Spacer po Starym Mieście w dniu miesięcznicy smoleńskiej to jak wejście do smutnego, ale przede wszystkim surrealistycznego świata, oświetlonego świątecznymi ozdobami i jednocześnie skutecznie odgrodzonego od lekko zdezorientowanych spacerowiczów (w końcu stolica europejskiego państwa, więc słychać co chwilę, w różnych językach pytania „o co chodzi“ czy próby tłumaczenia tego „fenomenu“). Miasto gdzie nie da się normalnie przejść, tylko trzeba szukać bocznych uliczek, w których pełno jest radiowozów. Te tabuny policji, ta świąteczna choinka odgrodzona od ludzi barierkami każe mi sądzić, że ta „władza blisko ludzi“ i ci, którzy dopuścili do takich absurdów gdzieś chyba się pogubili i niezbadane są ścieżki, którymi zbłądziła myśl ludzka.
Comments 1
Smutne to, jak ta cała nasza nieszczęsna rzeczywistość…