9

Konkursidła (w rolach głównych: okładka)

Poruszałem kilka razy na blogu temat konkursideł… baa, sam parę razy dałem się na to kiedyś nabrać – już mi przeszło. Konkursidła mają różne odmiany, są różnego kalibru i w odróżnieniu od profesjonalnie przygotowanych konkursów nie kończą się najlepiej (dla uczestników oczywiście). Do rozważań nad konkursami i konkursidłami postanowiłem wykorzystać ogłoszenie, które pojawiło się kilka dni temu na grupie dyskusyjnej pl.comp.grafika:

Wydawnictwo Nissaba ogłasza konkurs na okładkę poradnika. Tematyka: praktyczne i prawne problemy związane z pisaniem, tłumaczeniem i wydawaniem książek. Tytuł: Jak wydać książkę. Autor: Paweł Pollak. Na pierwszej stronie tylko tytuł i autor bez nazwy wydawnictwa. Format książki 148×210 mm (A5).
Propozycje (wystarczy pierwsza strona okładki) podpisane imieniem i nazwiskiem proszę przesyłać e-mailem na adres nissaba[małpa]szwedzka.pl w formacie pdf lub jpg, podając oczekiwane wynagrodzenie, w terminie do 15 września 2007 r. Jeden uczestnik może nadesłać dowolną liczbę projektów. Nie potwierdzamy otrzymania projektów i proszę się o to nie dopominać. Po rozstrzygnięciu konkursu każdy uczestnik otrzyma odpowiedź.
Osoby, którym nie odpowiadają warunki konkursu, prosimy o niedawanie temu wyrazu w korespondencji, tylko po prostu o niebranie w nim udziału.
Osoby chcące otrzymywać w przyszłości powiadomienia o takich konkursach proszone są o przysłanie osobnego maila (nie razem z propozycją konkursową) na adres nissaba[małpa]szwedzka.pl zawierającego w treści wyłącznie adres mailowy, na który chcą otrzymywać powiadomienia.

Reakcje użytkowników grupy były łatwe do przewidzenia i sam przyłączam się do krytyki takich działań. No bo czym może zachęcić wydawnictwo do współpracy… tekstem „nie potwierdzamy otrzymania projektów i proszę się o to nie dopominać”… brzmi równie zachęcająco jak „nie płacimy za pracę, więc proszę się o to nie dopominać”.

Lećmy dalej. Na jaką jakość pracy liczy wydawnictwo, jeśli grafik przygotowujący okładkę:
– nie wie za ile pracuje (bo nie wiadomo czy budżet jest na 100 zł czy 1000 zł). Między bajki można włożyć tłumaczenia (bo takie się zdarzają), że jak projekt będzie dobry to zapłacimy i 5000 zł
– nie wie, czy jego projekt zostanie przyjęty, więc po co się starać, czy warto do takiego projektu robić np. specjalnie zdjęcia, ew. kupować je z banku zdjęć? Czy to jest dobry sposób na profesjonalne wydawanie książek?
– tytuł książki to trochę za mało informacji, przynajmniej spis treści, może jakieś sugestie autora – przecież to leży w interesie wydawnictwa, żeby okładka była odzwierciedleniem treści książki.

Nie wiem jakie korzyści może mieć wydawnictwo z puszczania takich ogłoszeń – no chyba koszt okładki można obniżyć do 100 zł… ale czy warto?

Czy takie konkursy są szansą dla początkujących grafików? Nie wiem, może i w założeniu są – dopóki nie wystartują w paru konkursidłach i się sami nie przekonają o „samych korzyściach” płynących z takich konkursów. Prędzej nasuwa się określenie: „szukanie frajerów”.

Uśmiech politowania wzbudzają takie odpowiedzi, że przecież można sobie taką pracę wpisać do własnego portfolio – pewnie że można, jak każdą inną, również tą, za którą dostało się normalne wynagrodzenie. Poza tym dobre portfolio można zbudować również z nieistniejących zleceń czy niezrealizowanych projektów.

W kontekście całego konkursidła śmieszny jest również tytuł książki: „Jak wydać książkę” – mam nadzieję, że pomysł na ten konkurs nie powstał pod wpływem tej lektury.

A może są jakieś dobre strony tego rodzaju konkursów/konkursideł (niepotrzebne skreślić), może wydawnictwa mogłyby się wypowiedzieć… albo ktoś kto startuje/startował w takich konkursach i jest zadowolony?

Na razie pojawiła się już pierwsza propozycja okładki (autorstwa Gravide), pokazująca stosunek grafików do takich konkursideł.

Konkursów i konkursideł większych i mniejszych jest u nas pod dostatkiem – przypomnę tylko słynny konkurs na logo Szybkiej Kolei Miejskiej, czy komentowany przez Andrzeja-Ludwika Włoszczyńskiego konkurs na logo Lublina.

Co myślicie o takich konkursach?

Comments 9

  1. Nie ładnie , zresztą cały ton tej „prośby” o okładkę jest już odstraszający. Ja bym nie kiwną palcem.
    po za tym rozszyfrował ktoś skrót umieszczony na dole tej propozycji okładki? hehe 🙂

  2. brałem udział we wspomnianym konkursie na logo Lublina…

    kicha, wiecej sie nie ma co bawic w takie rzeczy. Disrepect dla organizatorów za brak szacunku do czasu i pracy, którą ktoś wklada w projekt :/ bo o odwołaniu konkursu najpierw dowiedzielismy sie z mediów, po dwóch tygodniach wysłali dopiero maile… nawet nie przeprosili 😛

  3. Naiwnością byłoby sądzić, że tego rodzaju ogłoszenia nie będą na porządku dziennym. Wiele wydawnictw, agencji reklamowych przecież żyje jedynie z żerowania na umiejętnościach i talentach podwykonawców. A ponieważ zasady pracy i współpracy w sferze ogólnie mówiąc kreacji mediów są tak niejasne, zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał się „wycwanić” i ktoś kto w dobrze przez siebie rozumianej intencji zdobycia doświadczenia – a MOŻE i korzyści finansowych da się na to złapać. Warte rozważenia, dlaczego branża kreacji mediów nie dorobiła się swojej ochrony korporacyjnej, jaką posiadają np. architekci, adwokaci itd.

  4. Post
    Author
  5. hehe sama prawda, ale ta funny okładka dość mizerna. Typek wygląda jakby pomagał drugiemu się zgiąć a kolor żółty jest kompletnie nieczytelny. Jak już się śmiejemy „my graficy” to się przykładajmy.

  6. "kolor żółty jest kompletnie nieczytelny"
    a może zwrócisz uwagę, że to jest cmyk , "ty grafiku".

  7. Brakuje piątej ikonki. Relacja „autor – grafik”, jako że Paweł Pollak jest autorem tego poradniczka i właścicielem jednoosobowego wydawnictwa, w którym pomysł na ów konkusik powstał. Innymi słowy wydaje go własnym sumptem. Aby nie płacić za pracę grafika zorganizował ten żałosny, acz cwaniacki konkurs.

Skomentuj ość Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *