19

Product placement dziś

poprzednim poście przypomniałem klasykę product placementu, czyli film „Tato” i markę Triumph. Tym razem świeżynka, naszpikowana markami aż miło. Film „Nie kłam kochanie” jest przykładem, że sporo można upchnąć, nawet w jednej scenie są razem trzy marki: Leroy Merlin, Nescafe i Radio ZET (w 1:39).

W pokazanych wyżej fragmentach pojawia się sporo marek, ale to i tak nie są wszystkie ekspozycje. Samochody Opel pojawiały się w filmie dużo częściej i dłużej, ale to zrozumiałe – bohaterowie muszą czymś jeździć. Pokazywanie marek samochodów jest tym rodzajem ekspozycji marki, która zupełnie mi nie przeszkadza i naturalnie wtapia się w tło. Właściwie o wiele bardziej irytujące jest zasłanianie samochodowych emblematów, jak ma to miejsce w „Klanie” czy w „M jak miłość”.

Interesujący był zabieg z marką Nescafe. Kubek z napisem i proces zalewania kawy, co prawda był pokazany, ale nieodłącznym elementem tej sceny był czajnik, bez loga, ale za to czerwony, dokładnie tak jak kubek – jestem pewien, że to nie przypadek. Chyba nawet taki zabieg ma swoją naukową nazwę… bo ten czerwony czajnik stanowił doskonały substytut kubka z nazwą produktu.

Zabawnie pojawia się też marka TESCO (chociaż może kierownictwo tej sieci nie będzie zachwycone). W powyższym, filmowym przykładzie pojawia się chyba tylko raz, ale w całym filmie TESCO było kilkakrotnie wypowiadane w kontekście raczej negatywnym: „jestem zerem, pracuję w TESCO”… hmm, Nie słyszałem na razie o żadnej reakcji TESCO (pamiętacie aferę z Ideą tracącą zasięg w Asterixie?) – może wyciągnęli lekcję z tego przypadku i siedzą cicho… mamy już w kraju sporo obrażalskich 🙂

Marki, które pojawiają się w filmie:
• Nescafe (ulubiony napój bohaterek),
• Pracuj.pl (na ekranie monitora),
• Leroy Merlin (samochód dostawczy, reklamówki),
• Radio ZET (nieśmiertelne jingle),
• Plus GSM (na ekranie telefonu oraz monitora),
• Opel (tylko Oplami jeżdżą bohaterowie),
• port lotniczy w Krakowie (identyfikacja Kraków Airport dostała Kreaturę w tym roku),
• Nałęczowianka (ulubiona woda bohaterów),
• W.Kruk (gdy potrzebna jest biżuteria),
i już na napisach końcowych żart od producentów filmu…ale w końcu to też jest polska, najbardziej rozpoznawalna marka 🙂

Comments 19

  1. wlasnie to chcialem napisac – raz w barze (jak odbiera komorke plusa) i w nastepnej scenie w biurze

    a przy okazji macbookow – jesli polujesz na PP firmy Apple, to polecam Samotność w sieci 🙂 tam są same Maci

  2. To naukowe określenie na upraszczanie sądów to heurystyki. Mnie samochody też nie rażą… do czasu, gdy wszyscy bohaterowie nie jeżdżą jedną marką.

  3. Post
    Author

    @lala: chciałem wymyślić do tego jakąś ideologię, żeby wytłumaczyć błąd…ale nie da rady, masz rację lala, bezwzględnie świeżynka przez ż – poprawione, dzięki 🙂

  4. Apple najbardziej lansuje się chyba w „Seksie w wielkim mieście”. W ostatnim widzianym przeze mnie odcinku, jabłko widoczne było w 3 scenach, z czego jedna trwała 6 sekund 😀 Swoją drogą wypatrywanie PP to świetny sposób na przeżycie nawet najnudniejszego filmu 😉

  5. Maciek, zdaje się, że zapomniałeś do tytułu „Product placement dziś” dopisać „w Polsce”. Ja na ajtijajowy (czyt. ultraplastikowy) twór filmopodobny „Nie kłam, kochanie” poszedłem tylko i wyłącznie spontanicznie uległszy damie.
    Lubuję się w temacie product placementu w filmach fabularnych i w coraz lepszych telewizyjnych serialach. Ale niestety Polacy są w tej kwestii daleko w buszu. Na ajtijajowym seansie, w ajtijajowym kinie przeżyłem najcięższą irytację w życiu. Większość ekspozycji wołała o pomstę do nieba, a na sali co i rusz słychać było nie tylko mój śmiech czy też jęk zażenowania. Stojącą za tą kuriozalną serią agencję jej klienci powinni byli ukarać wystrzeleniem na Marsa, ale zapewne tkwią w przekonaniu, że w Polsce ciemny lud to kupił.
    Tymczasem jest to materia bardzo delikatna i sedno tkwi w subtelności – inaczej mamy póltoragodzinną wiązankę ordynarnego marketingu w sali kinowej.

    Po scenie, w której Beata Tyszkiewicz zakłada obrandowany naszyjnik głównej bohaterce nie wytrzymałem i spadłem z krzesła – a przy najbliższej okazji, gdy w centrum handlowym mijałem sklep marki W.Kruk, osobiście oświadczyłem, że nigdy w życiu żadnej damie nie kupię ich biżuterii, bo odtąd nie kojarzę jej z klasą, a z wiochą.

  6. Ja oglądam niemal wszystkie polskie produkcje, wierząc, że w końcu obejrzę coś, co aż tak złe, jak cała reszta, nie będzie. Product placement jest w polskich produkcjach wybitnie żałosny, nie wiem, czemu widzów traktuje się jak kretynów i kretynki, którzy nie zrozumieją, gdy subtelnie będzie coś przez 10 razy krótszy czas pokazany, niż dzieje się to w polskich filmach.

    Od siebie dodam jeszcze, że obie bohaterki w scenie „piżamowej” mają charakterystyczne koszulki z Zary, choć to za subtelne jednak jak na polski PP.

  7. Post
    Author

    możliwość podpatrzenia „co tam panie w polskim product placemencie” to powód dla którego często sięgam po polskie produkcje 🙂

  8. A tak w ogóle, próbowałam sobie przypomnieć, jaki ostatnio dobry polski film widziałam. I wyszło mi na to, że był to „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”. Pamiętacie z tego filmu jakikolwiek product placement? Może należy się w tym dopatrywać jakiejś logiki – dobry scenariusz, to i reklam nie ma. Jak fabuły sensownej brak, to i 30 sekund reklamy ożywi film.

  9. Rzeczywiście dobry pomysł na przetrwanie nudnego, romantycznego, polskiego filmu 🙂 Co więcej… proponuję aby zrobić konkurs coś w stylu „wytęż wzrok” – nakręcić jakiś filmik i ten kto więcej marek odnajdzie, ten wygrywa.

  10. Chciałbym zobaczyć jak reżyser tłumaczy kamerzyście i jak o tym dyskutują: "Słuchaj Wiesiek, rób ostre ujęcie na to pudełko" 🙂

  11. Moze i kampania Portu lotniczego Kraków wygrała kreaturę w tym roku ale wypada pokazać bliżniaczą kreację (aby nie powiedzieć prawie taką samą) dla air france kilka lat temu. To żałosne, że wtórna kreacja wykrywa konkurs o nazwie Kreatura 🙁

  12. Pingback: Apart się błyszczy | Blog.Mediafun.pl

  13. „Chyba nawet taki zabieg ma swoją naukową nazwę… bo ten czerwony czajnik stanowił doskonały substytut kubka z nazwą produktu.”
    Naukowo to chyba się nazywało „Substytut logo” dokładnie 🙂
    Ohme o tym często wspomina (choć nie wiem, czy jest autorem koncepcji)

  14. Post
    Author

    Tak, Ohme używa tego pojęcia i tutaj chyba idealnie pasuje, ale wydaje mi się, że gdzieś jeszcze spotkałem się z inną nazwą.

  15. Witam wszystkich!

    Ostatnio dosyć dużo czasu poświęcałam różnym stronkom o reklamie, polskich mediach itp. Szczególnie dokładnie przejrzałam tego bloga i dlatego wydaje mi się, że jestem w odpowiednim miejscu, by prosić Was o pomoc! Jestem w trakcie pisania pracy magisterskiej pt. Znaczenie product placement we wzroście świadomości marki i teraz właśnie przyszedł czas na opracowanie ankiety, która ma za zadanie zbadać wspomaganą świadomość wybranych marek w serialu Na Wspólnej – tak często przez wszystkich opisywanego ;)) miał być ostatni Bond, ale pilotaż pokazał, że mało kto cokolwiek pamięta więc stanęło na serialu, który moim zdaniem przoduje obecnie w tym rodzaju promocji (przy zachowaniu ogromnej oglądalności). Będę wdzięczna za okazaną pomoc!!!

    http://www.zajacowaankieta.bo.pl/

    Pewnie wielu z was przekonało się na własnej skórze, w jakich bólach rodzi się magisterka, dlatego liczę na zrozumienie. A bardziej zainteresowanym polecam kontakt mailowy, po zakończeniu badania chętnie podzielę się jego wynikami. Z góry dzięki!!

    Kaśka

Skomentuj socin Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *