37

Przystanek Woodstock – najpiękniejsze i najlepiej zorganizowane miasto świata

woodstock01

Zawsze zastanawiam się, kiedy mam usiąść przed kompem i napisać tekst który siedzi w mojej głowie, jestem nim nakręcony i wiem że będzie bardzo entuzjastyczny. Włączający się wtedy w głowie autopilot, który broni mnie przed zbytnim lukrowaniem powoduje, że odkładam i odkładam takie teksty na później i ostatecznie wiele z takich wpisów nie wylądowało nigdy na blogu.

Ale lukrowania Przystanku Woodstock nie mogę sobie odpuścić, mam mega wielki sentyment do tej imprezy, od paru ładnych lat co roku jestem zły na siebie, że znowu nie jadę „bo coś”, „bo się nie chce”, „bo gorąco”, „bo już stary jestem i tylko ciepłe kapcie i herbatka lipowa na bujanym fotelu”. W tym roku skusili mnie sami organizatorzy, ponieważ dostałem oprócz zaproszenia magiczny identyfikator, który pozwalał mi wejść właściwie wszędzie gdzie chciałem: na scenę, na zaplecze, do różnych dziwnych pomieszczeń, również takich z klimatyzacją – te uratowały mi życie :-).

A był to też mój powrót po latach na Przystanek Woodstock, ostatni raz byłem na tej imprezie kiedy jeszcze odbywała się w Żarach. Niektórzy z którymi się bawiłem robili wielkie oczy kiedy dowiadywali się, że pamiętam takie odległe czasy – robiłem wtedy minę mędrca i zapijałem smutek herbatą lipową.

Ale, żeby nie było, że przyszedł bloger, nażarł się, wylaszczył, polansował i napatrzył na darmo – też dałem coś od siebie. Miałem ogromną przyjemność wystąpić przed woodstockową publicznością i opowiedzieć trochę o swoich doświadczeniach z komunikowaniu, promocji swojej pasji i zamianie jej na biznes. Mimo upału, całkiem nieźle grającego obok zespołu rockowego i słabych warunków na wyświetlanie prezentacji udało mi się nie zanudzić ludzi przez godzinę. A sama frekwencja również mile mnie zaskoczyła – namiot był pełen i nikt nie rzucał pomidorami. Git, jestem spełniony, z dumą dopisuję sobie „występ na Akadamii Sztuk Przepięknych podczas Przystanku Woodstock” do CV 🙂

Upał był tą rzeczą, która najbardziej mi doskwierała, mam odrobinę wyższą temperaturę ciała, niż Wy, ludzie na planecie Ziemia, więc każdy wzrost temperatury odczuwam bardziej dotkliwie. Pierwszy raz zdarzyło mi się, żeby wracając o 6 rano z imprezy, organizm sam mnie wybudził, sygnalizował że jestem w piekarniku i kazał uciekać z namiotu, szukać cienia już o godzinie dziewiątej 🙂 Tak naprawdę to od rana do późnych godzin popołudniowych temperatura pozwalała mi jedynie na wegetację i powolne snucie się po terenie przystanku w poszukiwaniu cienia. Prawdziwy szwędacz włączał mi się po godzinie 20 i wtedy dopiero normalnie funkcjonowałem.

Nie chcę się skupiać na muzyce czy zdjęciach ludzi taplających się w błocie – zauważyliście, że to najczęstsza ilustracja do tekstów o Przystanku? 🙂 To co mnie uderzyło to organizacyjna strona całego przedsięwzięcia, obserwowanie tego jak to wszystko działa, machina w której każdy dokładnie wie co ma robić – było to fascynujące doświadczenie.

Udało mi się załatwić wstęp do Centrum Dowodzenia – niewielkiego kontenera, w którym służby ratunkowe, Niebieski Patrol oraz Pokojowy Patrol koordynowały swoje działania. Wbiłem się w czas najmniejszej aktywności, jeszcze przed samymi koncertami, więc było w miarę spokojnie, a o wszystkim opowiedział mi Koordynator pracy Pokojowego Patrolu w Centrum Dowodzenia – Adam Stec. Wszystko działa bardzo prosto, na dużych ekranach wyświetlona jest mapa całego terenu, na której poruszają się lub migają punkciki. Każdy patrol ma przy sobie niewielkie urządzenie (Finder), które w razie jakiegoś wypadku czy potrzeby interwencji wyświetla pozycję zespołu, jednocześnie patrol komunikuje się z centrum przez radio i tam decydują jakiego rodzaju służby wysłać do konkretnego przypadku. Najczęściej byli to oczywiście ratownicy medyczni lub członkowie Pokojowego Patrolu, w sytuacjach wymagających zdecydowanej interwencji do boju ruszał Niebieski Patrol – licencjonowani ochroniarze, którzy w razie potrzeby mieli prawo i kompetencje użyć siły i szybko zakończyć problem. Świetnie wyglądało to z daleka – kilku umięśnionych niebieskich przedzierających się przez tłum. Jeśli podczas interwencji okazywało się, że problem nadaje się do zgłoszenia na policję (kradzież, narkotyki) delikwent był już przekazywany w ich ręce. Ja przez cały czas myślałem, że na Przystanku jest jakaś cela, pomieszczenie na ostudzenie emocji :-). Kiedy zapytałem się Adama czy w tym roku wprowadzili jakieś nowe usprawnienia, usłyszałem, że wszystko działa tak sprawnie i każdy wie dokładnie co ma robić, że zupełnie nie było takiej potrzeby.

centrum dowodzenia 02

Byłem też pod ogromnym wrażeniem pracy Pokojowego Patrolu. Sytuacja którą obserwowałem miała w sobie coś zjawiskowego (a byłem wtedy trzeźwy). Ktoś zasłabł w tłumie i potrzebował pomocy. Dwójka ratowników udzielała pomocy poszkodowanemu, a 5-6 osób z Pokojowego Patrolu otoczyło wszystkich kordonem, trzymając się za ręce po to aby móc bezpiecznie przeprowadzić interwencje. Pisząc zjawiskowo, naprawdę zrobiło to na mnie wrażenie, dało poczucie bezpieczeństwa i spokój, że w razie czego zajmą się mną odpowiednio przeszkoleni ludzie. Zresztą sporo ratowników i ludzi z Pokojowego Patrolu podchodziło do „odpoczywających” w słońcu lub przysypiających i pytało się czy wszystko w porządku lub przesuwało ich w stronę cienia.

pokojowy patrol
Pokojowy patrol podczas posiłku

Przystanek Woodstock to takie dziwne miasto, w którym każdy czuje się częścią społeczności. Jestem obok Centrum Dowodzenia, kiedy do jednego z dowódców podchodzi strażak (ich rola była jasna, pilnowali bezpieczeństwa pożarowego i polewali ludzi wodą) i mówi, że właśnie w jednym miejscu postawili kurtynę wodną i zaczęły się tam spontaniczne wybory miss mokrego podkoszulka i może warto byłoby tam wysłać jakąś ekipę z kamerą. Rozumiecie? Strażak ma zupełnie inne problemy i obowiązki na głowie, a tutaj okazuje się, że jeszcze dokłada swoją cegiełkę do wizerunku całego przedsięwzięcia, bo jest wydarzenie, które warto uwiecznić 🙂 Mieć taki zespół to marzenie każdego organizatora, ja w tym momencie żałowałem, że nie miałem przy sobie kamery 🙁

Takich sytuacji, kiedy ktoś wychodził poza swoje kompetencje w trosce o dobro całego przedsięwzięcia widziałem przynajmniej kilka – wow, wielkie wow, nie zdarza się to często.

Zakochałem się też we wszystkich dziewczynach z Centrum Prasowego Przystanku Woodstock – to one ogarniały całą komunikację na fejsie, Twitterze, publikowały zdjęcia, odpowiadały na maile i w dodatku jeszcze spełniały wszystkie moje życzenia. Kocham je wszystkie właściwie podwójnie, po pierwsze za to że były i jak sprawnie pracowały, a po drugie dlatego, bo w ich pomieszczeniu była klimatyzacja 🙂 Kiedy w czasie pierwszej nocy, podczas imprezy spaliły się głośniki w namiocie Wolnej Kultury, wystarczył jeden telefon i po godzinie mieliśmy sprzęt 🙂 Gdybym postawił warunek, że do płodzenia cudownych tekstów potrzebuje sauny i basenu z zimną wodą, bo tylko to pasuje do mojego lajfstajlu, to dziewczyny stanęłyby na głowie i ściągnęły wszystkie gadżety z najbliższego miasta. W redakcji odbywał się też monitoring mediów, trwały narady i dyskusje jak reagować na publikacje dotyczące ataku na Grzegorza Miecugowa. Nie mogę wam powiedzieć co usłyszałem, ale sytuacje kryzysowe dziewczyny też potrafią ogarniać. Piszę i piszę o tych dziewczynach, w redakcji byli też faceci, ale wolałem obserwować dziewczyny 🙂

centrum prasowe

Scena. Scena była magiczna, a mój zaczarowany identyfikator umożliwiał mi wejście na galerię (to takie miejsce po prawej stronie sceny, gdzie z wysokości dwóch metrów można było oglądać koncert i jednocześnie obserwować publiczność). Ciekawie wygląda koncert z tej perpektywy, widzisz jak to wszystko działa, jak pracują technicy, co robi artysta kiedy odwraca się tyłem do publiczności, obserwujesz jak skradają się reporterzy, żeby zrobić dobre zdjęcia a jednocześnie nie pokazywać swojej twarzy na scenie, czasem mignie goła dupa Marii Peszek, czasem jakiś manager przegania kręcących się reporterów, albo pogania ekipę techniczną żeby szybciej ustawiali sprzęt. Od czasu do czasu mogłem wejść też na samą scenę i popatrzeć na cały Przystanek Woodstock z tej perspektywy – o północy, po zakończeniu koncertów to miejsce wygląda zupełnie inaczej niż o 6 rano kiedy miasto powoli budzi się do życia (albo kładzie się spać). Piękną sprawą było też dla mnie być na scenie podczas zakończenia przystanku i odśpiewać (ja klaskałem, prawie do rytmu) kawałek grany przez Piotra Bukartyka – magiczne doświadczenie, piękne światła, mnóstwo pozytywnych emocji, tłum ludzi przed tobą, wow!

woodstock scena

allegro

Nie sposób ogarnąć wszystkich atrakcji i rzeczy, które można było robić podczas tych trzech festiwalowych dni, więc każda relacja będzie niepełna. Jest takim samym uczestnikiem festiwalu ten, który cały ten czas przetańczył pod sceną, ten, który nie słyszał żadnego koncertu ale przesiedział wszystkie te dni na wykładach ASP albo ten który wybrał alkohol, zgon, palenie albo taplanie się w błocie. Każdy mógł udać się do tej „dzielnicy” miasta i wybrać ten rodzaj rozrywki która mu odpowiadała. Przez ostatnie lata pojawiało się sporo krytyki, że na Przystanku komercja, biznes i to już nie to samo. Zupełnie tego nie odczuwałem, sponsorzy postarali się aby ich udział był czymś więcej niż postawieniem bannerów na drodze. Play dawał darmowe rozmowy (nie wiem, nie testowałem) i zbudował jakieś wielkie bębny, Carlsberg budował Największego Woodstokowicza (tutaj relacja) a Allegro postawiło na wiatraki 🙂 absurdalny pomysł – stój dwie godziny w kolejce, po to aby przejechać dwa kilometry na rowerze treningowym – dostajesz potem możliwość złożenia wiatraczka, a tych wiatraczków musi być jak najwięcej. I co, ludzie stali, jeździli, składali wiatraczki, dobrze się bawili 🙂

Podsumowując krótko – tegoroczny Przystanek Woodstock był dla mnie niesamowitym przeżyciem, bardzo ciekawym doświadczeniem i piękną imprezą – warto pielęgnować takie wydarzenia i nie pozwolić aby umarły. Ja w każdym razie melduję się tam za rok, do zobaczenia!

nogi

Comments 37

  1. Maciek, jeśli chcesz przyjemniej przeżyć popołudnie na woodstocku to polecam też atrakcjie w okolicy pola woodstockowego:) W przyszłym roku zachęcam do złapania się i wycieczki nad rzekę (park krajobrazowy ujście warty), przepiękne widoki i cudowna woda w cudownej rzece, polecam zwłąszcza w godzinach 9-17 🙂

  2. Chciałbym podziękować Tobie, za naprawdę dobry, tłumaczący wiele człowiekowi, który dopiero zaczyna się interesować SM wykład. … Pewnie zauważyłeś po Twojej lewej wiercącego i zmieniającego co chwilę pozycje, czasami niestety przysypiającego człowieka… tak to ja, chciałbym przeprosić Ciebie jako osobę prowadzącą ten piątkowy wykład/ warsztat za moje zachowanie. Wykład w ogóle nie był nudny, ale byłem zbyt zdeterminowany, aby przyjść na Twój wykład i wysłuchać chociaż części. Tak więc przyszedłem z gorączką i 4kg mniejszy. Jednym słowem Przepraszam, za spanie na wykładzie.

    1. Post
      Author

      Maćku, bądź spokojny, nie zauważyłem żadnego ziewania, byłem zbyt pochłonięty gadaniem 🙂 – ale cieszę się, że Ci się podobało… ja bym nie dał rady się dowlec w taki upał.

  3. Wow, bardzo miło czyta sie taki tekst 🙂 cieszymy się że mogłyśmy dołożyć swoją cegiełkę do Twojego zadowolenia Woodstockiem 🙂

    Dziewczyna z Biura Prasowego 🙂

  4. Mi się wykład bardzo podobał, gwarantuję, że gdyby temperatura było o pięć stopni niższa ułożyły by się jeszcze spokojnie 3 – 4 rzędy słuchaczy na zewnątrz namiotu. Ale w tym roku zasada na całym ASP była taka, że jest dokładnie tylu słuchaczy ile się mieści w cieniu.

    Dzięki i pozdrawiam!

  5. Przyjemnie jest czytać taki artykuł. Przystanek Woodstock wymaga ogromnego zorganizowania i rozwiązań logistycznych. Organizatorom należą się gratulacje.

  6. Techniczny komentarz: galeria była po _lewej_ stronie sceny. Mówię to ja, w pokojowym patrolu byłem i mogę podkreślić: po lewej stronie sceny było biuro rzeczy znalezionych 🙂 (wszyscyśmy umówieni jesteśmy że o stronach sceny mówimy z punktu widzenia tłumu, nie artystów :P)

  7. każdy ma swoje doświadczenia odnośnie tej imprezy – nie da się ukryć, że jest to ważne wydarzenie kulturalne i wielkie święto muzyki ale niestety „róbta co chceta” za bardzo dominuje i odsetek osób zainteresowanych czymś więcej niż alkoholem jest naprawdę niewielki. ja się bardzo zraziłam po edycji z 2011 roku z Prodigy. niestety ale w tym przypadku organizatorzy porwali się na coś co zdecydowanie ich przerosło 😉

  8. Tak jakby na fotach widać mniej kurzu w powietrzu 😀 Ostatnio byłem jak pierwszy raz grali w Kostrzyn..niu..nie? (Nigdy nie wiem jak to odmienić). Osobiście byłem zawiedziony otoczką, ot nudziłem się czekając na koncerty. Z tego co piszesz i co mi znajomi opowiadają to trochę się zmieniło.

  9. Ja się bardzo mocno zastanawiam nad pojechaniem. Tylko trochę nakłada mi się to z egzaminami na magisterkę. Tak, fizjoterapeuci mają egzaminy, a nie tylko składanie papierków 😉

  10. Niestety Michała nie mogę otagować, żeby dowiedzieć się czy ma ochotę, ale jeśli miałby – to ja proszę o kontakt:) Albo Anna Flasza namiary na Michała:) Bo myślę, że namiot Now Go Online chętnie posłuchałby jego wykładu:)

Skomentuj Masa Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *