3

What Anna Wears (Anna Skura) o podróży do Arabii Saudyjskiej i zaproszeniu przez księcia podejrzewanego o morderstwo

Fakt, że mamy coraz więcej informacji wokół siebie, mediów, komunikatów, które jednocześnie wbijają nam się do głowy powoduje, że musimy nauczyć się selekcji. Musimy nauczyć się jak spędzić 24 godziny, które każdy z nas ma do dyspozycji. Można więc zanurzyć się w świat seriali, świat YouTuba czy przewijania Instagrama i otoczyć się nim niczym w bezpiecznej bańce. W tę pułapkę wpadają zarówno twórcy jak i odbiorcy treści.

Z drugiej strony jest to coś fascynującego, że każdy z nas funkcjonuje w innej bańce, w innym świecie gdzie i priorytety i autorytety mogą być zupełnie inne. Sam od paru lat odkrywam, że spotkania z innymi ludźmi mogą być pasjonujące, ponieważ często w rozmowach pada „Jak to? Nie znasz tego? Nie słyszałeś o tym?” „Przecież każdy go zna, na pewno o nim słyszałeś”, „cały internet o tym mówi” – o potem dostaję film, który ma 2 miliony wyświetleń… nie, to nie jest cały świat, ani cały internet.

Nawet głupia rozmowa o obejrzanych serialach uświadamia nam, że każdy ma kompletnie inną listę kultowych pozycji i takich, o których myśli, że wszyscy je widzieli. Świetnie było ostatnio wskoczyć w środowisko, w którym „House of cards” kojarzyło (kojarzyło, co nie znaczy, że oglądało) niecałe 20 proc. osób.

Ale to co jest pasjonujące i ciekawe ma też swoje ciemne strony. Być może najchętniej poza nawias wyrzucamy politykę, newsy, wszystkie informacje, które na pierwszy rzut oka nas nie dotyczą. Z polityką niestety jest tak, że można się nią bardzo długo nie interesować, ale przychodzi taki moment, że polityka zainteresuje się nami. I możemy odczuć dopiero wtedy, kiedy otwierając okno zamiast świeżym powietrzem zaciągamy się smogiem, kiedy w naszej okolicy powstanie (albo nie powstanie) kolejny budynek użyteczności publicznej finansowany przez złą Unię Europejską, czy segregacja śmieci stanie się nagle obowiązującym prawem.

Podkoloryzowany, często sztuczny świat Instagrama, w którym nawet przeglądanie treści ma w sobie więcej z telewizyjnego zappingu niż z uważnego, świadomego konsumowania wartości jest często taką pułapką.

Dlatego wszelkiego rodzaju kryzysy, wpadki, potknięcia mediów czy influencerów rozpatruje zawsze pod wieloma kątami, starając się czegoś nauczyć. Jak działa i kiedy uruchamia się mechanizm hejtu, jak konstruowane są nagłówki prasowe, ile trzeba zmiennych, żeby machina się rozkręciła.

W przypadku Anny Skury z What Anna Wears? nie trzeba było wiele i właściwie można uznać, że sama „się zaorała” niefortunnym wpisem, terminem i miejscem kolejnego swojego wyjazdu.

Jammal Khashoggi

Zamordowany Jammal Khashoggi

Sam książę i następca tronu Arabii Saudyskiej Mohammed bin Salman przez najbliższe lata nie będzie miał dobrej prasy. Wszystkie poszlaki i coraz więcej dowodów, reakcje państw świadczą o tym, że stał on za brutalnym morderstwem saudyjskiego dziennikarza Jamala Khashoggi – cała sprawa brzmi jak scenariusz szpiegowskiego filmu i jestem pewien, że taki wkrótce powstanie.

Książę Arabii Saudyjskiej Mohammed bin Salman

W każdym razie Anna Skura, blogerka/influencerka, praktycznie w środku medialnej zawieruchy, trochę oderwana od rzeczywistości bo Arabia Saudyjska jest w mediach w kompletnie jednoznacznej narracji, leci spędzić piękny czas w Arabii Saudyjskiej na „zaproszenie” Mohammeda bin Salmana – cudzysłów zamierzony, przeczytajcie rozmowę z Anną. Sprawa ma jeszcze inny, ważny medialny wymiar, bo zarówno zamordowany Jammal Khashoggi jak i inni zamordowani, więzieni dziennikarze i polityczni komentatorzy zostają uhonorowani tytułem „Człowieka Roku” przyznawanym przez magazyn Time. Jeśli więc można było wybrać najgorszy moment na chwalenie się „zaproszeniem” od księcia do Arabii Saudyjskiej to Anna Skura trafiła wręcz idealnie. 

Pierwsze zdjęcia na instagramie i zachwyty odbiorców WhatAnnaWers nie trwały długo i w końcu ktoś kto nie zatonął totalnie w pięknej instagramowej bańce połączył kropki i zwrócił uwagę… no i się zaczęło.

Z ciekawością obserwowałem rozwój sytuacji, jak influencerka zareaguje na sytuację kryzysową. Strategii jest kilka, przemilczeć, kasować nieprzychylne komentarze, wydać oświadczenie. Czy będzie reagować kiedy już opuści Arabie Saudyjską i będzie bezpieczna. Czy będzie to krótkotrwała afera ze „znaną blogerkę” czy wpłynie na jej kontrakty reklamowa. Co z odbiorcami? Będą wspierać, hejtować, odejdą czy ich przybędzie? A może dalej będą zachwycać się pięknymi zdjęciami zaklinając rzeczywistość. Potem wszystkim internetowym twórcom zapoznać się z całą historią i wyciągnąć wnioski dla siebie.

A teraz zapraszam do rozmowy z Anną Skurą, już po opublikowaniu oświadczenia (pisownia oryginalna):

Moi drodzy obserwatorzy,Ci,którzy są ze mną od dawna,jak i Ci,którzy wpadli tu tylko przy okazji ostatnich wydarzeń.Nie jest i nigdy nie było mi obojętne Wasze zdanie.Dużo podróżuje,spotykam się z różnymi kulturami i poglądami politycznymi, jestem ciekawa świata i kolejny raz chciałam pokazać Wam nowe miejsce, jego kulturę i swoje spostrzeżenia.

….

Dziś wiem,że mogłam to bardziej przemyśleć i takie zaproszenie umiejętniej rozważyć.Ale po kolei : zaproszenie,które otrzymałam,było od organizatora międzynarodowego cyklu grand prix Formuly E- Saudia Ad Diriyah E-prix Team (i to przekonało mnie, żeby tu przyjechać, oczywiście nie otrzymałam,żadnego meila od księcia a ta informacja nie była prawdziwa, dlatego przepraszam,że wprowadziłam Was w błąd i niepotrzebne zdenerwowanie) ….

Cykl FormulaE jest międzynarodową imprezą wyścigową odbywająca się w wielu krajach, a celem imprezy jest promowanie E-mobilności.Jednym z najważniejszych elementów tych zawodów pozostaje fakt, że aż 9ekip wystawiło po 2 samochody podczas testów, ale pod warunkiem, że będzie prowadziła go KOBIETA. Samochód Formuły E prowadziły między innymi Anna Al Qubaisi, która jest pierwszą kobietą-kierowcą wyścigowym z Emiratów Arabskich czy mistrzyni z Brytyjskiej GT Jakie Chadwick.

….

Razem ze mną w wyścigach uczestniczyli dziennikarze z USA, Niemiec, Francji, Włoch, czy Hongkongu, a także Fernando Alonso, Filipe Massa,Wayne Rooney, The Black Eyed Peace, Enrique Iglesias ,David Guetta, @sofiarichie @hausofcolor @nalia i wielu innych.

….

Przykro mi i przepraszam Was, że poczuliście się rozczarowani moim zachowaniem, bo nigdy nie było to moją intencją.Mam też wielką nadzieję, że już więcej nie będziecie musieli tego tutaj doświadczać i mimo to zostaniecie tu ze mną, by wspólnie dalej odkrywać świat.

….

Przyjmuję z pokorą Waszą reakcję, choć część z Was na pewno domyśla się, że nie była dla mnie łatwa.Jest to dla mnie o dla innych też,na pewno wielka lekcja by umiejętniej rozważać współpracę.Moja mama zawsze miała do mnie pretensje o to, że nie uczę się na czyichś błędach, a zawsze na swoich.Kochana Mamo mam nadzieje,że to się w końcu zmieni 😉Więc zamiast na swoich,skorzystajcie tym razem z moich

Maciek Budzich: Jaki krajem jest teraz Arabia Saudyjska? Pytam nie tylko o kontekst turystyczny, ale też w kwestie postrzegania, traktowania kobiet i poszanowania praw człowieka?

Anna Skura: Arabia Saudyjska to dla osoby ciekawej świata wyjątkowa okazja, aby zobaczyć państwo, które do tej pory było zamknięte dla turystów. Razem z innymi, zaproszonymi gośćmi na Grand Prix Formuły E staliśmy się, jak nam powiedziano, pierwszymi w historii posiadaczami wiz turystycznych. Arabia Saudyjska dotąd kojarzona była jako destynacja otwarta jedynie dla pielgrzymów. Jak się można domyślać, najciekawsza w tym kraju jest natura, formy skalne, pustynne krajobrazy przypominające Jordanię. Wydaje mi się, że w perspektywie kilku lat, ten kraj będzie miał sporo do zaoferowania odwiedzającym, musi jednak zostać stworzony szkielet infrastruktury turystycznej.

Oczywiście z punktu widzenia Polki, przyznaję, iż istnieje swego rodzaju przepaść kulturowa pomiędzy Europą, a Arabią Saudyjską. Jednak chciałabym mocno podkreślić, iż pojechałam tam na widowisko sportowe, z ogromną ciekawością nowego kraju i poznania mieszkających tam ludzi.

Jeśli chodzi o kobiety to miałam okazję poznać ich całkiem sporo. Nie ukrywam, że  byłam zaskoczona tym, że w Riyadzie zobaczyłam je z odkrytymi włosami (naturalnie nie wszystkie) w centrum handlowym, czy na ulicy bez męskiego towarzystwa. Z reguły reagowały nawet lekkim podśmiewaniem, gdy zapytałam, czy mogą chodzić z odkrytymi włosami i bez męskiego opiekuna. Podejrzewam jednak, że były to przeciętne mieszkanki stolicy, a na prowincji może to wyglądać inaczej. Pytałam je również czy prowadzą samochód. Dla nas europejek jest to abstrakcją. Część z nich oczywiście woli sama prowadzić, ale część nadal korzysta z kierowcy, bo jest im wygodniej, ale nie pełni on funkcji ochroniarza. Niektóre z dziewczyn samochodu nie prowadziły tylko w swoim kraju, natomiast w Dubaju czy na studiach w USA (wiele z nich studiowało za granicą) już bez problemu tak.

Podczas zawodów poznałam księżniczkę Al Saud, czyli członkinię rodziny królewskiej, która zagadała mnie widząc, że mam nieprawidłowo zawiązaną chustę, w zasadzie najpierw zadała pytanie, po co ją noszę, przecież nie muszę. Potem dowiedziałam się, że jest z rodziny królewskiej. Nagrałyśmy wspólne stories, na którym jej koleżanka, saudyjska architektka wnętrz miała odkrytą twarz, a filmik bardzo szybko przedostał się do sieci trafił na arabskiego Twittera, więc dziewczyny prosiły mnie o to, że jeśli chce publikować, żebym zakryła jej twarz. Profile dziewczyn na instagramie są prywatne. Nie każda chce pokazywać swój wizerunek.

 

Maciek Budzich: Jak to było z księciem i zaproszeniem od niego? Kto w końcu zapraszał i dlaczego jego nazwisko pojawiło się w poście?

 

Anna Skura: Zaproszenie przyszło w pierwszych dniach października i stroną zapraszającą był organizator cyklu Grand Prix.

W zaproszenie nie był zaangażowany ani dwór królewski ani tym bardziej saudyjski książę było to zwykłe zaproszenie B2B jakich wiele otrzymuję z agencji z całego świata. Mój dosyć lekkomyślny podpis dot. księcia powstał w dniu, w którym lecieliśmy wyczarterowanym samolotem zwiedzać odległy rejon kraju Al-Ula miasto i oazę w północno-zachodniej Arabii Saudyjskiej. Zdecydowanie uległam atmosferze i emocjom, jakie towarzyszyły uczestnikom tej wyprawy i publikując to zdjęcie i podpis, jeden z przewodników naszej wycieczki tak właśnie zaproponował, by podpisać to zdjęcie i informacje o zaproszeniu, a ja dosyć lekkomyślnie tak je podpisałam. I się zaczęło…

Maciek Budzich: Nie miałaś wrażenia, że jednak pakujesz się w jakąś polityczną czy propagandową ustawkę? Widziałem na Twoim instastories tych fotografów, którymi byłaś otoczona. Masz kontrolę, pewność, możliwość autoryzacji materiałów, które pojawią się w saudyjskich mediach na Twój temat. Twój przypadek przypomina mi trochę historię Denisa Rodmana i jego wizytę u Kim Dzong Una czy Stevena Seagala u Łukaszenki zajadającego marchewkę.

Anna Skura: Przepraszam, ale wskazana przez Ciebie analogia jest jednak nietrafiona. Przypominam, że wraz z 450 gośćmi z całego świata przylecieliśmy na widowisko sportowe, którego operatorem jest międzynarodowa organizacja..

Maciek Budzich: A poznałaś samego księcia? Czy takie spotkanie było planowane?

Anna Skura: Oczywiście, że nie poznałam i nic takiego nie było planowane. Ale spotkałam podczas zawodów jedną z księżniczek (nie wiem, że czy każdy zdaje sobie sprawę, że książąt i księżniczek jest w Arabii Saudyjskiej kilka tysięcy)

Ja przygotowywałam relację dla moich obserwatorów zainteresowanych tym co się dzieje podczas wydarzenia na które zostałam zaproszona.

Maciek Budzich: Czy wszystkie wydarzenia, działania marketingowe, akcje z influencerami odbywają się pod jego patronatem? Trochę nawiązuje do rządzących w Korei Północnej czy innych krajów gdzie rządzą dyktatorzy i każde działanie, właściwie wszystko – zawdzięczamy jaśnie nam panującemu.

Anna Skura: Pamiętaj, że Arabia Saudyjska jest królestwem. Panującym władcą jest król, a nie książę. Książę jest następcą tronu, który w wyniku decyzji swojego ojca aktualnie jest faktycznym szefem Królestwa. Jest to nowa sytuacja w Arabii Saudyjskiej, gdyż do tej pory władza była sprawowana kolektywnie przez książąt z różnych odłamów rodziny królewskiej i Królem na czele.

Po kilku latach mieszkając w Maroko, które również jest Królestwem nie dziwi mnie, że większość wydarzeń czy to kulturalnych czy sportowych o podwyższonej randze jest objętych patronatem Króla lub rodziny królewskiej, która de facto jest właścicielem tego kraju.

Maciek Budzich: Afera z „zaproszeniem przez księcia” dotarła do Ciebie kiedy byłaś jeszcze w podróży. Czy był taki moment, że gdybyś zareagowała, skomentowała, potępiła czy odniosła się do sprawy zabójstwa dziennikarza to miałabyś kłopoty? Czy w tym kraju, w Twoim otoczeniu rozmawiało się w ogóle o oskarżeniach i twardych dowodach przeciwko księciu?

Anna Skura: Z całą mocą pragnę podkreślić, że na żadnym etapie mojego pobytu nie czułam się ani zagrożona, ani kontrolowana. Powtórzę, że pojechaliśmy tam na konkretne wydarzenie sportowe i ono całkowicie zdominowało rozmowy między gospodarzami oraz gośćmi. Byłabym nieuczciwa, gdybym teraz próbowała kreować się na „eksperta od sprawa międzynarodowych .Pojechałam na wyścigi Formuły E i na własne oczy zobaczyć izolowany do tej pory turystycznie kraj. Mam swoje zdanie na temat sytuacji panującej w AS, ale to nie był czas i miejsce na dzielenie się tymi poglądami. Wprost przeciwnie, dopiero teraz, kiedy tam byłam – wydaje mi się, że mam większe prawo do zabierania głosu w tej sprawie Miałam pełną dowolność w tym ile i w jakiej ilości materiału publikuje za wyjątkiem oczywiście poszanowania prawa do wizerunku osób publikowanych ( przykład w/w znajomej księżniczki). Rozmów na tematy polityczne nie było.

Maciek Budzich: Czy uważasz, że influencer, z dużymi zasięgami, który koncentruje się na jednym temacie (kulinaria, podróże, moda, rozrywka) – mający wpływ, zasięg, społeczność –  powinien zabierać głos również w sprawach społecznych politycznych. I nie mówię tylko o wsparciu jakiejś zbiórki czy „poszerowaniu” filmiku, ale o zajęciu konkretnego stanowiska, czy też sprzeciwie. wobec jakiejś konkretnej sytuacji. Robiłaś takie akcje u siebie na blogu, wśród swojej społeczności?

Anna Skura: To sprawa indywidualna każdego influencera. Wypowiadam się i będę zajmować stanowisko w sprawach dla mnie ważnych i istotnych z punktu widzenia wartości jakie wyznaje. Zarówno na płaszczyźnie społecznej, światopoglądowej czy zahaczające o sytuację polityczną. Są tematy, w których należy być aktywnym.

Maciek Budzich: Twoja historia (i wiele innych działań influencerów) pokazuje mi, że nawet jeśli nie interesujemy się polityką, to w końcu polityka zainteresuje się nami. Czasem brutalnie. Obojętnie czy będzie to międzynarodowy skandal z morderstwem dziennikarza w tle, Brexit, nowy budynek, boisko finansowany przez Unię Europejską czy zmiany w opłatach i przymus segregacji śmieci. Mam wrażenie, że instagram ale i inne media społecznościowe tworzą nam ułudę innego świata, bezpiecznej bańki, w którą wpadają zarówno twórcy, influencerzy jak i ich odbiorcy. Do momentu kiedy sprawa, z “księciem” nie wypłynęła miałem wrażenie, że masz same pozytywne komentarze pod postami, właśnie widzów oczarowanych bańką.

Jak długo da się funkcjonować w takiej bańce? A może to właśnie nasz błąd – twórców, że takie bańki tworzymy.

Anna Skura: Spędzając poza Polską kilka miesięcy w roku istotnie mam wrażenie, że moje życie koncentruje się momentami wokół kompletnie innych obszarów. Jeśli chcesz, można umownie nazwać to „bańką”. Pewnie, że polityka w sposób niezamierzony wkrada się czasem w moje życie. Tak było choćby w Gambii, do której pojechaliśmy busem w trakcie panującej tam Eboli, wywołaliśmy niezłe zamieszanie swoją obecnością, skończyło się poznaniem kilku ministrów rządu, wywiadami na żywo w TV i Radio publicznym. Ale staramy się trzymać od niej jak najdalej.

Jeśli chodzi o pozytywne komentarze, dzisiaj jedna z obserwatorek to zauważyła, że kiedyś na tym profilu było “bardzo ciepło, przyjemnie” obserwatorzy darzyli się sympatią.

I faktycznie od czasu narodzin naszej córeczki, pojawiła się na tym profilu pewna specyficzna grupa z poglądami bardzo odbiegającymi od moich. Potwierdza się to niestety w każdym ich komentarzu, nawet teraz dotyczących wyjazdu do AS. Ostrzegano mnie bardzo przed nią, ale nie sądziłam, że to będzie aż tak ciężka batalia 🙂

Kiedyś na początku wydawało mi się, że ważna jest jak największa ilość obserwujących, dziś wiem, że nie. Dziś, chciałabym mieć ten komfort psychiczny, że na moim “podwórku” są osoby, które faktycznie mnie lubią, doceniają, które w jakiś sposób inspiruje.Nie, nie po to, by mnie chwalili, ale po to, żebyśmy miały po prostu o czym rozmawiać. Bo chyba, każdy słysząc od kogoś „wiesz ja to ciebie już nawet nie lubię” raczej z taką osobą rozmawiać nie chce.

Maciek Budzich: Sama “ogarniałaś” ten kryzys, ktoś ci doradzał. Pytam w bardzo prostym kontekście – influencerzy to dzisiaj firmy, czasem jednoosobowe kombajny multimedialne, czasem po prostu twórcy z całym zapleczem pomocników, managerów, doradców, prawników, wykonawców. Są różne sposoby, reakcje na kryzys – przemilczeć, udawać, że się nic nie stało, kasować nieprzychylne komentarze, wydać oświadczenie natychmiast, przeczekać burzę – scenariuszy jest mnóstwo. Być może na to pytanie jest jeszcze za wcześnie, ale czego nauczyła Cię ta cała sytuacja? Czy coś teraz zrobiłabyś inaczej? Co doradziłabyś innym influencerom w sytuacji hmm, kontrowersyjnej/kryzysowej.

Anna Skura: Szczyt afery przypadł na czas mojego wyjazdu z AS, gdy koncentrowałam się na  pakowaniu i wylocie. W samolocie miałam sporo czasu na myślenie i dopiero wtedy zaczęłam wyrywkowo czytać komentarze, bo od czasu, gdy po raz pierwszy, kilka miesięcy temu, zalała mnie ogromna fala hejtu, przestałam czytać artykuły i komentarze. Wtedy zaczęło docierać do mnie, że ta sprawa przybrała całkiem nieoczekiwany obrót. Postanowiłam napisać oświadczenie, które już wszyscy znacie. Napisałam je od serca, tak jak czuję i uważam, że wszystkim te wyjaśnienia się należały.

 

I jeszcze pytania, które „zdążyły” wpaść do puli pytań od czytelników:

Edwin Zasada: Czy sytuacja jaka wybuchła w weekend przełożyła się w krótkiej perspektywie na Twoją współpracę, czytaj ktoś zawiesił kontrakt?

Anna Skura: To wydarzenie odbiło się bardzo na mojej sytuacji osobistej. Mam wielką nadzieję, że nie na zawodowej

Edwin Zasada: Czy po tej fali masz dość bycia na świeczniku (nie oceniając czy krytyka słuszna czy nie)?

Anna Skura: Jestem osobą, która bierze świat całymi garściami. Mam świadomość, że gdybym nie była w tym miejscu, co dziś – internet byłby dla mnie łaskawszy. Jednak taką podjęłam decyzję i w takim kierunku poszły moje zawodowe  aktywności. Robie to co kocham i wkładam w to całą energię i zawsze serce, nie umiem inaczej. Dlatego tak trudno jest mi zrozumieć.
Rozumiem, że można mieć inne zdanie, można wytknąć mi błędy, ale tak jak już to mówiłam wcześniej – paraliżuje mnie bezmyślny, okrutny hejt.

Bardzo Ci dziękuję za rozmowę i poświęcony czas. Powodzenia!

Comments 3

  1. Pingback: Paciorek, Kardyś, Budzich - podsumowujemy rok w radiu Kampus - mediafun

Skomentuj Robertson Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *