12

Pięć. Normalnie

Ten post powinien pojawić się wczoraj, ponieważ zgodnie z kalendarzem, właśnie wczoraj, 25 stycznie, 5 lat temu narodziłem się na nowo. Brzmi banalnie i pewnie pompatycznie, ale gdy o tym wspominam, moje wyobrażenia co do tamtych ponownych narodzin się nie zmieniły. To faktycznie były ponowne narodziny, powrót do życia. Piszę o tym dzisiaj, w 50. rocznicę pierwszego w Polsce przeszczepu nerki.

Wyobraźcie sobie klasyczny film sensacyjny. Sceny tuż po finałowej rozgrywce z czarnym charakterem. Twierdza głównego złego jest zniszczona, główny bohater wynurza się powoli z głębokiej wody. Ujęcie z dołu, bohater płynie w górę, w stronę światła i powierzchni wody. Widać skrzące się promienie słońca, jemu brakuje tchu, jeszcze tylko parę ruchów nogam. W zwolnionym tempie, wynurza się z wody, łapczywie łapie oddech, pierwszy haust, drugi, uspokaja oddech i  spokojnie płynie do brzegu – będzie dobrze.  W takiej standardowej, ogranej wiele razy scenie filmowej brałem właśnie udział. Dokładnie tak się wtedy czułem, tak pamiętam pierwsze chwile po przeszczepie. Będzie dobrze, udało się.

Ponowne narodziny siedzą mi w głowie i postanowiłem że będę o nich pamiętał (zresztą, nie da się przecież o tym zapomnieć). Bez hucznych imprez i fety, ale zawsze tego dnia przybijam ze sobą urodzinową piątkę – najbliżsi również składają mi urodzinowe życzenia.

Hej! Przecież każdy jak był dzieckiem, chciał mieć urodziny jak najczęściej prawda? No to mi się poszczęściło – mam je dwa razy w roku.

Pięć, Udało się, jest spoko, nera pracuje dobrze od pięciu lat, ja funkcjonuje normalnie. Robię swoje. Żadnych rewolucji, przenoszenia gór i podboju kosmosu. Nie zrozumcie mnie źle – to nie tak, że już tylko herbata lipowa, bujany fotel i taniec z gwiazdami. Ciągle działam, po swojemu. Ba, lista moich tegorocznych projektów i dalszych planów jest całkiem imponująca – bez żadnej przesady, szykuje się naprawdę ekscytujący rok. Ale są to moje plany – pewnie byłyby takie same gdyby nie przeszczep. Chcę ten modny i na siłę wciskany nam trend, że musisz być YOLO, łapać marzenia, budzić się z oklaskami każdego dnia i na siłę pompowany entuzjazm sprowadzić do normalności. Kiedy nasze plany, listę marzeń traktujemy normalnie, na spokojnie, projektowo, ekscytując się dokładnie tyle, aby być zgodnym ze sobą – wtedy łatwiej nam przejść z tego dziwnego stanu uniesienia do etapu pracy. Bo tak niestety jest, że listę marzeń i planów trzeba sobie wypracować, a nie ją wykrzyczeć i czekać aż podkręcona wizualizacją i innymi sekretnymi mantrami zrealizuje się sama.

I dzisiaj też odrobinę inaczej patrzę na całą sprawę związaną z przeszczepami. Ten dziwny miks lekarskiej wiedzy i jakiegoś magicznego pierwiastka. Tak, nawet dla lekarzy magicznym, pięknym momentem jest chwila, w której przeszczepiony od martwego dawcy narząd otrzymuje krew, tlen, zaczyna nabierać kolorów i funkcjonować w nowym ciele. Taki dar otrzymałem od kogoś 5 lat temu. Nie wiem kto to był, w jakim był wieku, jakiej był płci i jak umarł. Historię jak wyobrażam sobie tę osobę i dlaczego właśnie tak, opowiadam znajomym przy piwie, możecie się zapytać przy jakiejś okazji 🙂

Zrzut ekranu 2016-01-27 o 00.01.35Nie wiem czym kierował się mój Dawca podejmując decyzję o oddaniu narządów zarówno mi jak i mojej siostrze bliźniaczce (tak nazywa się pacjentów, którzy mają organy od jednego dawcy). Czy była to wcześniej zaplanowana decyzje, przemyślana, przedyskutowana z rodziną? Może nigdy tego tematu nie przegadali, a decyzję podjęła najbliższa rodzina? Zerknijcie na ten krótki materiał z TVN24 – tam wątek motywacji najbliższych jest pięknie pokazany – Darowane życie.

Dlaczego Wasza świadoma decyzja jest dla mnie bardzo ważna? Dość ostrożnie podchodzę do niektórych kampanii promujących przeszczepy i budujących modę na bycie dawcą. Paradoksalnie, jako ktoś kto z przeszczepu sam skorzystał i w przyszłości znów będzie musiał się zmierzyć z tym problemem ponownie, wcale nie chciałbym, aby deklaracja o oddaniu swoich narządów była jakimś modnym zjawiskiem. Trendem. Delikatnym społecznym przymusem na bycie dawcą, bo wypada, bo fajnie, bo dlaczego nie. Chciałbym, żeby każdy kto, chce być dawcą odpowiedział sobie na pytanie: dlaczego TAK. Świadomość, wiedza, w pełni przemyślana decyzje – tego bym chciał. Trend i moda na bycie dawcą stawia też w odrobinę kłopotliwej sytuacji osoby, które nie chcą być dawcą. Nie chciałbym, aby ktokolwiek kto podejmie decyzje na „NIE”, nie czuł się w najmniejszym stopniu gorszym człowiekem. Albo buntował się przeciwko uleganiu jakiejś społecznej presji krzyczących reklam zachęcającym do transplantacji – niektóre naprawdę mi się nie podobają.

Podarowanie komuś życia to piękny i ważny gest – nigdy nie będzie modne. A ktoś, kto z tego daru skorzysta wcale, nie musi być pierwszym człowiekiem na Marsie czy wynalazcą leku na raka – wystarczy żeby był dobrym człowiekiem.

Decyzję o byciu dawcą potraktuj podobnie jak swoje marzenia – nie ulegaj presji, modzie czy jakiemuś spędowi klaszczących ludzi. Bądź ich na sto procent pewny – kieruj się sercem i rozumem*. Tego ci życzę.

A oświadczenie woli, jeśli będziesz chciał, sam znajdziesz, to proste – nie muszę linkować.

Na uszach: Tom Player – Elaina’s Theme i #palecbudzicha

*product placement nie zamierzony, no ale to przecież blog o mediach, reklamie i marketingu 🙂

Comments 12

  1. Piękny jest ten materiał, który podlinkowałeś. Taki spokojny.
    Sto lat! I w ogóle to myślałam, że jesteś młodszy. No tak, w końcu to Twoje piąte urodziny 🙂

  2. Pamiętam, jak napisałeś wtedy na blipie, jak pisałeś o przeszczepie. Temat nie ejst jest mi obcy – miałem sposobność obserwować jak jest być dzializowanym i jak wielka zmiana jest po przeszczepie – na bazie przyjaciela, który to przeżył osobiście. A ja? tak, zadeklarowałem ze chce oddac organy po śmierci.

Skomentuj Karol Werner Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *