Czytam książkę Dana Simmonsa „Terror”, w tle leci soundtrack z serialu „Taboo” – idealne połączenie i z niecierpliwością czekałem na pierwsze odcinki, które jako producent firmuje Ridley Scott. Mam zazwyczaj zasadę: najpierw książka potem adaptacja. Tym razem postanowiłem zrobić wyjątek ponieważ książka tak mnie wciągnęła i zafascynowała, że będąc w połowie postanowiłem zaryzykować i obejrzeć dwa pierwsze odcinki.
I niestety trochę jestem zawiedzony adaptacją – ale tylko odrobinę i chętnie dam się przekonać, że jest inaczej. Po prostu spodziewałem się mocniejszego uderzenia, a przede wszystkim atmosfery zagrożenia, osamotnienia i walki z wszechobecnym mrozem.
1845 rok i dwa statki „Terror i Erebus, mozolnie przebijają się przez lód północnych wybrzeży Kanady w poszukiwaniu przejścia Północno-Zachodniego. Mozolnie, bo o ile nie stoją uwięzione w lodzie czekając na odwilż, to załoga wykuwa każdym metr lodu przed statkiem. Wiedziałem, że takie wyprawy sprzed sprzed prawie 200 lat trwały bardzo długo, ale nie miałem pojęcia, że statki mogą być uwięzione w takiej pułapce przez rok a nawet dłużej. A im dłużej statek jest uwięziony tym mocniej lód napiera ze wszystkich stron niszcząc powoli schronienie dla blisko 130 osobowej załogi. Na zewnątrz minut 50 stopni i coś, co zabija powoli kolejnych członków załogi. Właściwie na każdej kartce książki te poczucie pustki, zagrożenia i wszechogarniającego zimna są wspaniale oddane.
Trailer nie zapowiadał porażki, ale już po pierwszych odcinkach widać ten sztuczny śnieg, plastikowy lód i jakoś mam wrażenie, że bohaterom jest trochę za ciepło 🙂 W książce nieumyślne chwycenie metalowego przedmiotu powodowało przymarzanie i odrywanie skóry, w serialu załoga gra sobie radośnie w piłkę w okolicy statku. Pewnie do czasu, bo z odcinka na odcinek będzie coraz chłodniej.
Obsada jest przednia i spodziewam się, że Jared Harris (jako kapitan Francis Crozier) i Ciarán Hinds (Johm Franklin) rozwiną jeszcze skrzydła, a ja bardzo chętnie przekonam się, że moja chłodna na razie opinia była zupełnie nietrafiona.
Comments 4
Author
Swoją drogą, autentyczny śnieg, góry lodowe i inne śnieżne formacje na zbliżeniach bardzo trudno jest uzyskać na planie tak, żeby faktycznie wyglądały naturalnie, zawsze gdzieś widzę jakiś styropian albo plastik.
Jedak w innych obrazach udalo sie aliena uchwycic, zreszta nie tylko aliena. I to tyle lat temu…
Tutaj…szykuję sie na rozczarowanie, jednak sznsę dam. Pewnie przez sentyment. Macie lepsze propozycje?
Audiobook by się przydał 🙂 najlepiej jako superprodukcja.
Brytyjski „Smoleńsk” czyli nadmierna ambicja + nie przestrzeganie zasad => tragedia