3

Islandzkie drogi – niczym z filmów science-fiction

projekt islandia roads of iceland

Islandia totalnie nas oczarowała, zwłaszcza wtedy kiedy zjeżdżaliśmy z „jedynki” – głównej drogi na wyspie, najczęściej wybieranej przez turystów aby zrobić tzw. „objazdówkę” – i wjeżdżaliśmy w interior, w sam środek Islandii. Surowe krajobrazy, piękna (o dziwo) pogoda, wieczny wiatr i księżycowe klimaty, które wydawały się żywcem przeniesione z takich filmów jak „Oblivion” („Niepamięć”) czy Prometeusz. Zresztą obydwa te filmy były tam kręcone i odwiedziliśmy kilka takich miejsc.

Żałuję, że kamera (Sony Action Cam) , którą zamontowaliśmy na dachu nie miała stałego zasilania, ogromnej pojemności karty pamięci i przycisku „REC” zamontowanego na kierownicy. Ale i tak sporo właśnie takich materiałów z dachu udało się nakręcić. Ja totalnie zakręciłem się na punkcie muzyki z filmu Oblivion i ona najczęściej towarzyszyła nam podczas podróży (pewnie zbrzydła już reszcie ekipy 🙂 ale mi się wciąż podoba.

Żeby pokazać wam klimat i piękno podróżowania po typowych islandzkich drogach zmontowałem kilka różnych scenerii i podłożyłem moje ulubione utwory ze ścieżki dźwiękowej „Oblivion”. Krajobraz podczas kilkugodzinnej podróży potrafił kilkukrotnie zmienić się, od surowej pustyni, po klimatyczną scenerię z burzami piaskowymi w tle i górami, o które rozbijały się chmury, aby za chwilę zaskoczyć nas przeprawą przez rzekę czy jazdą krętą drogą wyżłobioną w polu zastygłej lawy.

Aha, ostrzegam, w tym materiale tak naprawdę przez 18 minut nic się nie dzieje – nie ma żadnych efektów specjalnych, podbijania kolorów, nasycenia i kontrastu, nawet żadnej stabilizacji nie włączałem – po prostu Islandia i moja ulubiona muzyka 🙂 – pure Iceland

Odkąd zmontowałem ten materiał włączam go na dużym telewizorze, odpalam głośniki i służy mi za domowy, uspokajający wygaszacz ekranu… Korci mnie, żeby zmontować takiego dwugodzinnego seta 🙂

Comments 3

  1. Zimno, głucho wszędzie co to będzie co to będzie… Ale intrygujące miejsce. Nie tak jak kominkowy Nowy York albo moja Japonia (wkrótce na blogu tekst o mojej dawnej podroży do niej ) ale też swój urok i klimat ma.

  2. Dzięki, Maćku. Czytam Cię dla ciekawostek „medialnych”, ale w tym wpisie z połączeniem muzyki i plenerów trafiłeś w moje zainteresowania;) Czekam na dalsze relacje z jakże ciekawego rejonu.

Skomentuj Mariusz (smakpodniebienia.pl) Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *