Lubię odkrywać w filmach różne smaczki i nawiązania do innych produkcji. Okazuje się, że w reklamie też można odkryć takie perełki, a filmy Kieślowskiego mają sporo wspólnego ze spotami pewnego belgijskiego piwa – Stella Artois. Właśnie o takiej historii, niewidocznej dla zwykłego widza, jest dzisiejszy vlog 🙂