29

Jak powstają audiobooki, słuchowiska i adaptacje komiksów – Michał Szolc (Sound Tropez)

 

Ot taka uwaga na początku: ten wpis nie jest sponsorowany przez Audiotekę ani przez Sound Tropez studios a moja opinia o słuchowisku Kajko i Kokosz jest naprawdę szczera…

 

Do tej pory polski rynek audiobooków i słuchowisk postrzegałem jedynie przez pryzmat Audioteki – oferta tego serwisu była dla mnie całym rynkiem. To oczywiście błąd, chociaż Audioteka przyzwyczaiła mnie do siebie swoją aplikacją na tyle mocno, że kiedy pojawia się audiobook poza nią (w wersji np. na CD – to skrót od „płyta kompaktowa 🙂 lub w formie plików mp3, to wolę poczekać czy nawet dopłacić za wersję z Audioteki – po to, żeby swoją całą bibliotekę mieć w jednym miejscu i pod jednym przyciskiem. No tak mam 🙂

W ostatnich dniach przesłuchałem kilka słuchowisk i moja fascynacja tym medium wzrosła jeszcze bardziej. Wspominałem już wcześniej o fantastycznych produkcjach takich jak Łowca Androidów, Święty Chaos (Cezary Harasimowicz), Karaluchy (Jo Nesbo), odsyłam też do naszej rozmowy z Krzysztofem Czeczotem – reżyserem wielu wspaniałych pozycji… Wiecie, że zagrałem kiedyś czarny charakter w takim słuchowisku? Pan Dyrektor w opuszczonym teatrze lalek to byłem ja 🙂 Cały czas jest ono dostępne w ramach akcji Blogerzy Dzieciom – Loko – a kasa uzyskana ze sprzedaży tego słuchowiska idzie na szczytny cel.

kajko i kokosz audiobook słuchowisko sound tropez

Ok, wróćmy do naszych adaptacji… podobno najlepsze kąski trzeba zostawiać na koniec, ale nie mogę wytrzymać – jeśli do tej pory nie próbowaliście audiobooków lub słuchowisk z aktorami i efektami dźwiękowymi, albo adaptacja komiksu na słuchowisko wydała wam się absurdalnym pomysłem – „jak to, ktoś czyta obrazki” to koniecznie sięgnijcie po Kajko i Kokosza – Szkołę Latania. Dla mnie jest to taki strzał, taki poziom wykonania i funu jak pierwszy Shrek i fascynacja polskim dubbingiem. Nie wiem jak Sound Tropez to zrobiło, komu bardziej gratulować – producentowi, reżyserowi, aktorom, realizatorom dźwięki, autorowi scenariusza i dialogów – ale wyszło rewelacyjnie.

Myślę, że największe brawa należą się scenarzyście, ponieważ Kajko i Kokosz nie jest przełożeniem komiksu jeden do jednego w świat dźwięków. Cała historia jest oczywiście wierna oryginałowi, ale między obrazki, które pamiętam z komiksu, autor scenariusza Grzegorz Brudnik wcisnął mnóstwo dodatkowej treści, która, po pierwsze, trzyma poziom Jamusza Christy, która powodują, że historia jest bardziej spójna, nie ma nagłych przeskoków między kadrami. Wszystko to daje efekt, że przygody Kajka i Kokosza nie tyle się słucha ale właściwie ogląda – prawdziwy teatr wyobraźni.

Do tego dochodzą aktorzy. Kiedy byłem mały i czytałem komiks Janusza Christy wyobrażałem sobie, że jedyną aktorką, która mogłaby zagrać Lubawę jest Krystyna Tkacz… po 25 latach kogo słyszę w roli Lubawy… 🙂 no właśnie. W rolę Mirmiła – histerycznego neurotyka wciela się Piotr Pręgowski – świetny duet. Kajko to Abelard Giza, Kokosz to fantastyczny, rubaszny Wojtek Tremiszewski. Kolejną parą, której dialogi przypominają mi potyczki między księciuniem i Toudim z Gumisiów to Jacek Braciak w roli Kaprala i Arkadiusz Jakubik jako Hegemon – miód dla ucha, mnóstwo śmiechu. Łamignatem został weteran polskiej sceny audiobooków – Miłogost Reczek – rewelacja do pary z Jagą – Agnieszką Matysiak. Jeśli miałbym kiedyś dożyć porządnej wersji animowanej Kajka i Kokosza to chciałbym usłyszeć właśnie tych aktorów.

Rewelacją na miarę osła za Shreka jest dla mnie Piotr Fronczewski który występuje tu jako narrator. Ale to nie jest taki zwykły głos z offu i dodatek do historii – to właściwie jedna z głównych postaci tej adaptacji – nie tylko prowadzi historię, ale czasem skomentuje zachowanie jakiejś postaci, zdarza mu się zbuntować i wyjść na przerwę, czasem rzuci jakimś sucharem albo zaserwuje słuchaczom reklamę domu towarowego MirCiuch – rewelacja.

thorgal audiobook

Tak wiem, że cały mój zachwyt nad Kajkiem i Kokoszem brzmi jak teksty z telezakupów Mango, więc trzymając się konwencji… „To jeszcze nie wszystko!”. Znacie pojęcie „wierzbięcizmy”? Podobno funkcjonuje coś takiego w branży dubbingowej 🙂 To od nazwiska Bartosza Wierzbięty – to ten gość, który do wielu polskich dubbingów wrzucał teksty i podteksty śmieszne zarówno dla dzieciaków jak i mające podwójne dno dla dorosłych – nawiązania do współczesnych wydarzeń itp. W Kajko i Kokoszu znajdziecie takich „wierzbięcizmów” mnóstwo – naturalnie wplecione w dialogi postaci „sorry, taki mamy klimat”, „droga na Ostrołękę”, „mogę być winna grosika”, Zbójcerze, którzy śpiewają swoją wersję hitu „My Słowianie”… takich perełek jest mnóstwo 🙂

Dobra, dosyć tego gadania o Kajko i Kokoszu – za słodko się robi – dodam tylko, że w planach są kolejne zeszyty 🙂

Właśnie, kolejnym zeszytem z serii jest adaptacja Thorgala – po „Zdradzonej Czarodziejce i Wyspie wśród lodów” przyszła pora na „Prawie raj i Trzech starców z Krainy Aran”. Pierwsza część wyszła rewelacyjnie, równie dobre głosy i cała oprawa – która nadaje Thorgalowi klimat jaki zapamiętałem z komiksów. Nie zawiodłem się i tutaj, druga część to po prostu ten sam wysoki poziom – aż przykro, że tak mało napisałem. po poprzednich peanach o Kajku i Kokoszu, ale jak zacznę wnikać w detale Thorgala to chyba nie skończę tego wpisu 🙂 Dodam tylko, że w drugiej części możecie usłyszeć samego Grzegorza Rosińskiego, który sam jest wielkim fanem audiobooków, a adaptacja komiksu ma jego oficjalne błogosławieństwa oraz specjalnie rysowane na tę okazję okładki.

fonky koval audiobook

Funky Koval to kolejna produkcja jakiej słuchałem w ostatnich dniach. I przyznam, że mam z nią największy kłopot. Przesłuchałem ją sobie po raz drugi i porównałem z komiksem. Nie był to łatwy tytuł w realizacji. Nie mam na myśli strony technicznej – ta jest bez zarzutu – Eryk Lubos jest bardzo fajnym Funkym – rozrabiaka, zawadiaka, możne trochę sztucznie brzmi kiedy zaczyna myśleć :-), efekty specjalne, przestrzeń nawet dobrane krótkie kawałki muzyczne – wszystko to ładnie spina się w całość. Cała historia jest tylko trudniejsza w odbiorze. Historia z komiksie ma szybkie tempo, duże przeskoki – słuchacz, który nie ma obrazków w głowie może się trochę pogubić. Jest też chyba wyzwaniem adaptacja komiksów z gatunku science-fiction. O ile w książkach mamy dokładny opis różnych wynalazków, w przypadku Thorgala czy Kajko i Kokosza tekst „biegną przez las”, „napina cięciwę łuku” jest od razu zrozumiały, to w przypadku Funky Kovala – „wzniósł śmiga ponad chmury”, „odezwał się do siedzącego obok Drolla” jest już problemem – wiecie jak wygląda Droll? No właśnie. To też jest ciekawa kwestia podczas decyzji i wyborze tytułów do adaptacji na słuchowiska – to co fantastycznie broni się na obrazku nie zawsze łatwo przełożyć na warstwę dźwiękową. Dla fanów Funky Kovala będzie to z pewnością ciekawe doświadczenie, do kogoś kto nigdy nie widział tego komiksu – podejrzewam, że trudny do ogarnięcia chaos.

Z Michałem Szolcem – producentem słuchowisk oraz szefem Sound Tropez studios umawiałem się na spotkanie od pół roku 🙂 , mieliśmy wtedy pogadać o adaptacji pierwszej części przygód Thorgala… jakoś nam się zeszło 🙂 Ale nie ma tego złego, bo przynajmniej teraz mieliśmy o wiele więcej tematów do przegadania. Oprócz zachwytów nad aktualnymi produkcjami poruszyliśmy też temat rynku audiobooków w Polsce, tego jak się zmienia, kto słucha jak są one dystrybuowane. W momencie kiedy wrzucam ten wpis, w sklepach Biedronka trwa właśnie eksperyment związany z dystrybucją audiobooków. W dniach 16-28 października na półkach (albo w koszach między pomidorami a kalafiorem) będzie można znaleźć takie tytuły Kajko i Kokosz, Thorgal, Wiedźmin, Funky Koval po obniżonych cenach 19.90 zł. Jestem bardzo ciekawy czy zwykły konsument (nie ten od aplikacji na smartfonie) kupi słuchowiska na płytach, z okładką… Jeśli to się uda, to możemy być świadkami wskoczenia sprzedaży audiobooków z przedziału kilku tysięcy na kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy. Jestem bardzo ciekawy jak wyjdzie Sound Tropez ten eksperyment.

Aha, mały tip dla użytkowników Spotify odnośnie tematu dystrybucji – jeśli chcecie mieć pod ręką dziesiątki audiobooków wystarczy, że wpiszecie w wyszukiwarkę Spotify „polska wersja jezykowa” i ustawicie segregowanie po albumach. Proszę bardzo 🙂

Ciekawym wątkiem który poruszyliśmy też w naszej rozmowie jest wybór tytułów do realizacji dźwiękowej. Michał stwierdził, że to wciąż duże ryzyko biznesowe, a raczej spora niewiadoma, aby produkować tytuły, które są zupełnie nowe, czasem napisane od razu jako słuchowiska, bez rozpoznawalnego tytułu. I faktycznie takich produkcji jest mało… ale niedawno słuchałem prawdziwą perełk – „Błękitną pustynię” I tutaj impulsem do wybrania tego audiobooka (normalnie bym kupił, ale czasem jako znany bloger dostaję jako #darylosu) jest nazwisko reżysera. Wszystko co wychodzi spod ręki Krzysztofa Czeczota ja biorę w ciemno. Dlatego też zwracam uwagę nie tylko na tytuł czy aktorów, ale nazwisko reżysera, scenarzysty czy też wydawcy – to zresztą ten sam mechanizm, który działa w filmach – idę na wszystko od Ridleya Scotta czy Christophera Nolana. Jeszcze trochę wody w Wiśle upłynie zanim odbiorcy będą zwracać na to uwagę w audiobookach – dla mnie jest to ważny punkt na liście płac.

błękitna pustynia

„Błękitna pustynia”, to zupełnie inny kaliber gatunkowy. Historia oparta na faktach – to reportaż wojenny Rafała Molendy – dziennikarz Radia Szczecin, który obserwował działania polskich żołnierzy w Afganistanie na XII zmianie Polskiego Kontyngentu Wojskowego.

Mając na myśli inny ciężar gatunkowy myślę nie tylko o formie. Bo ta już była wyzwaniem. Typowy tekst reportażowy, który również został wydany w postaci książki został na potrzeby słuchowiska lekko podkręcony (profesjonalne określenie – sfabularyzowany”. Co oznacza (jak się domyślam, bo książki nie czytałem), że to co w książce jest opisywane oczami Rafała Molendy lub przytaczane z opowieści żołnierzy, w słuchowisku brzmi już jak film i słyszymy sceny akcji niczym z „Helikoptera w ogniu”. A w roli narratora i bohatera mamy możemy usłyszeć Roberta Więckiewicza, oprócz innych aktorów partnerują mu też dziennikarze Radia Szczecin.

Uwaga, będzie mały spojler, ale muszę o tym napisać – jak to na wojnie bywa i jak znamy doniesienia dotyczące naszych żołnierzy z Afganistanie – były tam też ofiary. Postacie żołnierzy którzy giną w „Błękitnej Pustyni” to prawdziwi ludzie, którzy z Afganistanu już nie wrócili. Oczywiście ich role odgrywają aktorzy, ale świadomość że jesteśmy świadkami śmierci podczas akcji (ostrzał, wybuchy, krzyki) ludzi, których grób gdzieś tam pod Szczecinem się znajduje, nadaje temu słuchowisku zupełnie inny wymiar.

Wracając jeszcze do rozmowy z Michałem o ryzyku wydawania nieznanych tytułów, w przypadku „Błękitnej Pustyni” ciekawostką jest fakt, że produkcja została współfinansowana przez Miasto Szczecin oraz wyprodukowana przez Polskie Radio Szczecin. Jestem bardzo ciekawy, czy gdyby nie wsparcie z pieniędzy z zewnątrz to taki audiobook by powstał… ale, ale, mam dla Was niespodziankę. Jeśli chcielibyście przekonać się na własne uszy jak brzmi „Błękitna Pustynia” to mam dla Was PIĘĆ kodów od Audioteki do rozdania. Wystarczy do mnie zadzwonić (numer mojego telefonu ukryty jest gdzieś w czeluściach internetu) i zagadać w sprawie kodów. Jeśli jesteście z okolic Szczecina albo w 29 października będziecie w okolicach Filharmonii Szczecińskiej to możecie nie tylko usłyszeć ale i zobaczyć jak aktorzy (w tym Robert Więckiewicz) i szczecińska orkiestra prezentują „Błękitną Pustynię” na żywo – mam na tę okoliczność dwa podwójne zaproszenie 29 października godz. 18:00) – zasada ta sama, telefon do mnie i do wyczerpania zapasów czyli kto pierwszy ten lepszy. Będą w Szczecinie jakieś cuda z dźwiękiem przestrzennym…

A teraz, jeśli dotrwaliście do końca tego wpisu to przed wami prawie 40 minut naszej rozmowy (o wiele ciekawszej niż ten tekst) o audiobookach, rynku o tym jak powstają… Aha… Michał podczas rozmowy po raz pierwszy publicznie zdradza do jakiego tytułu właśnie się przymierza. Podejrzewam, że wielu z Was marzy o ekranizacji tego komiksu, pewnie się nie doczekamy w tym dziesięcioleciu, więc jest nadzieja że przynajmniej wersja audio w wykonaniu Sound Tropez studios będzie godna tego tytułu. A tytuł jest na mojej TOP3 liście wymarzonych i oczekiwanych adaptacji 🙂

Uprzedzam lojalnie, to prawie 40 minut naszej rozmowy ale po prostu dobrze nam się rozmawiało, nie mieliśmy zegarka i szczerze mówiąc rozmawialibyśmy jeszcze dłużej. Przyznam szczerze, że właśnie taka forma spotkania z moim gościem i potem przedstawienie Wam tego jeden do jednego bez cięć (o ile to możliwe) i skrótów sprawia mi większą przyjemność. Mam wtedy wrażenie, że zapraszam Was do tego stolika i razem możemy słuchać tego co „wywiadowany” ma do powiedzenia… więc jeśli długość materiału Was przeraża, to niestety będzie takich więcej 🙂

A teraz Michał Szolc – producent i szef Sound Tropez studios o audiobookach i słuchowiskach w Polsce i na świecie.

Comments 29

  1. Maćku, tak a propos Biedronki, to wczoraj Auchan zrobił odjechaną akcję i chyba wszystkie tomy powieści o Harrym Hole były na tzw. końcówce promocyjnej w cenie… 10,99 zł / szt.! Jedyny minus to mniejsza czcionka niż w standardowym wydaniu, ale na próbę wziąłem dwie kolejne części 🙂

  2. Wiem, to przez Ciebie Maćku sam zainteresowałem się powieściami Jo Nesbo (akurat też za sprawą materiału o audiobookach, wówcza o superprodukcji „Karaluchy”) teraz znów dał o sobie znać wpływ wpływowego blogera i zaraz biegnę do „Biedry” po Thorgala 😀

  3. Panie Budzich, Sound Tropez powinni wypłacić prowizję 😉 Audiobooki prosto z Biedronka 🙂 Dzięki za cynk, bo jakoś mimo żem w grupie docelowej, to dopiero od mediafun dowiedziałem się, że produkcja wreszcie dostępna jest w sprzedaży 🙂 Nie ma to jak poczciwy Thorgal 😀

    1. Post
      Author
  4. nadal nie wierze jak mozna sztuke obrzu prerobic na dzwiek… rozumiem pomysl i zrobienie sluchowiska ale jednak to tak jakby chciec zrobic sluchowisko z Guernici Picassa… no dajcie spokoj 🙂

  5. Drocze sie troche. to znaczy podziwiam zrobienie wspanialego prawdopodobnie sluchowiska z komiksu. Z niecierpliwoscia czekam zeby posluchac tego. Ale jednak jest to dla mnie adaptacja komiksu do audiobooka bo z formalnego punktu widzenia nie mozna nazwac muzyki obrazem ani odwroteni. choc nie potrafie rysowac nie sluchajac muzyki. to jednak dziwk i obraz to dwa mediza. Dlatego mysle ze bardziej bylbym zainteresowany obejrzniem niektorych komiksow niz ich wysluchanie z powodu mojej fascynacji niektorymi rysownikami ktorzy tworza komiks i daja upust swojej wyobrazni w tworzeniu swiatow. sluchaowisko morze przekazac nastroj i trasc ale niezastapi obrazow.
    Tymniemniej jestem na prawde szczerze ciekaw jak, pamietajac komiks, slucha sie go prawdopodobnie wspaniale wyrezyserowanego…

    1. Post
      Author
  6. Maćku, no to jestem ciekaw Twojej opinii nt. mojego „Efektu tygrysa”, który lada dzień będzie miał premierę w Audiotece. Jego przeczytanie powierzyłem Grzegorzowi Pawlakowi, którego uważam za największego mistrza słowa czytanego. I jakkolwiek zarozumiale to zabrzmi, słuchając własnej książki w interpretacji pana Grzegorza, kolana ugięły mi się z wrażenia:).

    Maciej

  7. Ja z audiobooków to póki co sięgałem tylko po Harrego Pottera czytanego przez Piotra Fronczewskiego (oczywiście nie dla siebie a dla potomstwa). Sam jakoś nie zastanawiałem się nad zakupem czegoś dla siebie. Lubię czytać książki w formie „papierowej”, choć na nie mało czasu. Chyba zajrzę do audioteki, może na czas podróży autem sobie coś ciekawego włączę?

Skomentuj andrew Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *