coaching wpisuje się w to, co chce osiągnąć klient.
    Jeśli dla niego branie udziału w takim „wyścigu” ma sens i widzi w tym korzyści dla siebie to zadaniem coacha ma być pomóc w zajęciu dobrego miejsca w takim wyścigu. Coach nie może negować sensu samego „startu”, może dopytać co ten start przyniesie i co się stanie po zajęciu określonej pozycji końcowej, ale nie może powiedzieć „Teraz bierzesz udział w wyścigu szczurów, zawróć, bo ja uważam, że to jest bez sensu”. To jest dopiero manipulacja.

    I na koniec – tylko trochę prawdy jest w tym, że coachem może być każdy. Owszem, każdy może sobie dodać taką nazwę po swoim nazwisku, bo obecnie nie jest używanie tego tytułu prawnie usankcjonowane. Jednak istnieją możliwości sprawdzenia z kim mamy do czynienia i czy warto konkretnemu coachowi zaufać, pytając osobę, do której chcemy się zgłosić, jakie posiada potwierdzenie swoich umiejętności i czy w jakiejś organizacji coachingowej, najlepiej międzynarodowej, jest akredytowana.
    Proces otrzymania takiej akredytacji jest dość długotrwały i obwarowany konkretnymi wymogami, które trzeba spełnić aby ową akredytację otrzymać. Później należy też taką akredytację utrzymać, bo nie jest ona dawana raz na całe życie. Jest więc to jedna z form sprawdzenia czy kontaktujemy się z coachem czy z „coachem”.

  14. mnie tez to cale coachowanie przyprawie o dreszcze zażenowania i fascynacji, ale ta literowka w Twoim tekscie „dziecina” zamiast „dziedzina” – cudna! 🙂

  15. Podczas rozmowy są ciągle mieszane pojęcia coachingu, treningów, szkoleń motywacyjnych i terapii psychologicznych. Grzesiak o tym wspomniał: wrzucone do jednego wora wszystko, wymieszane i spłycone. „Czy może nam Pan dać taki krótki coaching” to oksymoron! Coaching jest zawsze indywidualny i służy temu aby odbiorca sam rozwiązał swój problem. Osobną kwestią jest jakość: są świetni i skuteczni coachowie, są też pseudo-eksperci po jednej książce. Zupełnie jak blogerzy, hydraulicy, startupowcy, etc. Chcesz Maciek zobaczyć o co chodzi? Umów się na coaching u Grzesiaka i sprawdź sam… polecam.

    1. Z tym opisaniem rezultatów to bym uważała, bo można wtedy z założenia podejść do spotkań coachingowych jak do show, które trzeba będzie potem opisać. Trudniej dojść do faktycznych rezultatów gdy ma się z tyłu głowy konieczność stworzenia z takich spotkań materiału komercyjnego 😉

  16. Pięć lat temu – zanim o Mateuszu zaczęli mówić wszyscy – wzięłam udział w jego tygodniowym szkoleniu. Kosztowało mnóstwo pieniędzy – prawie 2 moje ówczesne wypłaty. Do dziś jestem przekonana, że to najlepiej wydane pieniądze w moim życiu.

    Nigdy nie zakładałam, że samo szkolenie coś zmienia w życiu. Jest dokładnie odwrotnie – liczy się Twoja intencja i to, co postanowisz zrobić z wiedzą, którą ktoś właśnie Ci podarował. Zmieniłam od czasu tego szkolenia bardzo wiele – i nie zadziało się samo magicznie z dnia na dzień, ale było świadomą, niełatwą do wdrożenia i pełną wzlotów i upadków decyzją.

    Mateusz to Mateusz, to nie cały polski coaching, tak jak Lewandowski nie jest całą polską piłką nożną. Problem z „polskim coachingiem” jest taki, że szybko zrobiła się tu branżunia i towarzystwo wzajemnej adoracji. I to towarzystwo bardzo dużo energii poświęca na opluwanie innych, m.in. MG – co ze smutkiem jako osoba z zewnątrz obserwuję. Nigdy w życiu nie skorzystałabym z usług „coacha”, który z zamiłowaniem krytykuje, wyświewa, obraża – i nie ma znaczenia, czy obiektem takiego ataktu jest osoba z czy spoza branży. A takich „coachów” mamy w Polsce zadziwiająco wielu.

    To, za co mam dzisiaj duży szacunek do Mateusza, to za konsekwentne podążadnie własną ścieżką, bez oglądania się na innych.

    1. dzięki za Twój głos. To prawda, progres i to co zrobił Mateusz w ostatnich latach jest naprawdę ogromny, widziałem kiedyś stare nagrania z jakiegoś szkolenia dla 15 osób… no i to kwalifikowało się raczej do półki „jesteś zwycięzcą”

      1. Madiafun ale to nie ma żadnego znaczenia w kontekście rozmowy o coachingu. Mateusz Grzesiak może sobie być nawet mistrzem olimpijskim wystąpień co nie ma żadnego związku z coachingiem. praca coachingowa to praca jednej na jeden, długotrwała, żmudna. Coachów nie spotkasz w telewizji i na wielkich wystąpieniach.Bardzo lubię twoje teksty, więc prosze jesli piszesz o czymś to niech to będzie w pełni merytoryczne. Bez popełniania powszechnych telewizyjnych błedów.

    1. Kliknięcie w link przeniesie Was od razu do właściwego momentu. Po kliknięciu w miniaturę prawdopodobnie odpali Wam się film od początku, więc podpowiem: 13:25 🙂

    2. Tak jest, również polecamy rozmowę z dr Ewą Jarczewską-Gerc. A już niebawem więcej o tym fachu w ramach cyklu „Można!” opowie jeden z najlepszych coachów w Polsce 🙂

    3. niesamowicie wartościowe podsumowanie mitów dotyczących motywacji, efektywności w działaniu i szczęścia ! dziękuję za udostępnienie i sama też udostępniam 🙂

  17. Nie mam może dużego doświadczenia z psychologami i coachami, ale moje ogólne wrażenie jest takie, że:

    – Coach stara się pomóc w osiągnięciu celów – skuteczność zależa zarówno od coacha, jak i klienta, ale jest to relacja pozytywna.

    – Psycholog stara się udowodnić, że jest z Tobą coś nie tak. Problem w tym, że według dzisiejszej psychologii chyba z każdym z nas jest coś nie w porządku, bo na każde zachowanie znaleźli „paragraf”. Każdy wybijający się z „normy” jest „nienormalny”. Według psychologów chyba każdy, kto osiągnął jakiś spektakularny sukces jest nienormalny, bo większość z tych osób nijak nie wpisuje się w ramy „normy”.

    1. psycholog nie stara się niczego udowoadniac
      Ustawa z dnia 8 czerwca 2001 roku o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psychologów określa w art. 4, że wykonywanie zawodu psychologa polega na świadczeniu usług psychologicznych, a w szczególności na diagnozie psychologicznej, opiniowaniu, orzekaniu, psychoterapii i udzielaniu pomocy psychologicznej. Jednocześnie w przepisach karnych (art. 61) ustawa ta stanowi, że osoba, która świadczy usługi psychologiczne, nie mając prawa wykonywania zawodu psychologa, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny.

    2. Nie mam na myśli ustaw, tylko naukę psychologii jako taką. Czy nie każde zachowanie odbiegające od „normy” jest w psychologii „nienormalne”? Dlaczego ta norma jest taka, a nie inna? Kto komu daje prawo jej ustalania?

    3. Według ogółu społeczeństwa większość wizjonerów i ludzi sukcesu jest nienormalna. Problem w tym, że bez tych „nienormalnych”, znaczna część ogółu społeczeństwa nie miałaby gdzie pracować, aby zarabiać na chleb.

    4. Nie o to chodzi, co społeczeństwo sądzi, ale jaki procent w wykresie Gaussa tworzą Ci, którzy znajdują się znacznie poniżej i znacznie powyżej normy. Statystyka.

    5. „moje ogólne wrażenie jest takie”
      Z ogólnymi wrażeniami jest ogólnie tak, że są bezwartościowe 😀

      Psycholog od coacha różni się tym, że psycholog, aby coś powiedzieć, musi mieć na to jakieś naukowe dowody, teorie, które zostały jakoś tam zweryfikowane badaniami. Coach powie Ci wszystko co chcesz usłyszeć i nie ma żadnego znaczenia czy to prawda czy bzdury.

    6. Krzysztof Nowakowski To tak jak dla Europejczyków abstrakcją jest zachowanie i obyczaje w Japonii. Co społeczeństwo, to inne wartości. Ja osobiście nie poznałam jeszcze kogoś 'normalnego’, szarego, zwykłego, kto zrobił w życiu COŚ. Trzeba się wyłamać. A w Polsce wyłamywanie się jest be i fe, tępione szczególnie przez tych, co by coś chcieli mieć, a nie mają, bo im się nie chce starać. A że mają inni, to tych innych trzeba gnoić. I niestety – taki u nas 'ogół społeczeństwa’.

      W Stanach nikt nie śmieje się z tego, że ktoś chodzi na terapię. U nas terapia oznacza jakieś kosmiczne problemy psychiczne. Dziwne, że chodzenie do coach’a już nie. To chyba jakiś lepszy status, może lans, sama nie wiem. Psycholodzy kojarzą się z 'grubą akcją’. Może faktycznie – przynajmniej ci u nas – sami zasłużyli na takie skojarzenie.

  18. mediafun to może Ty zorganizujesz taką debatę? Materiał moim zdaniem nawet nie liznął tematu. Prawda jest taka, że każdy ma swoje racje – są dobrzy coach’owie i są dobrzy psychologie. Szkoda, że dyskusja w ogóle nie wkroczyła na polemikę opierającą się na faktach, tylko jej głównym nurtem był wydźwięk ekonomiczny i marketingowy. Zarówno psycholog jak i coach , który dba o swój warsztat i jest na bieżąco z informacji myślę że da radę. Co do rękojmi za wykonane usługi – czy u psychologa taką dostaniemy? Bez wątpienia ogromnie ważną kwestią o której wspomniał Mateusz Grzesiak jest to, że zawód life coach (i pochodne) nie jest regulowany i jest zawodem wolno rynkowym, stąd tylu „szarlatanów” się może zdarzyć.

  19. Zaprezentowany materiał pokazuje jedną bardzo ważną rzecz. Środowisko naukowe reprezentowane tam przez profesora nie potrafi zebrać faktycznych i rzetelnych argumentów, które mogłoby zanegować czy potwierdzić słuszność takiej czy innej formy coachingu, ale krytykuje to. Myślę, że to problem całego środwiska naukowego, które trochę gubi się w zmieniającym się świecie, gdzie stare metody już nie działają, a świat opiera się na szybkim postępie i wykorzystaniu nowoczesnych narzędzi marketingowych. Co więcej, eksperci ze środowiska naukowego trochę zazdroszczą umiejętności, komunikacji i sprzedaży, które posiada np. Pan Mateusz Grzesiak. Nie ujmując inteligencji i wiedzy żadnej ze stron, to jednak dobry coach potrafi zarobić więcej, bo ma po prostu umiejętności, których potrzebuje się we współczesnym świecie. Ci ludzie cięzko pracowali, aby takie umiejętności nabyć. Co więcej osobiście znam wiele osób, którym takie osoby pomogły wyjść z doła życiowego skuteczniej niż psychologi i szybciej. Rozwijają swoje biznesy, tworzą miejsca pracy. Dlatego jeśli mówimy o tym czy jest to dobre czy nie, to niech środowisko naukowe przygotuje naprawdę rzeczowe argumenty.

    1. Psychologia ma wiedzę, coache mają lepszy marketing. Jest w tym jakaś racja, że dzisiaj ważniejsze jest to czy dany człowiek potrafi się sprzedać, a nie to czy coś wie. Psycholog nie powie Ci wszystkiego co chcesz usłyszeć, coach to zrobi. To czy stoi za tym jakaś sprawdzona teoria nie ma dla coacha znaczenia.

      Różnica mniej więcej taka jak między ofertą lekarza i dawnego sprzedawcy maści na porost włosów. Żaden nie przywróci utraconego owłosienia, ale ten drugi obieca, że to zrobi 😀

      Oczywiście to nie znaczy, że pranie mózgu nie pierze mózgu. Psychoanaliza też nadal świetnie sobie radzi jako biznes, a ludziom się wydaje, że im pomaga – nie ma to znaczenia, że każdy szanujący się psycholog nie patrzy na ten nurt inaczej jak na tło historyczne rozwoju myśli psychologicznej :v

    2. „Psycholog nie powie Ci wszystkiego co chcesz usłyszeć, coach to zrobi.” – absolutnie się z Tobą nie zgadzam. Masz chyba na myśli mówców motywacyjnych, a nie coachów 😉

    3. Podmień „chcesz usłyszeć” na „potrzebujesz usłyszeć, aby osiągnąć konkretny efekt” i wyjdzie na jedno. Ignorujesz to o co mi konkretnie chodzi – o brak twardej wiedzy, która byłaby tu używana. Oczywiście coaching się próbuje prezentować jako bardzo profesjonalne działanie, ale ma to tyle wspólnego z psychologią co neurochirurgia uprawiana bez dyplomu – może się udać, ale ryzyko trochę duże jednak. Coaching to taka soft-psychoterapia bez fundamentów wiedzy psychologicznej albo z bardzo wybiórczym wykorzystaniem wiedzy psychologicznej, głównie technik manipulacji. Co tam, ważne, że się sprzedaje, może przez moment działa, a potencjalnymi kosztami długofalowymi dla takiego grzebania w psychice nikt się specjalnie nie przejmuje.

    4. Tomek Nie! Coach niczego Tobie nie mówi! Pyta, drąży, chce wiedzieć dlaczego coś robisz, po co jest Ci to potrzebne, itp. itd.
      Naprawdę Tomku, mylisz coacha z mówcą motywacyjnym czy też trenerem.
      Twoja wiedza na temat coachingu, nie wiem skąd ją wziąłeś, ale jest nieprawdziwa. Aby faktycznie wykonywać zawód coacha z odpowiednimi akredytacjami i uprawnieniami trzeba wykazać się bardzo dużą ilością twardej wiedzy i umiejętności – i to takich, które przede wszystkim (!) nie skrzywdzą klienta i nie będą miały w sobie manipulacji i nacisków.
      To odróżnia faktyczny coaching, który daje namacalne efekty, od „coachingu”, który po prostu jest naciąganiem pragnących zmiany i szukających czegoś lepszego w swoim życiu ludzi.

    5. Coach to nie trener? To nie to samo słowo w dwóch językach, przypadkiem? 😀

      Pomijam, że jakoś podejrzanie, to co opisujesz, brzmi jak robota psychologów od doradztwa zawodowego i organizacji. Przypadkiem sam coś takiego właśnie skończyłem :D. I owszem, odpowiednie uprawnienia są potrzebne – reguluje to np. u nas takie coś jak ustawa o zawodzie psychologa, która mówi m.in. o tym, że nie wolno wykonywać tego zawodu bez stosownego wykształcenia.

      Więc albo ktoś tu próbuje sprzedać nic nowego pod nową nazwą albo próbuje obejść ograniczenia ustawy o zawodzie psychologa, aby można było bez stosownego wykształcenia wykonywać te same działania, potwierdzając swój rzekomy profesjonalizm akredytacjami wydawanymi przez nieregulowane w żaden sposób organizacje.

      Prawdopodobnie chodzi o jedno i drugie. Więc zasadniczo głównie na rynku można znaleźć wielu przedstawicieli „coachingu” i prawie zero, jak to określiłaś, faktycznego coachingu.

    6. Tomek Nie, coach to nie trener, w tym tkwi właśnie problem. Trener uczy konkretnych umiejętności, ma wyznaczony obszar, na którym działa i określoną tematycznie wiedzę, którą ma przekazać.
      Coach nie jest od przekazywania wiedzy w sposób „Masz taki problem, to są na niego rozwiązania”.
      To jest bardziej skomplikowany proces, w który musi się zaangażować klient – tylko jeśli się zaangażuje to wyniesie faktycznie coś wartościowego z tych wydanych pieniędzy i poświęconego czasu – i w którym nie zakładamy, że my wiemy więcej niż ten właśnie klient i za chwilę objawimy mu to jedyne słuszne rozwiązane na jego bolączki.

      Zgadza się, że w doradztwie zawodowym jest sporo elementów, które występują w coachingu, szczególnie w tych najnowszych formach doradztwa zawodowego. Różni je jednak to, że w doradztwie pojawiają się sugestie, propozycje działań do pojęcia, wachlarz trochę narzucanych możliwości – w coachingu tego nie ma.

      Nikt nie próbuje obchodzić żadnych wymogów ustawy o zawodzie psychologa, nie doszukuj się teorii spiskowych 😉
      Wiesz co to takiego ICF? Znasz inne międzynarodowe organizacje zrzeszające coachów? Byłeś kiedyś na sesji coachingowej u akredytowanego w jednej z takich organizacji coacha?
      Więcej faktycznej i sprawdzonej wiedzy, na podstawie której możesz coś ocenić, a mniej wydawania opinii na podstawie „wydaje mi się” czy „brzmi jak”.

      Rynek usług coachingowych jest taki sam tak we wszystkich innych branżach – masz grono super wybitnych jednostek, grono specjalistów, którym warto zaufać, grono osób oferujących przecięte usługi i grono wręcz nawet i naciągaczy.
      Niczym się tutaj coaching nie różni od innych branż 😉 Różnica pojawia się w momencie gdy nazywa się coachingiem coś, co nie ma z nim nic wspólnego i pojawiają się wtedy opinie bardzo krzywdzące specjalistów w swojej dziedzinie bez nawet możliwości ich wykazania się czy sprawdzenia ich usług.

    7. Wiem czym się różni coaching od mentoringu (nie trenerstwa), ale dzięki za wyjaśnienie :). Bawi mnie niezmiennie to robienie z braku specjalistycznej wiedzy z dziedziny jakiegoś atutu 😉
      Spoko, wyraziłem swoją opinię, Ty swoją, raczej nie ma sensu się dalej w temacie przepychać.

    8. Tomek Świetnie, że Cię to bawi! Sedna jednak nie rozumiesz, a poza tym Cię ono nie interesuje więc robi się z tego przepychanka, a nie rozmowa w oparciu o fakty – i masz pełne prawo prowadzić w taki sposób rozmowy, to już nie jest moim zmartwieniem 🙂

    9. Ewelina Mierzwińska dobry psycholog przede wszystkim ma za zadanie sprawić, abyś sama doszła do tego, czego chcesz, czego nie chcesz, co przynosi Ci radość a z czym nie możesz żyć. I o to chodzi w stwierdzeniu, że psycholog nie jest od tego aby mówić Ci to, co chcesz usłyszeć. Moja Mama tego nie rozumiała. I tym samym robiła sobie wielką krzywdę.

  20. Początkowo myślałem, że chcesz tym wpisem bezpośrednio uderzyć w Mateusz Grzesiak, czego bym się nie spodziewał, chociażby z uwagi na Twój lokalny patriotyzm i bardzo pozytywną rozmowę, którą kiedyś przeprowadziliście 🙂 Sam w pierwszym momencie nie byłem Mateuszem zachwycony z uwagi na jego marketingową kreację, zawsze świetne zdjęcia, których jest głównym bohaterem, czy zbytni ekstrawertyzm. Ale poznając jego działalność (póki co tylko w internetach) zacząłem go naprawdę doceniać. Jako przykład świetnego materiału podaję jego wykład na temat nauki języków obcych, gdzie wyciąga tyle faktów, szeroką wiedzę i po prostu prowadzi we właściwym kierunku. Robi to, co powinien robić dobry coach. Ale problem poruszasz słuszny. Byłem zatrwożony słuchając na ostatniej peczakczy (Pecha Kucha) w Koszalinie, młodego chłopaka (niespełna 20 lat) „wannabe kołcz”, który zarzucił słuchaczy cytatami ze swoich ulubionych mówców, niszcząc w moich oczach m.in. sens całych wypowiedzi Jacka Walkiewicza. Nie wiem, czy wspomniana w materiale reglamentacja tego zawodu jest właściwym kierunkiem. Nie dziwię się, że akademickie środowisko się burzy. To konflikt jak między lekarzami a znachorami. Nie sądzę żeby dało się go kiedykolwiek rozwiązać. I niestety Kowalskiemu pozostaje jedynie dokonać własnego osądu, a następnie wyboru, czy jest mu to potrzebne i pomocne 😉

  21. Panie Macieju! Sam program wykreował dość sztuczny podział, bo przecież wielu dyplomowanych psychologów pracuje w roli coacha. Do tego, pan Grzesiak wykazał się o wiele większą kulturą dyskusji i komunikacji – i te elementarne umiejętności sprawiły, że wypadł po prostu lepiej. Natomiast zupełnie inną kwestią jest temat pop-psychologii, pop-motywacji i fakt, iż wielu zainspirowanych tymi – bywa – szkodliwymi uproszczeniami ludzi bierze się za zakładanie wiarygodnie wyglądających biznesów (nie mając zupełnie doświadczenia biznesowego i twardych umiejętności). I uczą na przykład „metod Briana Tracy”, zbierając całkiem pokaźną publiczność. I wtedy kończy się to czymś, o czym Pan pisze w artykule. Czy się tym przejmować?

    A czy Leszek Możdżer przejmuje się rynkiem pianistów weselnych?

    Ja sam nie do końca wierzę w rolę coacha „jako taksówki, która dowiezie klienta do jego celów” bo przecież, jak słusznie zauważył prof. Nęcki, coaching może skończyć się dogrzebaniem się do złożonych kwestii psychologicznych, w których temat powinien przejąć psychoterapeuta. Ale może jest i tak, że „life coaching” i „psychologia motywacji” to wspaniałe odbicie współczesnego społeczeństwa i kultury – w którym po skaleczeniu, plastrami oblepia się odbicie w lustrze, a nie twarz. I lepiej sprzedają się obietnice szybkich rozwiązań, a nie ciężkiej pracy. Ot – odwieczny konflikt między wartością postrzeganą i rzeczywistą. Jak w brandingu. A tam, długofalowo utrzymują się marki oparte na autentyczności 🙂 pozdrawiam!

  22. Oczekujesz, Macieju, z grubsza tego, że fachowcy od katastrof lotniczych przegadają Macierewicza. Starcie ludzi, którzy mówią tylko to co uznają za potwierdzone naukowo informacje z ludźmi, którzy powiedzą wszystko co uznają za użyteczne jest z góry przegrane w kontakcie z publiką pozbawioną kompetencji, aby odsiać bzdury od faktów. Psychologii pewno przydał by się lepszy PR i marketing, ale nie ma się co dziwić temu, że wychodzą na tym tak sobie skoro stają w szranki z ludźmi, którzy głównie na PR i marketingu się znają 🙂

    Ja się nie podejmuję dokładniejszej polemiki, bo jestem 9 lat po studiach psychologicznych, więc moja twarda wiedza jest już mocno rozproszona – szczególnie w obliczu tego, że w ogóle nie pracuję w zawodzie. Ale coaching jawi mi się zasadniczo jako zbiór technik manipulacyjnych. I to nawet nie znaczy, że te techniki nie mogą być nigdy skuteczne, ale to są takie metody osiągania celów jak kłamstwo jest metodą prowadzenia dyskusji – niby może skuteczne, ale średnio to uczciwe wobec klienta.

  23. Wiesz Maciek, też zupełnie w magiczne
    metody coachingu nie wierzyłam, do tej pory bawią mnie absurdalne
    teksty w stylu: „Otwartym nie można się stać, ale można
    przestać być zamkniętym”, aż… przedziwnie, po długiej
    traumie, którą miałam po wypadku samochodowym (panicznie bałam
    się wsiadać do auta, bałam się o mojego faceta, który np. był w
    delegacji), wydarzyło się coś dziwnego. Byłam „w gościach” u
    rodziny, szwagierka jest akurat coachem – zaprosiła mnie na sesję,
    której w sumie i nie chciałam, i w którą nie wierzyłam. Użyła
    jakiejś swojej magicznej techniki, że serio, stany lękowe i
    koszmary odeszły. Dziś jazda samochodem to niesamowita przyjemność, co
    w moim przypadku było nie do pomyślenia. Czasem więc, mimo wciąż
    zdystansowanej do coachingu postawy, wierzę w niektóre metody 😉

  24. z całym szacunkiem… coaching nie polega na wykładach. to (najcześciej-bo jest tez coaching grupowy ktory ma formę warsztatów i moze obejmować do kilkunastu osób) praca z indywidualnym klientem.
    wykłady motywacyjne nie mają z tym nic wspólnego.
    cała ta dyskusja i nazywanie się przez celebrytów coachami psuje prawdziwy coaching.

  25. Maciek, uderzyłeś w stół i… Jest kilka powodów, dla których no po prostu nie mogliśmy nie zareagować 🙂 Mianowicie…
    1. Jesteśmy jednym z najsilniejszych ośrodków psychologicznych w tej części świata.
    2. Mało komu, temat coachingu w kontekście psychologii, jak i samych regulacji dot. zawodów psychologa czy coacha, jest bliski tak jak nam.
    3. Z naszym Uniwersytetem związani są najbardziej znani w tym kraju zarówno psychologowie, jak i coachowie, z Mateuszem Grzesiakiem włącznie. Na naszej uczelni od dłuższego już czasu toczą się rozmowy na ten temat… 🙂
    4. Zaczęliśmy poruszać tę tematykę, m. in. w materiale na naszym YT, do którego link został tu już wklejony, niebawem pojawią się również kolejne…

    Zatem… Idąc za ciosem, proponujemy organizację „rzeczowej konfrontacji polskiej szkoły coachingu z naukowym środowiskiem psychologów” 🙂 Rozpoczęliśmy już dziś rozmowy z naszymi ekspertami w kontekście organizacji takiego wydarzenia. Pytanie czy Ty, jako sprawdza tego oto tutaj zamieszania, chciałbyś wziąć aktywny udział w takiej debacie, w roli dociekliwego moderatora dyskusji?

    Za chwilę odezwiemy się do Ciebie również na priv, więc jeśli jesteś zainteresowany rozwojem tematu, będziemy mogli porozmawiać o szczegółach 🙂

    1. Chcialabym bardzo, aby w koncu zostal poruszony tez temat :
      ” co to znaczy, ze kazdy moze byc coachem”- pytam sie JAKIM COACHEM???
      Strasznie mnie to frustruje, ze wszyscy sa wrzucani do jednego worka i dlatego rynek jest zapchany ….
      Jak mozna w ogole porownac kogos kto skonczyl nawet same studia podyplomowe ( moim zdaniem jest to poziom – pre), a osoba, ktora posiada aktedytacje no. PCC ICF ! Wystarczy poczytac co trzeba zrobic, aby znalezc sie na tym poziomie: ile trzeba poswiecic czasu, energii, zaangazowania, juz nie wspominajac o pieniadzach…
      Dlatego jedni biora 100 zl, a inni 600!
      Pora wyjasnic ludziom roznice pomiedzy COACHEM, a coachem przez male „c”! Jak mozna oceniac tak samo kogos , kto poswieca sie tylko pracy coachingowej , a kims kto swoja praktyke robie na 1-2 klientach po godzinach pracy!
      Poza tym : NADUZYWANIE SLOWA COACH!
      – style coach
      – coach zdrowia
      – coach pracy
      Czyli czego?!??
      Litosci!
      Pora zrobic z tym porzadek!

    2. Droga Alma Mater – zajmuję coachingiem od 2009 roku. Jestem absolwentem SWPS i coachem PCC ICF. Chętnie pokażę perspektywę kogoś, kto w jakiś sposób łączy te dwa (??) światy. Chciałbym tylko mowić o pracy coacha, czyli osoby wspierającej klienta indywidualnego, a nie o mowcach motywacyjnych 🙂 Z chęcią przybędę…tylko gdzie i kiedy 🙂

    3. @Uniwersytet SWPS dokładnie!
      I Michał Bloch też ma racje- Coach , a mowca to ZUPELNIE CO INNEGO! Przez takie rozne wydarzenia NIEprofesjonalistow tez nas myla!
      Bardzo chetnie wystapie!

    4. Michał, Pola – kwestie organizacyjne jeszcze przed nami. Na chwilę obecną pragniemy dowiedzieć się, czego oczekujecie od takiej debaty, więc każda sugestia będzie mile widziana 🙂 Jan – dziękujemy za linki.

  26. Halo! Wołam Artur Król bo utożsamienie Polskiego coachingu z MG, to mocne nieporozumienie.
    MG to owszem, topowy polski, ale NIE coach, a sprzedawca swoich kolejnych coraz to droższych szkoleń.

    Ps. Może Maciek Budkowski zechce się wypowiedzieć w temacie?

    Mediafun pyta, to można mu pomóc.

  27. Odpowiadam na wezwanie 🙂

    Akurat MG jest głównie mówcą motywacyjnym, jeżeli chodzi o jego dokonania coachingowe, to niewiele na ten temat wiadomo.

    Prof. Nęcki mimo dużej wiedzy nt. psychologii, akurat o samym coachingu wie niewiele – przynajmniej tak wynika z tego wystąpienia.

    Co do tego czym jest coaching, to napisałem kiedyś tekst polemizujący z medialną wizją tej profesji – http://www.budkowski.com/czym-naprawde-coaching/

  28. Prawdą jest, że gros polskich coachów nie ma kompetencji, z czym walczy również samo środowisko.
    Przy czym stawianie Mateusza Grzesiaka po jednej stronie barykady z całym polskim coachingiem, jest jak mówienie, że Michał Wiśniewski reprezentuje polskich muzyków.
    Mateusz – zdobywający powszechną popularność głównie za sprawą mów motywacyjnych – jest postacią kontrowersyjną wśród samych coachów i nie reprezentuje branży.

    Niestety odnoszę wrażenie, że dziennikarze bardziej szukają sensacji niż realnej odpowiedzi na pytanie czym jest i do czego służy coaching.
    Choć i tak jest to lepsze od tekstów Newsweeka oraz DDTVN, z których niekompetencją polemizowałem – http://www.budkowski.com/czym-naprawde-coaching/

    1. Właśnie miałem użyć podobnego porównania, ale jako przedstawiciela całej psychologii postawić Zimbardo.
      Stawianie Grzesiaka jako przedstawiciela coachingu to masakra jakaś. No ale w końcu to „najpolularniejszy coach w kraju” czy jakoś tak.
      Nie zmienia to faktu, że wykorzystał fakt, że miał beznadziejnych kontr-rozmówców i zrobił to, w czym jest mistrzem – sprzedał się 😉 Autoreklama to coś, w czym umiejętności nie można mu odmówić.

    2. Maciek robisz kupę do własnego gniazda, co więcej braki kompetencji pośrednio przypisujesz sobie (akurat zgadzam się np w tym aspekcie że bezmyślnie zabierasz głos publicznie). A że dziennikarze lubują się w sensacjach to już jest epokowe odkrycie. Nobel

      1. Rozumiem że w ramach alternatywy proponujesz utrzymywanie wersji, że wszyscy coachowie są super? Nie uważam, żeby stwierdzenie że środowisko walczy z problemem niekompetencji było „sraniem do własnego gniazda”.
        Widzę że stawiasz mi poważny zarzut niekompetencji i bezmyślności. Jeżeli chcesz żebym się do tego odniósł, to poproszę o konkretne przykłady.

        1. Hm… no widzisz gdybym chciał utrzymywać wersje ze wszystkie kołcze są super to nie krytykowałbym Cb czy Tw zioma złotego króla (a przy okazji masz odp o konkretny przykład:) ). MG to oczywisty hochsztapler poza wszelką dyskusją (osobiście doświadczyłem jego brudnych technik na tzw szkoleniu), jednak krytyka jego tutaj (w szczególności przez trenerów mających często osobisty interes) to jak kopanie leżącego po nokaucie w ustawce gdzie w 3 na 1 zrobili ewidentny lincz na niczego nie spodziewającym się i ewidentnie nie przygotowanym do walki MG (niezły kołczing w sumie dostał jak działają media gdy chcą kogoś zniszczyć).
          Wezmy dodatkowo na tapetę jako flagowy przykład wątpliwej moralności i kompetencji Tw ziomka złotego króla (trochę mniej anonimowego od Cb) – przecież to chodzący przykład manipulacji, pogardy, cenzury, błędów poznawczych czy misji toczenia wojny osobistej z MG (może niech skorzysta z kołczingu u Kwiecinskiego ktory takiej krucjaty nie musi prowadzić), zabierania się za tematy na które nie ma pojęcia np. zdrowie, medycyna, polityka, media. A o moralnym poziomie złotego króla niech świadczy choćby jego porada dla czytelnika na jego blogu o podręcznik do prowadzenia dyskusji, ten mu doradził retorykę (pewnie miał na mysli erystykę) Schpenhauera. No litości… I tacy ludzie zabierają się za oczyszczanie własnego gniazda.
          Poza tym jesli macie taką potrzebę i potrafcie zmobilizować ludzi i zebrać dowody to sprobujcie MGowi jakiś proces zbiorowy, chyba bardziej cywilizowane, nie uważasz?

          1. W takim razie jaka reakcja osób związanych ze środowiskiem byłaby według Ciebie optymalna w tej sytuacji?
            Z jednej strony mówisz, że ja „kopię leżącego” mówiąc, że Mateusz jest postacią kontrowersyjną. Z drugiej zaś za „cywilizowane” uważasz proces zbiorowy, który jest metodą nieporównywalnie ostrzejszą. Zdecyduj się wreszcie 🙂

            Nie wiem jak Artur, ale ja akurat nie mam osobistego interesu w krytykowaniu MG. Nie mam oferty która konkurowałaby z jego usługami – ani na poziomie grupy docelowej, ani na poziomie ceny, długości czy zakresu szkolenia. Widzę że masz negatywną opinię nt. Artura Króla, nie rozumiem tylko co jego działalność miałaby mieć wspólnego ze mną. Tak czy inaczej nadal czekam, aż poprzesz argumentami inwektywy, której skierowałeś pod moim adresem :).

          2. chłopie, samozaorałeś się:)))
            otóż walisz kolejne spektakularne samobóje najpierw przypisując mi własną projekcję słowną że „Mateusz jest postacią kontrowersyjną”, potem każąc mi się odnosić do własnych wymaginowanych zalezności znaczeniowych miedzy ucywilizowaniem a ostrością kary a na koniec pytasz jeszcze o przykłady argumentów? buahahahahaha
            Przy Twojej logicznej indolencji zdziwiłbym się gdybyś miał ofertę konkurująca z kimkolwiek, nie wiem natomiast czy defekty które zaprezentowałeś to efekt permanentnej lektury tego tandetnego pseudointelektualnego bloga changemaker czy coś innego, ale radzę przerzucić się na poważniejsze lektury na początek polecam Tobie „Janko Muzykant”
            pozdrawiam:)

          3. Czyli rozumiem, że nie masz zamiaru przedstawiać żadnych konkretnych argumentów, poza jakimiś mglistymi i kuriozalnymi ad personam. Już nawet nie chodzi o to, że to niekulturalne. Po prostu czytanie jak jakiś internetowy anonim tapla się w swoim poczuciu wyższości jest dla mnie zwyczajnym marnowaniem czasu. Dlatego podziękuję za dalszą rozmowę.

  29. Czasami coaching mnie irytuje, ale częściej macham na to ręką. Tak na zdrowy rozum, to jest jakaś potrzeba i są ludzie gotowi ją zaspokajać za pieniądze i koniec historii. Z coachingiem zawsze będzie tak jak z sokowirówką. Taką super. Niby każdy ją chce, ale potem i tak nikt soku nie robi. Więc czemu się przejmować czy sokowirówka jest dobrej jakości?

  30. Również odpowiadając na wezwanie – MG nie jest coachem. Jest mówcą motywacyjnym (i de facto sprzedawcą). W tym zakresie nie sposób mu odmówić kompetencji. W zakresie coachingu czy szkoleń bez problemu odmawiam mu natomiast jakichkolwiek kompetencji i prosiłbym o nie mylenie tego człowieka z coachem czy trenerem. Nie jest nim.

    To powiedziawszy, zgadzam się z ogólnym przekazem artykułu. Ba, nawet bym poszedł o krok dalej – powiedziałbym, że samo środowisko coachingowe powinno twardo stanąć i powiedzieć „sorry, ci panowie to nie od nas”.

    Tyle tylko, że w środowisku niestety wciąż standardem (o malejącym poparciu, dzięki takim cyrkowcom, ale nadal standardem) jest podejście p.t. „skup się na sobie, a nie na innych”. To niestety nie działa w rynku wschodzącym, a takim jest coaching czy szkolenia – na tym etapie naszą odpowiedzialnością jest przekonanie klienta do wartości coachingu czy szkoleń jako takich. A partacze i klauni w stylu MG czy Juliana „dajwryja” niestety takie przekonania sabotują, również przedstawiając się jako coachowie.

  31. Rzeczowa dyskusja będzie możliwa, jak przestaniecie utożsamiać Grzesiaka z coachingiem. To, czym on się zajmuje to tylko mały odłam. Co prawda najbardziej hałaśliwy, ale i najmniej oparty na rzetelnej metodologii.
    I z tej perspektywy wypowiedzi Pana Profesora, jak przedstawiciela „świata nauki” były żenujące. Kompletny brak znajomości tematu.
    Po raz drugi w krótkim okresie ktoś wyciera sobie gębę coachingiem. Pierwszy raz nomen omen po akcji pajaca, który kazał studentom lać się po gębach i nazwał się coachem. Ale wtedy niekompetencją wykazała się jedna pani dziennikarka i jedna „ekspertka”. Teraz w tym chórze wystąpił znany i ceniony psycholog mając po drugiej stronie showmana.
    Współczuję prawdziwym coachom. Kilku letnia praca nad budowaniem wizerunku tego zawodu i świadomości klientów poszło do kibla 🙁
    PS. Nie jestem i zamierzam być coachem.

    1. Ze strony „akademickich psychologów” kogoś, kto wie czym rzeczywiście jest coaching. A po stronie coacha ktoś, kto nim jest faktycznie.
      Ale lojalnie ostrzegam, że program będzie wtedy nudny, jak flaki z olejem i obejrzy go tylko garstka zapaleńców 🙂

    2. Przemek, dzięki za ostrzeżenie! 🙂 Wasze sugestie są dla nas ważne w celu sprawienia, by program nie był nudny jak flaki z olejem i był zarazem na temat, także jeśli będziesz chciał się jeszcze czymś podzielić – zachęcamy! 🙂

    3. Przemku, jako i akademicki psycholog i aktywnie praktykujący Coach wiem z doświadczenia, że taka debata może być pasjonująca! Warto tylko, tak jak napisałeś zadbać o dobór rozmówców, aby była i jakość merytoryczna i zaangażowanie stron :-D!

    4. Uniwersytet SWPS :
      Mogę podać dużo nazwisk osób godnych polecenia – tylko najpierw zapytam ich czy sobie tego życzą 🙂 A jeśli poważnie planujecie taką debatę, to zapraszam do kontaktu na priva- mailowo. Pozdrawiam i trzymam kciuki za całe nasze coachingowe środowisko. Może dzięki tej „miniburzy” wreszcie szerzej rynek usłyszy o kryteriach profesjonalnych które warto uwzględnić przy wyborze coacha 🙂

    5. Lidia, to jeszcze nie czas na prima aprilis 😛 Swoją drogą, co jeśli po „miniburzy” rozpęta się prawdziwa nawałnica? Musimy się wszyscy przygotować! 🙂 Będziemy mieć na uwadze Twoją wiadomość 🙂

  32. Grzesiak jest najbardziej wypromowanym medialnie przedstawicielem nurtu w Polsce, ale to nie znaczy, że najczęściej oglądanym.

    Grzesiak ma na YT 99 000 subskrybcji

    Ale najwięszy videoblog o Rozwoju Osobistym w polskiej sieci ma 120 000 subskrybentów – znacznie więcej od sztucznie medialnie wypromowanego Grzesiaka.

    Ten videoblog to Rozwojowiec.pl Damiana Redmera
    https://www.youtube.com/user/Rozwojowiec na którym KAŻDE JEDNO TWIERDZENIE wsparte jest badaniami naukowymi z podaniem konkretnych źródeł.

    Konflikt rozwoju osobistego ze światem nauki nie istnieje – jeśli człowiek wie o czym w ogóle mówi, a niestety większość polskich akademików w dziedzinie Psychologi krzywdząco generalizuje, tak jak np generalizują w temacie wpływu gier komputerowych. Po kim jak po kim, ale po naukowcach spodziewałbym się większej rzetelności.

    Konflikt realny jest na tej samej linii co zawsze – nauka vs. pseudonauka (od której paradoksalnie roi się nie tylko w Rozwoju osobystym, ale też w psychoterapii). Ale by to dostrzec i przestać szkodzić wszystkim na około krzywdzącymi uogólnieniami, trzeba mieć trochę oleju w głowie i odrobinę pokory.

  33. Problem jest też w tym, że ludzie nie odróżniają coacha od trenera czy mówcy motywacyjnego. Proces coachingu ma za zadanie wyciągnąc odpowiedź od samego klienta, czyli to on sam sobie odpowiada jak rozwiązać problemy, które go trapią. Nie musi to dotyczyć wcale kariery, czy czegoś innego(nie jestem znawcą, ale przynajmniej tyle się dowiedziałem) Rola trenera też jest zupełnie inna. Na rynku jest po prostu dużo partaczy, którzy nazywaj się coachami, a nie powinni i przez to mówi się źle na ten temat. Mój coach pomógł mi w odnalezieniu rozwiązań wielu problemów. PS: Dyskusja przedstawiona w programie była niestety na bardzo niskim poziomie i mam wrażenie, że była ustawiona tylko po to by było „PROWO”. To tylko moje zdanie.

    1. Bartosz, mamy zamiar zorganizować taką debatę. Może podzielisz się z nami, jakie według Ciebie tematy powinny być poruszone, aby poziom dyskusji był satysfakcjonujący dla słuchacza 🙂

  34. wydaje mi się, że dużo rozwiązań coachingowych nie jest opartych na osobistych doświadczeniach i obserwacjach a na manipulacji. Rzetelne systemy coachingu są bardzo oczywiste. W naszej podróży często jesteśmy coachami dla innych – jak bardzo wtedy nasza wiedza i umiejętności przybierają na wadze.

  35. Prawda jest taka, że każdy idzie inną drogą. Jedni zostaną zainspirowanie przez Mateusza, a inni przez pana profesora Nęckiego. Tu raczej chodzi o coś zupełnie innego. Patrząc na świat z całkowicie różnych perspektyw, łatwo jest oceniać drugą stronę. Mówię to zarówno jako psycholog, który ma doświadczenie w twardych badaniach empirycznych, psycholog, który zgłębia szkoły i kierunki psychoterapeutyczne, jak i też coach. Nie wiem czy pamiętacie, ale takie spory trwają już od lat, tylko ich przedmiot się zmienił. Spory o to czy podejście psychodynamiczne jest lepsze od behawioralnego, a może to poznawczo-behawioralna terapia jest najlepsza. Bo tu chodzi o głębie, a tam o rozwiązania itd. To wszystko zależy, wszystko jest związane z kontekstem całej sytuacji pomagania. To trochę tak, jak by coachowie patrzyli na psychologów przez pryzmat Diederika Stapela. A psychologowie uważali coachów za zwolenników sloganów w stylu „jesteś zwycięzcą”. Choć nawet to porównanie jest zupełnie nietrafione, jeżeli przyjmiemy inne kryterium. Przyznajcie się proszę, czy choć jeden z Waszych tekstów, jest tak znany jak słynne „jesteś zwycięzcą”. Czy choć jeden film ma połowę wyświetleń co ten „coachingowy” klasyk? Wydaje mi się, że nie i patrząc na to z perspektywy marketingu wirusowego, uznamy twórcę za zwycięzcę.

    Apeluję tylko o jedno, pozwólmy innym na to, by sami oceniali, czy coś im się podoba czy nie. Ludzi naprawdę nie trzeba prowadzić za rączkę. Odrobinę zaufania i wiary w polskie społeczeństwo. Rynek nie wybacza i szybko weryfikuje.

  36. Kilka lat temu zacząłem przygodę z tzw. literaturą motywacyjną. Na początku było to zachłyśnięcie czymś nowym, obietnicą zmian i osiągnięcia sukces o jakim nigdy nie śniłem. Obecnie mam trochę inne podejście, bardziej zdystansowane, co nie znaczy, że przestałem być zwolennikiem metod coachingowych.

    Samo przeczytanie odpowiedniej książki czy udział w szkoleniu, odmieni Cię raz na zawsze. To proces, ciągłe uczenie się i testowanie technik. Jedna sprawdzi się szybciej, inna będzie wymagała więcej wysiłku i czasu, a pozostałe wcale. To co sprawdziło się w przypadku Jana Kowalskiego nie koniecznie będzie pasowało do Piotra Nowaka. Wydaje mi się, że często jest to argument krytyków coachingu, że „ma zadziałać”, bo się za to płaci. Czy takiej samej argumentacji używają w odniesieniu do lekarzy?

    Jak patrzę na coaching? Jest on „tworem” umiejscowionym pomiędzy rozmową z przyjacielem/bliski, a wizytą u psychoterapeuty/doradcy. Masz z czymś problem radzisz się osoby posiadającej większe doświadczenie, w dziedzinie psychologii, biznesu, sprzedaży etc. Oczywiście, jest wiele osób nadużywających słowa „coaching” i dlatego tak istotne jest, aby przed wizytą/zakupem książki/udaniem się na szkolenie. Dlaczego? By zweryfikować wiedzę i doświadczenie coacha.

  37. Z mojego podwórka najgorsza pierdoła została kołczem, właściwie celebrytą wśród kołczłow: TVP, TVN, 20m2. W sumie nieźle jak na typa którego wszyscy bili, a matka nie pozwalała mieć internetu w domu (bo przez internet się włamio i meble zabioro), a pierwszą książkę na studiach miał w ręku. No to zawód dla spierdolin, na równi z wróżką, księdzem czy działaczem PSL.

  38. Well,
    Muszę przyznać, że do tej pory, dość stereotypowo, uważałem p. Grzesiaka za jakiegoś bubka, który wypłynął głównie na niezmierzonym tupecie i cwaniactwie (którego mu BTW szczerze zazdroszczę :-).
    A w tym programie pokazał się (do pewnego momentu, ale o tym niżej) z o wiele lepszej strony – zwłaszcza, że uczciwie odróżnił „Przemowę motywacyjną” (BTW rzygać mi się chce na widok tego filmu, bo wyglądało jak szkolenie Juice lub Amwaya) od „Coachingu = treningu osobistego”.

    Ostatnio miałem taką refleksję: że nie czytałem książki, nie oglądałem filmu ani nie uczestniczyłem w żadnym szkoleniu, które „odmieniło moje życie”.
    Bo życie odmienia intencja, wola i praktyka, a nie jakiś jeden strzał. Taki strzał może być impulsem. Ale „kaloryfer” nie robi się od czytania – tylko od robienia brzuszków.

    Druga sprawa – to handlowanie nadzieją. Ludzie jakoś tak są dziwnie zrobieni – że chodzą do znachorów, bio(energo)terapeutów, kupują pigułki, chodzą na ceremonie ayahuaski – bo chcą, żeby KTOŚ lub COŚ odmieniło ich życie. Nie chcą wziąć odpowiedzialności za siebie. A ta odpowiedzialność nie trwa 3 godzin. Ani nie rozkłada się na dwie sesje w tygodniu. To trwa 24/7.

    Trzecia – że to handlowanie nadzieją może być realnie niebezpieczne. Bo nie każdy musi być „mistrzem świata”. Ludziom podczas seansu grupowej hipnozy (bo tak można by te transowe przemówienia zakwalifikować) wmawia się, że „są zwycięzcami”. A potem może się okazać, że nic się nie zmieniło, nie zostali zwycięzcami, tylko przewalili kilka pensji na „kino / cyrk”. Jest w tym jakaś straszna manipulacja, żeby wmawiać ludziom, że mają być bogaci. O wiele bardziej wolę podejście, że samorozwój ma na celu stanie się „najlepszą możliwą wersją siebie samego”, a nie stanie się milionerem. Nie każdy musi być milionerem.

    Czwarta. Niebezpieczeństwo, o którym mówi Prof. Jeżeli ktoś raz otworzy puszkę z duszą – to zaczyna się droga, z której trudno jest zejść, a którą podążać jest cholernie ciężko. Niebezpieczeństwo rozwoju duchowego tkwi w tym, że trzeba go kontynuować. Ryzykuje się kryzys osobowości, depresję, rozpad związku, przyjaźni, utratę pracy – zgodnie z koncepcją „dezintegracji pozytywnej”. Pozytywnie jest na końcu. Ale dezintegracja nie jest przyjemna. I nikt o tym nie mówi, bo patrz punkt 3. Piękne są te obrazki z larwą zmieniającą się w motyla. Ale nikt nie mówi, że po drodze larwa „umiera”. Mało kto lubi umierać. Umieranie to nieprzyjemne uczucie.

    Piąta – prozaiczna, jak pop-psychologia. Jak płacisz – to Ci zależy. Gdyby to było tanie – to nikt by tego nie szanował. A jak wydajesz dwie pensje na kilka godzin takiego małpiego gaju – to podświadomie chcesz, żeby to działało. Więc to działa. Krócej lub dłużej – ale działa.

    Do tych z państwa, którzy używacie słów „Prawda jest taka”: uwielbiam to! Żartuję. Działa to na mnie jak czerwona płachta na byka. Prawda jest różna, a arogancja zwykle jedna. Przestańcie.

    Na koniec, a’propos arogancji. Mina i mowa ciała Grzesiaka w 10:25 mówi wszystko. Ma na twarzy połączenie wyższości i samozadowolenia z lekką pogardą. W półtorej sekundy udało mu się zniwelować całe pozytywne wrażenie, jakie robił przez 9 minut. Przyjrzyjcie się. Bezcenne.

    1. Impuls musi być do poznania samego siebie, bo tylko samoświadomość daje największą, a jednocześnie długotrwałą motywację, determinację. Bez wewnętrznego przekonania i entuzjazmu będzie się „zmieniało swoje życie” tylko dla innych, dla własnej reputacji i dowartościowywało samego siebie na tej zasadzie, że „jak ja tego w gruncie rzeczy nie lubię, ale tym bardziej będę to ćwiczył/robił/kontynuował, bo tak pracuję na miano dojrzałego człowieka- że nie jestem wybredny”. 🙂

  39. Grzesiak to showman (żeby nie użyć mocniejszych słów), mówca motywacyjny. Z coachingiem ma niewiele wspólnego, a całe profesjonalne środowisko coachingowe w Polsce się od niego odcina.

    Coaching jest nauczany na uniwersytetach na całym świecie i są badania naukowe, które potwierdzają jego skuteczność. To bardzo sensowna, praktyczna dziedzina. Tylko trzeba odróżnić prawdziwy coaching od ściemy, która jest nazywana coachingiem.

    Pisałem jakiś czas temu o tym, m.in. cytując mocne badania w temacie: http://janjedrzejczyk.pl/czy-coaching-to-sciema/

    1. Jan Jędrzejczyk, podzielisz się z nami, jakie kwestie podczas debaty powinny zostać poruszone, aby miała wiele wspólnego z coachingiem? Każda sugestia będzie cenna 🙂

    2. Uniwersytet SWPS, przede wszystkim odróżnienie coachingu od show motywacyjnych i pop-psychologii, a coachów od guru, którzy sprzedają „dobre rady” w stylu pozytywnego myślenia i „możesz wszystko”. Tego niestety większość osób spoza branży nie odróżnia.

      Warto też poruszyć temat standardów w coachingu (promowanych w Polsce przez Izbę Coachingu, czy ICF), badania naukowe w tym obszarze i powstałą przed paru laty subdyscyplinę: psychologia coachingu.

    3. Bartosz, dzięki, ale ja się bynajmniej nie poczuwam. Artur jak najbardziej – od lat wprowadza naukę w rozwoju osobistym i coachingu. Z mojego wydziału bardzo polecam dr hab. Mirosławę Huflejt-Łukasik – naukowca i praktyka coachingu od wielu lat. Jest także członkiem prezydium Izby Coachingu.

      Generalnie – najlepiej praktyków, którzy są jednocześnie związani z psychologią akademicką.

    4. sugerowałbym zaproszenie też kogoś z ICF-u – z zarządu stowarzyszenia, kogoś o kompetencjach MCC albo PCC. wtedy będą mogli powiedzieć bardzo konkretnie na temat kompetencji, wymogów, certyfikacji, organizacji całej nauki.

      proponowałbym też poszukania coachów z różnych dziedzin, bo wałkowani są coachowie biznesowi, którzy „mają pomagać w osiąganiu wyników finansowych” [ponoć tylko] – life coachów, art coachów…

      pogłębiłbym też rozróżnienia: szkolenie, trening, mentoring, doradztwo, consulting, coaching, facylitacja, terapia – bo w materiale z tvp były rozróżnienia, ale było też trochę pojemnych worków. np. osobiście nie śpieszyłbym się z mówieniem, że coach jest trenerem osobistym, nawet jeśli to uzasadnione translatorsko. w praktyce to się nakłada i hybrydyzuje, ale warto posługiwać się czytelnymi kategoriami.

    5. Bartosz, Julian – dziękujemy za sugestie i propozycje 🙂 Jeśli jeszcze pojawią się u Was jakieś pomysły, które mogą przyczynić się do polepszenia jakości debaty, to czekamy na Wasze wpisy 😉

    6. Bartosz Binda Obawiam sie, że masz rację, tj. nie mam teraz czasu na tak rozbudowany wątek. Natomiast poparcia działalności Mateusza „Rytm beta to fale ego” Grzesiaka przez SWPS się nie spodziewałem. Podejrzewam, że wielu znanych mi wykładowców będzie tym nieco zdziwiona.

    7. Uniwersytet SWPS tak zadajac pytanie wprost, jak odniesiecie sie do tego, ze starajac sie byc powazna uczelnia, powaznym osrodkiem psychologicznym, promujecie szarlatana?

    8. Bartosz, przede wszystkim zachęcamy do tego, aby nikogo nie obrażać w tej rozmowie. Odnośnie Twojego pytania: jesteśmy tutaj po to, by zorganizować rzeczową konfrontację polskiej szkoły coachingu z naukowym środowiskiem psychologów. Jesteśmy otwarci na Wasze sugestie odnośnie tematyki i osób, które byście chcieli usłyszeć po obu stronach. Spotkanie to nie ma na celu promowania poszczególnych osób a jedynie rzeczową dyskusję 🙂

  40. mnie najbardziej uderza wynaturzenie coachingu poprzez oderwanie pojmowania szczęścia i sukcesu od relacji z bliskimi, ze społecznością, rodziną, itd.
    Miarą Twojego szczęścia jest tylko ilość zarabianych pieniędzy, stanowisko…. ?!?
    Szkoda… Takie myślenie zamyka nam drogę do prawdziwego szczęścia, bo warunkuje sens naszego istnienia od czynników materialnych.

    1. Mateusz, czy uważasz, że podczas dyskusji powinien pojawić się wątek dotyczący szczęścia – czym jest, jakie są jego uwarunkowania, czy też w jaki sposób jest kreowane? 🙂

    2. Tak jak ja się uczyłem coachingu (i z czym się utożsamiam jako coach) to cele, które podejmuje coachee są w procesie coachingu rozpatrywane systemowo, a więc w powiązaniu z możliwie wieloma aspektami życia, w tym ze społecznością, rodziną itd.

  41. Każdy pojazd napędzany silnikiem można nazwać samochodem… Tyle, że jeden ledwo ruszy to zaraz padnie… inny głośny… inny powolny… a jeden szybki, bezpieczny, wygodny i ekologiczny… ot taka metafora poranna… w sensie coachingu i nazywania się przez niektórych coachami…:-)

  42. Przecież Pan Profesor wyraził swoją opinię krótko i jasno. Przyglądał się coachingowi. Narzędzia jakieś takie prymitywne, ale skuteczne. Atak na marginesie Grzesiak nie uczy i nie robi tego, co ICF określa jako coaching. Media go promują na coacha, a on się przedstawia jako psycholog. Cyrk 🙂

    1. A tak na serio – zdania się podzielone. Zależy od tego jak będzie się naukę definiować. Dymitr, może powiedz dlaczego psychologia nie jest nauką, to wtedy będziemy mogli wymienić opinie 🙂

    2. Bo nie posiada przedmiotu badań, to po pierwsze, nie ma zunifikowanej metody badawczej i co za tym idzie – nie da się przeprowadzić jednoznacznych eksperymentów w celu potwierdzenia lub obalenia hipotezy. To bardziej znachorstwo i wróżenie z fusów. Działa na tej samej zasadzie co coaching – bałamuci. Stąd pewnie spór między coachingowcami a psychologami. Nie odmawiam skuteczności w pewnych przypadkach zarówno coachongowi jak i psychologii. Ale tak samo nie odmawiam skuteczności w niektórych przypadkach wróżeniu z fusów i stawianiu tarota 🙂 Jednak wyżej wywołany temat namawia środowiska „naukowe psychologów” do zajęcia się coachingiem. Stąd poruszam ten temat.

  43. No wlasnie Kołcz z podworka mi wjechal z PMem, ze go szkaluje. Ja wiem, ze jakby klienci sie dowiedzieli np jaka szkole skonczyl to mogloboby byc ciasno, ale luzna pacha, nie wyjawie personaliow. Niemniej zycze ci innym przedstawicielom twojego zawodu byscie skonczyli w wiezieniach wraz z wrozkami i sprzedawcami zycia wiecznego amen.

  44. Ja jestem psychologiem (Uniwersytet Warszawski) i coachem (ICC). Też przez długi czas byłam bardzo sceptyczna w stosunku do coachingu, uważałam, że to jakaś ściema i czary mary. Dopiero zapoznanie się ze światopoglądem trenerów ICC i udział w kursie przekonały mnie, że to bardzo wartościowe narzędzie pracy z ludźmi. Opiera się na psychologii i uświadamia ludziom wiele mechanizmów psychologicznych. Nie rozumiem osób, które tak zażarcie, publicznie zwalczają coaching – wychodzę z założenia, że do publicznie wyrażanych opinii warto się solidnie przygotować i nie ulegać tak wielkim emocjom. Ale to tylko moja opinia 🙂 Inny problem to ten, że każdy może nazwać się coachem. Jeśli dobrze się orientuję także o zawodzie psychologa i psychoterapeuty dotąd brakuje ustawy i może go wykonywać każdy.

  45. Czyżby nagonka na coaching miała cos wspólnego ze zmianą władzy? Być może. Czyli teraz powrót do naszych narodowych tradycji, gdzie problemy rozwiązujemy albo przy pomocy gorzały albo księdza?

    1. Niekoniecznie, była to typowa ustawka w staroreżimowy sprawdzony sposób poprzez lisie metody w postaci banda łysego na jednego (ekstremalnie stosowano nawet lincz 4 na 1 – patrz Wipler z księdzem + 2 oponentów u Lisa nt inwazji islamskiej). A baba ta to politolożka typowa antypisowska hejterka związana ideowo bardziej z PO czy .N więc zarzuty że przyczyną tego jest PiS są raczej do kosza.

  46. Jestem psychologiem – od wielu lat współpracuję z różnymi Coachami. Zajmowanie się obszarami, które wychodzą poza obszar pracy coacha, brak dyskrecji – opowiadanie o problemach Klienta. Stosowanie technik, które się pobieżnie poznał (np” ustawienia systemowe”) Mogę długo wymieniać…. Ale być może są jacyś coacho wie, którzy mają poczucie odpowiedzialności i uczciwości. Ważny temat.

  47. Wg mnie Grzesiak się nie wybronił. To smutne, bo liczyłam, że poda konkretne argumenty a wyszło, że sam się pogrążył. Nikogo nie da się zmotywować do zmiany „zewnętrznie”. Zgubił się sam człowiek w tym wszystkim. Rozmowy z przecoachowanymi osobami są puste pełne stereotypowych tekstów, które delikwent wypowiada i których tym bardziej broni im mniej w nie wierzy i im mniej je czuje. Znam wielu – wykształconych psychologicznie coachów, którzy szkodzą i nie mam dobrej opinii o miejscach w których za tysiące złotych zdobywa się certyfikaty ani o ludziach, którzy w tych miejscach – uczą – zbijają kasę.

  48. W nawiązaniu do poruszonego przez Pana Macieja Budzicha tematu coachingu, który stał się jednym z motywów wiodących w zeszłotygodniowym odcinku audycji pt. „Świat się kręci” (12.01.2016, TVP 1), warto pochylić się nad coachingiem zarówno w kontekście teoretycznym (wspominając o miejscu, jakie zajmuje w świecie nauki), jak i kontekście biznesowo-usługowym.
    Na samym początku najlepiej przywołać definicję coachingu. Jest to metoda rozwoju osobistego człowieka, czerpiąca z dorobku psychologii empirycznej, oparta na relacji klienta z coachem i skoncentrowana na zwiększenie efektywności przez klienta w jego życiu osobistym lub zawodowym. Choć coaching bazuje na teoriach psychologicznych, to na jego rozwój wywarły wpływ także inne dziedziny, jak choćby zarządzanie, ekonomia czy niedyrektywne, zorientowane na cel podejścia terapeutyczne (np. szkoła humanistyczna Carla Rogersa, idee samopomocy Alberta Ellisa i szerzej – podejście poznawczo-behawioralne, czy krótkoterminowa terapia skoncentrowana na rozwiązaniach).

    COACHING W MEDIACH

    Przede wszystkim wypada uznać za pożyteczne poświęcanie uwagi przez rozmaite media kwestii coachingu, który z roku na rok zyskuje w Polsce coraz większą popularność. Szkoda jednak, że zazwyczaj (może poza programami śniadaniowymi) przywoływany jest on w kontekście różnorodnych kontrowersji, które najczęściej nie mają z coachingiem wiele wspólnego. Podobnie stało się w przypadku ww. audycji. Mimo że poświęcono jej część coachingowi, to poruszane przez zaproszonych gości zagadnienia oscylowały wokół mów motywacyjnych, treningów umiejętności, szarlatanerii spod ciemnej gwiazdy, zaś coaching potraktowano jako pojęcie zbiorcze, mające objąć swym zasięgiem wszystkie te odmienne sfery. Trzeba wyrazić ubolewanie, że nie zaproszono przedstawiciela żadnej organizacji zrzeszającej profesjonalnych coachów (jak ICF, EMCC) lub uczelni, prowadzących w tym zakresie badania (Collegium Da Vinci, Akademia Leona Koźmińskiego, Uniwersytet SWPS), a rolę tę przypisano Panu Mateuszowi Grzesiakowi, mówcy motywacyjnemu. Mimo dużego rozgłosu i częstej obecności w mediach, wydaje się, że Pan Grzesiak, co ilustrował krótki film pokazany na początku rozmowy, prowadzi działalność bardziej oratorską, performatywną, aniżeli coachingową.
    Uczestnicy synonimiczne posługiwali się pojęciami coachingu i treningu, a co za tym idzie – osoby trenowanej (jako klienta coachingu) oraz trenera (jako coacha). To częsty błąd semantyczny, do powszechności którego przyczyniają się również tłumaczone z licznymi uchybieniami anglosaskie książki dotyczące coachingu (najlepszy przykład stanowi polska wersja tytułu jednej z fundamentalnych prac – „Coaching for performance” Johna Whitmore’a, brzmiąca: „Coaching. Trening efektywności”).
    Podczas dyskusji przywołano postać Anthony’ego Robbinsa, która poróżniła Prof. Zbigniewa Nęckiego (zaproszonego w roli przedstawiciela świata nauki) z Panem Grzesiakiem. Ten pierwszy wyraził się o wspomnianym autorze niezwykle krytycznie, Mateusz Grzesiak natomiast wskazał na ogromną liczbę sprzedanych przez tego mówcę książek. Jest jednak oczywistym, że sukces wydawniczy nie stanowi o wartości merytorycznej/artystycznej samej twórczości (można by przez analogię wskazać na gigantyczną sprzedaż powieści Paula Coelho, co samo przez się nie czyni z autora pretendenta do Literackiej Nagrody Nobla).
    Prof. Nęcki podkreślił brak wiedzy psychologicznej, jaki charakteryzuje wielu specjalistów od „wszelkiego rozwoju”. Rzesza osób zainspirowanych absurdalną obietnicą osiągnięcia wszystkiego, o czym marzą (w tym niebotycznych honorariów za kilkugodzinne sesje) sposobi się w mniej lub bardziej profesjonalny sposób do wykonywania zawodu obarczonego wielką odpowiedzialnością. Za skandaliczne należy więc uznać rozwijanie praktyki coachingowej bez poświadczonego ukończenia szeroko rozumianej edukacji psychologicznej – czy to w ramach studiów, czy też kursów specjalistycznych, a tym bardziej bez wykształcenia wyższego. W trosce o te standardy Collegium Da Vinci uruchomiło studia, których więcej niż ¼ zawartości przedmiotowej stanowią kursy ściśle psychologiczne, zaś zdecydowana większość przedmiotów związana jest bezpośrednio z szeroką niwą subdyscyplin psychologicznych i nauk społecznych.
    Trudno zgodzić się jednak z Prof. Nęckim, że zawód coacha powinni wykonywać wyłącznie psychologowie. Wszakże czołowe polskie towarzystwa psychologiczne dopuszczają do zawodu psychoterapeuty, obarczonego jeszcze większą odpowiedzialnością, absolwentów rozmaitych kierunków społecznych i medycznych, którzy ukończą minimum 4-letnie szkolenie w wybranym nurcie psychoterapeutycznym, odbędą terapię własną, poddadzą swą pracę superwizji i podejdą do stosownego egzaminu. Obecnie istnieje zbyt wiele różnorodnych kierunków kształcenia, związanych ze wsparciem psychologicznym (np. praca socjalna, pedagogika, doradztwo zawodowe, interwencja kryzysowa, doradztwo i coaching, coaching medyczny, psychologia stosowana, edukacja prorozwojowa, kierunek lekarski i in.) aby dostępność do zawodu coacha ograniczyć do przedstawicieli tylko jednego środowiska. Wobec braku odgórnych uregulowań (podobnie zresztą jak w przypadku zawodu psychoterapeuty) pozostaje zdać się na tzw. „dobrą praktykę”. Tę natomiast powinna stymulować tyleż presja środowiska, co dociekliwość klientów, weryfikujących wykształcenie usługodawcy.

    COACHING W UJĘCIU EMPIRYCZNYM

    Prof. Martin Seligman, twórca psychologii pozytywnej i były przewodniczący Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, w artykule opublikowanym na łamach Australian Psychologist (4/2007) przekonywał, że naturalnym partnerem rozwoju psychologii pozytywnej jest właśnie coaching. Według Seligmana krótkoterminowość, wydobywanie i rozwijanie potencjału człowieka oraz koncentracja na celach to kierunek, w którym powinny zmierzać wszelkie usługi zainteresowane ludzkim dobrostanem, poczynając od tych, mających długie tradycje akademickie, do tych, pochodzących z drugiej połowy XX wieku, jak coaching czy mindfulness. Seligman podkreśla również, że coachingowi brakuje wciąż większej ilości danych empirycznych, tych zaś może dostarczyć właśnie psychologia pozytywna.
    Mimo że pierwsze wzmianki o coachingu jako sposobie rozwoju pracowników i organizacji znajdujemy już w latach 50. XX wieku (m.in. na łamach Harvard Business Review), to najbardziej intensywny rozwój tej metody nastąpił dopiero w ostatniej dekadzie minionego stulecia. Mimo że coaching jest dyscypliną stosunkowo młodą, to jako nowa przestrzeń eksploracji badawczej pozyskał uwagę znaczących towarzystw naukowych świata. Rok 2002 można uznać za symboliczne włączenie coachingu w poczet dziedzin akademickich – wówczas bowiem Australijskie Towarzystwo Psychologiczne utworzyło specjalną grupę badawczą, której celem stało się gromadzenie danych empirycznych i dążenie do falsyfikacji głównych założeń coachingu. Dla kontynentu europejskiego datą przełomową okazał się z kolei rok 2004, kiedy British Psychological Society (BPS) powołało analogiczną do australijskiej grupę, wypracowując z czasem standardy nauczania i prowadzenia praktyki coachingowej. Kolejne specjalistyczne zespoły pojawiły się w następnych latach na całym świecie (Dania, Włochy, Nowa Zelandia, Izrael). Za potwierdzenie słuszności naukowego rozwoju coachingu można uznać powołanie stowarzyszonego z Uniwersytetem Harvarda Instytutu Coachingu, kierowanego przez jedną z najważniejszych badaczek tej dyscypliny – prof. Carol Kauffman.
    Coaching – w swych różnorodnych odmianach (biznesowy, życiowy, kariery, zdrowia, etc.) znajduje się w ofercie dydaktycznej wielu światowych uczelni – jako jeden z fakultatywnych kursów lub też jako kierunek studiów. Lewis University w USA oferuje studia magisterskie z zakresu przywództwa organizacyjnego opartego na coachingu – we współpracy z International Coach Federation, który jest również partnerem strategicznym Collegium Da Vinci. Na University College Cork w Irlandii można wybrać coaching jako specjalizację w ramach studiów z zakresu psychologii stosowanej, zaś John F. Kennedy University uruchomił specjalizację „health coaching” (coaching zdrowia) na kierunku edukacja zdrowotna. Uniwersytet w Barcelonie umożliwia uzyskanie magisterium z executive & personal coaching, Fachhochschule Frankfurt (Uniwersytet Nauk Stosowanych we Frankfurcie nad Menem) proponuje magisterium z coachingu organizacyjnego, zaś Yale University na coachingu oparł metodologię i znaczną część programu swej prestiżowej Szkoły Zarządzania (School of Management), kończącej się tytułem MBA lub Master of Advanced Management. Jednym z najprężniej rozwijających się ośrodków akademickich w obszarze coachingu jest University of Sydney (gdzie wykłada pierwszy absolwent studiów doktoranckich z coachingu prof. Anthony Grant). Studenci mogą uzyskać tytuł magistra coachingu (Master of Science in Coaching Psychology), ponadto słuchacze wszystkich kierunków mają możliwość wybrania kursu poświęconego coachingowi w ramach studiów modułowych. Szkolenia i kursy coachingowe widnieją w ofercie wielu zagranicznych uczelni, jak choćby George Mason University, Southeastern University, Hochschule Kempten (Uniwersytetu Nauk Stosowanych w Kempten, Niemcy), Uniwersytetu Technicznego w Pradze, a także czołowych uczelni w skali świata jak New York University czy też zajmujący 3. miejsce w globalnym rankingu najlepszych uniwersytetów – University of California (Berkeley).
    W ostatnich latach powstało także wiele naukowych periodyków zajmujących się tematyką coachingu w obszarach zarządzania, edukacji, rozwoju osobistego, kariery czy zdrowia. Należą do nich m.in.: Coaching: An International Journal of Theory, Research, and Practice, The Journal of Coaching Education, The Coaching Psychologist, International Coaching Psychology Review, International Journal of Coaching in Organizations, International Journal of Evidence-Based Coaching and Mentoring, International Journal of Mentoring and Coaching.

    WNIOSKI

    Konkludując, należy zadać pytanie odwołujące się do jednej z tez, jakie zostały w przytoczonej dyskusji wygłoszone. Czy każdy lub przynajmniej większość potrzebuje coacha? W mojej ocenie nie. Uważam, że tego rodzaju usługi, podobnie jak usługi psychologiczne, adresowane są do niewielkiego odsetka osób, które dążą do określonych zmian w życiu czy borykają się z jakimiś trudnościami. Czy poprzez coaching można osiągnąć wszystko? Skądże! Można osiągnąć to, co realistyczne, zaś coach, który od spojrzenia realistycznego stroni serwuje ułudę, a ta wiedzie najczęściej do głębokiego rozczarowania.
    W narracji na temat coachingu występuje nierzadko absurdalny dyktat powszechnej szczęśliwości i hurra optymizmu. Warto stwierdzić jednoznacznie, że to równie szkodliwe jak nadmierny pesymizm. W coachingu (jako coachingu) uznaje się dostępność niezliczonej ilości rozwiązań, ale wyłącznie takich, które mogą być w zasięgu ręki klienta. Nie zaś takich, o których wystarczy zamarzyć, by się ziściły. Syndrom Polyanny (doskonałej osóbki, która uszczęśliwia cały świat) psychologia uznaje za wypaczenie poznawcze. Nie potrzeba huraganu, by strzeliste atrapy runęły niczym domek z kart. Wystarczy podmuch, zwyczajne niepowodzenie.
    Trzeba uczciwie stwierdzić, że dla pretendenta do zawodu coacha na równi dyskwalifikujące jest lekceważenie imperatywu empirycznego, jak i etycznego – a więc dwóch filarów, na których osadza się profesjonalna praktyka. Filar empiryczny oznacza wybór technik o potwierdzonej skuteczności, opartych na danych naukowych i bezpiecznych dla klienta. Filar etyczny z kolei obejmuje te wartości, którymi należy bezwzględnie kierować się w pracy pomocowej z drugim człowiekiem, tj. budowanie relacji pełnej szacunku, zachowanie poufności, uczciwe legitymowanie się stosownym wykształceniem, zdolność rozpoznania sytuacji wykraczających poza praktykę coachingu i umiejętne zasugerowanie wówczas klientowi bardziej odpowiednich form psychologicznego wsparcia.
    W Polsce istnieje cały szereg organizacji coachingowych, w tym oddziały globalnych stowarzyszeń, jak choćby International Coach Federation (ICF) czy European Mentoring and Coaching Council (EMCC). Pierwsze z nich może poszczycić się największym zasięgiem w skali świata oraz najliczniejszą rzeszą członków, jak również ścisłą współpracą z uznanymi uczelniami na różnych kontynentach (od Australii przez Europę do Ameryki Północnej). Naturalnie przynależność do takiej czy innej organizacji nie jest jeszcze wystarczającym potwierdzeniem posiadanych kwalifikacji, umożliwia jednak odwołanie się przez klientów do organów sprawujących pieczę nad rzetelnością prowadzonych praktyk w sytuacjach, gdy jakość usług jest co najmniej kontrowersyjna.
    Jakie są więc zalecenia dla samych coachów? Nieustannie pogłębiać swoją wiedzę, szczególnie z zakresu psychologii, poddawać swą działalność stałej superwizji, śledzić rozwój coachingu na świecie, czerpiąc użyteczne wzorce oraz pozostawać otwartym na doniesienia naukowe, które powinny stanowić dla takiej pracy silną podbudowę, a także, co najistotniejsze, postrzegać dobro klientów jako wartość nadrzędną. Tej wartości bardziej od sformalizowanych kodeksów etycznych, powinien strzec wewnętrzny kompas moralny. Osoby cyniczne, interesowne i nakierowane jedynie na zysk finansowy, stanowią grono czarnych owiec, które psują dobre imię dziedziny, z jaką są identyfikowane. Klienci poszukując rzetelnych coachów powinni z uwagą przeanalizować wykształcenie wybranych specjalistów oraz zapytać o metodykę ich pracy. Coach profesjonalny na takie pytanie odpowie ochoczo i szczerze. Człowiek nieetyczny będzie kluczył i manipulował. Wyrządzając szkodę dziedzinie, którą rzekomo praktykuje, jej potencjalnym klientom i uczciwym profesjonalistom, na jakich niezasłużenie przy takich okazjach spada grad zgeneralizowanej krytyki.

    – dr Adam Zemełka, Collegium Da Vinci w Poznaniu

    PS. Zainteresowanym przeglądem badań (od lat 90. poczynając) nad efektywnością coachingu polecam szczególnie artykuły i książki dra A. Granta i współpracowników, w tym: Grant A., Cavanagh M. (2007), Evidence-based coaching: Flourishing or languishing?, The Australian Psychologist 42(4); Stober D., Grant M. (2006), Evidence Based Coaching Handbook: Putting Best Practices to Work for Your Clients, New York; Grant A., Cavanagh, M., Kemp T. (2004), Evidence-based coaching, vol. 1, Sydney.

  49. Krytyczne spojrzenie.

    Cieszy mnie tak dobitny i bezkompromisowy komentarz Pana
    prof. Nęckiego. Cieszy mnie, że pojawiła się chociaż jedna publiczna recenzja
    która „nazywa problem coachów po imieniu”. Przyjrzyjmy się
    hipotetycznie naszemu telewizyjnemu bohaterowi. Załóżmy, że to fikcja …jak to
    mawiamy z niedowierzaniem czasami: „nie wierze, że to się dzieje
    naprawdę”…. zatem kim jest nasz Bohater?

    Nasz bohater.

    Ale od początku. Przyjrzyjmy się bohaterowi tegoż tematu:
    Od czego zaczyna? Od maniery językowej ponieważ nasz bohater – jest
    zmanierowany aż do bólu (oglądających). „Teraz Pan brzmi jak moja żona”
    – cóż za ohydna metafora – maniera językowa zwracania się w ten sposób do…/
    lub na temat drugiej osoby. Ale nasz bohater – uczył się latami efekciarstwa i
    manier które mają zwrócić uwagę innych na jego erudycje, oryginalność i wyrażanie
    siebie. W pierwszym zdaniu na temat swoich „mniemanych” osiągnięć –
    praktykuje niemal „od niechcenia” NLP-owską manipulację, oto
    dowiadujemy się niby przypadkiem, że był w Meksyku – nie przepraszam bardziej światowo
    z angielska „Mexico City” … gdzie na zawołanie poderwał piękną
    kobietę technikami swojej wiedzy tajemnej, na żądanie: „dawaj, którą…” co się tłumaczy
    „mogę mieć każdą”, któraż to została jego żoną. (To straszne dać się
    poderwać takiemu bufonowi. Pewnie ma w sypialni lustro i podziwia się podczas
    …no wiecie czego ….”aktu miłości”) Cóż za Self Made Man —wow !!!!!! Jakiż nienaganny, doskonały mężczyzna –
    efekt 13 letniej pracy nas sobą… prawdziwy plastikowy bohater ; Ken dla
    Barbie. Oczywiście wszystko to musiało być za granicą, zrobione z marszu, a kobieta
    musiała być piękna, a nasz bohater musiał zachować się jak bożyszcze kobiet – w
    randze guru wiedzy tajemnej ….”pseudo – psychologii” On załatwia
    takie rzeczy – z marszu; piękna kobieta i „ja” – to pestka. Zapewne
    gdyby chciał „poderwałby Królową Angielską’ – no ale nie chce … PAMIĘTAJMY
    JEDNAK, ŻE DLA NASZEGO BOHATERA – WYSTARCZYŁOBY CHCIEĆ.

    Idąc dalej:

    Czy dostrzegacie to samouwielbienie naszego bohatera…w
    jego mimice twarzy, kiedy wypowiada swoje „doskonałe mądre” myśli? Ten
    grymas ust i sposób tańczenia: potrząsanie głową – kiedy podaje swoje definicje
    coachingu , …kołysanie ramionami na koniec wypowiedzi… i mimikę twarzy –
    pseudo – intelektualisty. Czy to są „owe lata studiów psychologii i
    aktorstwa”? Zdaniem profesjonalistów istotą aktorstwa – jest właśnie
    „przekraczanie bariery grania” – studium postaci doprowadzone do
    takiego poziomu przedstawienia, który wyraża jakąś prawdę o granej postaci…przestaje
    być grą- pozorem rzeczywistości na rzecz autentyzmu. Tutaj mamy do czynienia z
    wystudiowanymi sztucznymi gestami, nieszczerym uśmiechem rękoma zaplatanymi w
    „choinkę” i pozorną nonszalancją …luzem tańczącego koguta na scenie
    w nadziei na podziwianie przez inne kury w jego kurniku …ko – ko ….Widzicie
    tego orła – nielota …co to „całe życie rozprawia o sztuce
    latania”????? (Skrywającego frustrację i lęk przed odrzuceniem)?

    Selfi – jako „społeczny dowód słuszności”.

    Reprezentant naszych czasów – Coach bez odpowiedzialności
    „za twarz”….(tę ludzką – prawdziwą)

    …. zrobił sobie selfi z udziałem tysięcy ludzi. Jak w
    „witaj w życiu” – lub innej sekcie „liderów sukcesu”.

    TERAZ – nie sposób zaprzeczyć jego sukcesowi prawda?
    Miliony ludzi przyszło go „podziwiać” …spijają słowa z jego ust
    …biją brawo. Ko- Ko, gdak – gdak … A nasz bohater w swoim nadymanym
    narcystycznym „ja” na scenie robi sobie selfi z przesłaniem „też
    możesz być jak ja… ale najpierw zobacz, co potrafię”. Selfi – po to by mieć w końcu „dowód”
    medialny swojej wielkiej – wręcz globalnej „wyjątkowości”.

    Margaret Thatcher wyraziła to następująco: KIEDYŚ- liczyło
    się by coś zrobić (czytaj: czegoś dokonać) DZISIAJ – liczy się by być kimś”.
    Oczywiście nie ważne co sobą reprezentujesz – liczy się że zaznaczyłeś
    medialnie swoje „ja” I tak oto mamy świat pełen NIKTOSIÓW
    ….medialnych miernot propagujących gdzie popadnie „własną wizję świata”.
    Mamy świat wyimpregnowanych jak nasz bohater – wypreparowanych ludzi bez krzty
    prawdy o sobie…o życiu…o ludzkiej egzystencji …gadających językiem
    frazesów – językiem „na sprzedaż”. Oto Człowiek dumny ze swoich
    dokonań – efektów działania – mechanizmów epatowania próżnością (nazywaną
    indywidaulizmem) i mamienia sukcesem (nazywanym próżnością).

    Współczuć czy nie ?

    Kiedy już poznaliśmy „wystudiowany uśmiech”naszego
    bohatera- dowiedzieliśmy się również, iż nie pojął słów Pana profesora Nęckiego,
    które odnosiły się właśnie do Niego! Pokonany przez siłę argumentów psychologa,
    dobitny język nazywający sprawę po imieniu – przeszedł na właściwą stronę
    „mocy” i dorzucił wtórując …a raczej wyrzygał kolejny pakiet
    frazesów – próbując z pozycji protagonisty zejść na drugi ale jednak plan …
    już nie sam …to może chociaż w duecie wtórując Panu Nęckiemu. Ot wydał na
    siebie wyrok ….sam się potępił i własne środowisko. Było to łatwiejsze niż
    wdać się w merytoryczny spór ze swoim rozmówcą (interlokutorem).

    Problem istnieje. Ważne słowa.

    Wybrzmiały tutaj bardzo trafnie:

    „Kultura sukcesu – wyścigu szczurów” gdzie jeden
    drugiego depcze po drodze … a nawet jeśli nie depcze to ignoruje skupiony na
    „ja” „moje” „dla mnie”

    „Kultura sukcesu opartego na brutalnej definicji
    zysku” – bo dla wielu ludzi miarą sukcesu jest to ile zarobili ale co
    gorsza ….”rachunek ekonomiczny” – stał się alibi dla zachowań wielu
    drani mogących koniecznością „zarabiania” i „rentowności” – uciszyć własne sumienia …własnej
    niegodziwości oraz prawdziwych intencji (np. chciwości sukcesu).

    Coaching przyjmuje znamiona „pseudo- psychologii”
    wypreparowanej propagandy „bycia lepszym” ; majstrowania przy
    ludzkiej osobowości bez brania odpowiedzialności … to produkt dehumanizacji –
    nie przez sam fakt próby „pomagania innym za pieniądze” ale przez
    fakt ZAKŁAMYWANIA RZECZYWISTOŚCI … dotyczącej ludzkiej kondycji.

    Możesz wszystko – uwierz w siebie ….możesz mieć piękną
    kobietą – wybierz tylko którą, możesz mieć sukces …żyjąc jak chcesz i gdzie
    chcesz …Mexico …Dubaj … New York … City … Jesteś najważniejszy –
    jesteś bogiem dla samego siebie i słuchaj tylko swojego jedynego,
    niepowtarzalnego – wewnętrznego głosu … Jeśli nie jesteś bogaty …i doskonały
    – zmień to ….Życie jest w Twoich rękach ….

    Sam już nie wiem skąd się biorą tacy Cochowie …Jaka ich
    szkoła „wypluła” Skąd wychodzą? … Odnoszę wrażenie że to KOSMICI.
    Chociaż i tutaj mi się coś nie zgadza – bo zawsze wpajano nam, że inne
    pozaziemskie cywilizacje to „wyższa inteligencja”

    PS. Zdaje sobie sprawę, że moja opinia wzburzy sporą rzeszę
    Coachów i wzbudzi kontrowersje. Proponuję jednak by widocznej w tym programie
    nonszalancji – nie przenosić na rzeczywistość a krytykę zacząć traktować jako
    narzędzie to zwalczania „głupoty” „i niskich pobudek – pseudo
    specjalistów od naprawiania innym życia …Jeśli uwierzymy w ten bełkot
    ….przyjmując wypreparowany model człowieka ….Homo Impregnatus …. będzie
    to kolejna „Porażka Inteligencji czyli GŁUPOTA w teorii i praktyce”.
    Andrzej Koszyk – trener

  50. Krytyczne spojrzenie.

    Cieszy mnie tak dobitny i bezkompromisowy komentarz Pana
    prof. Nęckiego. Cieszy mnie, że pojawiła się chociaż jedna publiczna recenzja
    która „nazywa problem coachów po imieniu”. Przyjrzyjmy się
    hipotetycznie naszemu telewizyjnemu bohaterowi. Załóżmy, że to fikcja …jak to
    mawiamy z niedowierzaniem czasami: „nie wierze, że to się dzieje
    naprawdę”…. zatem kim jest nasz Bohater?

    Nasz bohater.

    Ale od początku. Przyjrzyjmy się bohaterowi tegoż tematu:
    Od czego zaczyna? Od maniery językowej ponieważ nasz bohater – jest
    zmanierowany aż do bólu (oglądających). „Teraz Pan brzmi jak moja
    żona” – cóż za ohydna metafora – maniera językowa zwracania się w ten
    sposób do…/ lub na temat drugiej osoby. Ale nasz bohater – uczył się latami
    efekciarstwa i manier które mają zwrócić uwagę innych na jego erudycje,
    oryginalność i wyrażanie siebie. W pierwszym zdaniu na temat swoich
    „mniemanych” osiągnięć – praktykuje niemal „od niechcenia”
    NLP-owską manipulację, oto dowiadujemy się niby przypadkiem, że był w Meksyku –
    nie przepraszam bardziej światowo z angielska „Mexico City” … gdzie
    na zawołanie poderwał piękną kobietę technikami swojej wiedzy tajemnej, na
    żądanie: „dawaj, którą…” co się
    tłumaczy „mogę mieć każdą”, któraż to została jego żoną. (To straszne
    dać się poderwać takiemu bufonowi. Pewnie ma w sypialni lustro i podziwia się
    podczas …no wiecie czego ….”aktu miłości”) Cóż za Self Made Man
    —wow !!!!!! Jakiż nienaganny,
    doskonały mężczyzna – efekt 13 letniej pracy nas sobą… prawdziwy plastikowy
    bohater ; Ken dla Barbie. Oczywiście wszystko to musiało być za granicą,
    zrobione z marszu, a kobieta musiała być piękna, a nasz bohater musiał zachować
    się jak bożyszcze kobiet – w randze guru wiedzy tajemnej ….”pseudo –
    psychologii” On załatwia takie rzeczy – z marszu; piękna kobieta i
    „ja” – to pestka. Zapewne gdyby chciał „poderwałby Królową
    Angielską’ – no ale nie chce … PAMIĘTAJMY JEDNAK, ŻE DLA NASZEGO BOHATERA –
    WYSTARCZYŁOBY CHCIEĆ.

    Idąc dalej:

    Czy dostrzegacie to samouwielbienie naszego bohatera…w
    jego mimice twarzy, kiedy wypowiada swoje „doskonałe mądre” myśli? Ten
    grymas ust i sposób tańczenia: potrząsanie głową – kiedy podaje swoje definicje
    coachingu , …kołysanie ramionami na koniec wypowiedzi… i mimikę twarzy –
    pseudo – intelektualisty. Czy to są „owe lata studiów psychologii i
    aktorstwa”? Zdaniem profesjonalistów istotą aktorstwa – jest właśnie
    „przekraczanie bariery grania” – studium postaci doprowadzone do
    takiego poziomu przedstawienia, który wyraża jakąś prawdę o granej postaci…przestaje
    być grą- pozorem rzeczywistości na rzecz autentyzmu. Tutaj mamy do czynienia z
    wystudiowanymi sztucznymi gestami, nieszczerym uśmiechem rękoma zaplatanymi w
    „choinkę” i pozorną nonszalancją …luzem tańczącego koguta na scenie
    w nadziei na podziwianie przez inne kury w jego kurniku …ko – ko ….Widzicie
    tego orła – nielota …co to „całe życie rozprawia o sztuce
    latania”????? (Skrywającego frustrację i lęk przed odrzuceniem)?

    Selfi – jako „społeczny dowód słuszności”.

    Reprezentant naszych czasów – Coach bez odpowiedzialności
    „za twarz”….(tę ludzką – prawdziwą)

    …. zrobił sobie selfi z udziałem tysięcy ludzi. Jak w
    „witaj w życiu” – lub innej sekcie „liderów sukcesu”.

    TERAZ – nie sposób zaprzeczyć jego sukcesowi prawda?
    Miliony ludzi przyszło go „podziwiać” …spijają słowa z jego ust
    …biją brawo. Ko- Ko, gdak – gdak … A nasz bohater w swoim nadymanym
    narcystycznym „ja” na scenie robi sobie selfi z przesłaniem „też
    możesz być jak ja… ale najpierw zobacz, co potrafię”. Selfi – po to by mieć w końcu
    „dowód” medialny swojej wielkiej – wręcz globalnej „wyjątkowości”.

    Margaret Thatcher wyraziła to następująco: KIEDYŚ- liczyło
    się by coś zrobić (czytaj: czegoś dokonać) DZISIAJ – liczy się by być
    kimś”. Oczywiście nie ważne co sobą reprezentujesz – liczy się że
    zaznaczyłeś medialnie swoje „ja” I tak oto mamy świat pełen NIKTOSIÓW
    ….medialnych miernot propagujących gdzie popadnie „własną wizję świata”.
    Mamy świat wyimpregnowanych jak nasz bohater – wypreparowanych ludzi bez krzty
    prawdy o sobie…o życiu…o ludzkiej egzystencji …gadających językiem
    frazesów – językiem „na sprzedaż”. Oto Człowiek dumny ze swoich
    dokonań – efektów działania – mechanizmów epatowania próżnością (nazywaną
    indywidaulizmem) i mamienia sukcesem (nazywanym próżnością).

    Współczuć czy nie ?

    Kiedy już poznaliśmy „wystudiowany
    uśmiech”naszego bohatera- dowiedzieliśmy się również, iż nie pojął słów
    Pana profesora Nęckiego, które odnosiły się właśnie do Niego! Pokonany przez
    siłę argumentów psychologa, dobitny język nazywający sprawę po imieniu –
    przeszedł na właściwą stronę „mocy” i dorzucił wtórując …a raczej
    wyrzygał kolejny pakiet frazesów – próbując z pozycji protagonisty zejść na
    drugi ale jednak plan … już nie sam …to może chociaż w duecie wtórując Panu
    Nęckiemu. Ot wydał na siebie wyrok ….sam się potępił i własne środowisko.
    Było to łatwiejsze niż wdać się w merytoryczny spór ze swoim rozmówcą
    (interlokutorem).

    Problem istnieje. Ważne słowa.

    Wybrzmiały tutaj bardzo trafnie:

    „Kultura sukcesu – wyścigu szczurów” gdzie jeden
    drugiego depcze po drodze … a nawet jeśli nie depcze to ignoruje skupiony na
    „ja” „moje” „dla mnie”

    „Kultura sukcesu opartego na brutalnej definicji
    zysku” – bo dla wielu ludzi miarą sukcesu jest to ile zarobili ale co
    gorsza ….”rachunek ekonomiczny” – stał się alibi dla zachowań wielu
    drani mogących koniecznością „zarabiania” i „rentowności” – uciszyć własne sumienia …własnej
    niegodziwości oraz prawdziwych intencji (np. chciwości sukcesu).

    Coaching przyjmuje znamiona „pseudo- psychologii”
    wypreparowanej propagandy „bycia lepszym” ; majstrowania przy
    ludzkiej osobowości bez brania odpowiedzialności … to produkt dehumanizacji –
    nie przez sam fakt próby „pomagania innym za pieniądze” ale przez
    fakt ZAKŁAMYWANIA RZECZYWISTOŚCI … dotyczącej ludzkiej kondycji.

    Możesz wszystko – uwierz w siebie ….możesz mieć piękną
    kobietą – wybierz tylko którą, możesz mieć sukces …żyjąc jak chcesz i gdzie
    chcesz …Mexico …Dubaj … New York … City … Jesteś najważniejszy –
    jesteś bogiem dla samego siebie i słuchaj tylko swojego jedynego,
    niepowtarzalnego – wewnętrznego głosu … Jeśli nie jesteś bogaty …i
    doskonały – zmień to ….Życie jest w Twoich rękach ….

    Sam już nie wiem skąd się biorą tacy Cochowie …Jaka ich
    szkoła „wypluła” Skąd wychodzą? … Odnoszę wrażenie że to KOSMICI.
    Chociaż i tutaj mi się coś nie zgadza – bo zawsze wpajano nam, że inne
    pozaziemskie cywilizacje to „wyższa inteligencja”

    PS. Zdaje sobie sprawę, że moja opinia wzburzy sporą
    rzeszę Coachów i wzbudzi kontrowersje. Proponuję jednak by widocznej w tym
    programie nonszalancji – nie przenosić na rzeczywistość a krytykę zacząć
    traktować jako narzędzie to zwalczania „głupoty” „i niskich
    pobudek – pseudo specjalistów od naprawiania innym życia …Jeśli uwierzymy w
    ten bełkot ….przyjmując wypreparowany model człowieka ….Homo Impregnatus
    …. będzie to kolejna „Porażka Inteligencji czyli GŁUPOTA w teorii i
    praktyce”. Andrzej
    Koszyk – trener

    1. Grzesiak nie jest żadnym coachem. Z tego co wiem od PRAWIDZIWYCH coachów to nawet żadnego szkolenia w tym zakresie nie ukończył, po prostu przeczytał kilka książek i uznał się sam za coacha. Prawidzwy coaching nie polega na skakaniu po scenie i krzyczeniu „możesz wszystko, możesz być kim chcesz”. To jest show i może trochę mowa motywacyjna, która działa max 2 tygodnie a potem jest zjazd. I na takich naiwnych zarabia Grzesiak. Prawidziwy coaching to ciężka praca z drugim człowiekiem, po to by spojrzał na siebie, na swoje życie, na swoje ograniczenia a potem spróbował je przekroczyć. Nie ma w tym żadnego show, nie ma udzielania rad i manipulowania ludźmi. Ale czarny PR robi swoje. A Grzesiak jest przede wszystkim mistrzem autopromocji.

  51. W artykule jest karygodny błąd popełniony kilka razy. to = do.
    Jak można pomylić te dwie literki…
    Pozatym całkiem fajnie napisany.

    1. Post
      Author

      A widzisz, można – zdarza mi się to nagminnie i nawet jak trzy razy czytam, to potem tego nie widzę. Moi znajomi podsyłają mi takie uwagi na priv – bądź moim znajomym. Dzięki.

  52. Mamy nadzieję, że nie zostaniemy pogonieni za spam. W każdym razie 18 marca organizujemy dyskusję z udziałem psychologów, coachów i trenerów. Zainteresowanych zapraszamy do śledzenia fanpage’a www:facebook.com/fimro Jeśli zechciałbyś puścić informację dalej, będziemy wdzięczni. Pozdrawiamy.

  53. Jak słucham Mateusza Grzesiaka to zastanawiam się czy to jeszcze
    człowiek, czy już maszyna, komputer nakręcony i zaprogramowany na
    sukces. Pierwsze szkolenie zrobiło na mnie bardzo negatywne wrażenie i
    nawet nie byłem w stanie dosłuchać do końca. Ten człowiek jest cały czas
    nakręcony na jakiej sprężynce, nie ma duszy, ciepła, uśmiechu,
    spontaniczności. Tak,że nie było mowy żebym dał się wciągnąć, Jeśli
    sukces w jego wydaniu ma ze mnie zrobić kogoś takiego to ja dziękuje
    za taki sukces. Przecież to jest młody człowiek a cały czas marszczy czoło, już to chociaż zniechęca do takiej drogi do sukcesu. Widziałem ludzi sukcesu i zupełnie inaczej się zachowywali.

  54. Problem to jest taki, ze ”matka nauk” czyli filozofia zostala zmieciona pod dywan, nauka, ktora tworzyli geniusze wszechcasow, uczaca inteligencji emocjonalnej juz od sokratesa, nauka ktora rozijala sie 2000 lat i inspirowala najwiekszych artystow swiata, stala sie nagle czyms zapomnianym. CO robi pan GG, sprzedaje kortyzol w pigulce! Zwiekszajac swiadomie dysonans poznawczy ludzi, co dobrze sie sprzedaje, malo go interesuje, a wie o tym doskonale, ze w ogolnym rozrachunku wiecej wywola depresji niz stworzy milionerow. To nie pan G jest problemem, problemem jest rodzaj edukacji i priorytety ktore pchaja nas do sluchania coucha, ktore uznajemy juz dawno za prawdziwe i nasze. Kazdy lubi wizualizacje ktora couch oferuje, tak jak i kazdy lubi marzyc, niestety sztuczne podnoszenie ambicji szybciej doprowadzi do depresji niz do bogactwa, chociaz nie zawsze czasem doprowadzi i do bogactwa, i depresji. Sa madrzejsze sposoby na szczescie i sukces, od ludzi, ktorzy dzialali w dobrych intencjach, nie finansowych: Sokrates, Montaigne, Seneka, Van Gogh, Czajkowski czy Einstein, oraz milion innych. Sluchajmy geniuszy ktorzy chcieli zmienic swiat a nie zrobic biznes mowieniem prawdziwej nie-prawdy.

  55. Grzesiak i wielu jemu podobnych nie jest coachem i to co robi to nie coaching. A raczej robi czarny PR coachingowi. Każdy, kto miał do czynienia z prawdziwym coachingiem rozumie o czym mówię. To co robią osoby podające się za coachów to medialny show, mowy motywacyjne w stylu Anthonego Robbinsa. Niewiele ma to wspólnego z coachingiem.

  56. Z coachingiem jest trochę jak z trenerami personalnymi – każdy może nim być ale nie każdy ma do tego kompetencje.

Skomentuj Leon Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *