11

Islandia czyli podróże z dronem (DJI Mavic Pro)

To mój pierwszy film z drona, więc bądźcie wyrozumiali:)

Film jest dostępny w 4K, jeśli więc macie gdzie to odtworzyć, to serdecznie zapraszam i będę wdzięczny za uwagi i komentarze. Chętnie odpowiem też na pytania – doczytajcie do końca.

Muzyka pochodzi z filmu „Oblivion”, towarzyszyła mi podczas wszystkich wypraw (niektóre sceny były kręcone właśnie na Islandii) i wciąż nie może się ode mnie odczepić.

To była nasza trzecia wizyta na Islandii, tym razem wybraliśmy wariant pieszy i jeden szlak (a właściwie dwa połączone ze sobą) który zaczyna się przy południowym brzegu Islandii (w Skógar przy wodospadzie Skógafoss) i prowadzi wgłąb lądu prosto do Landmannalaugar – pięknego miejsca, w którym czeka na nas gorące źródło.

Poszczególne etapy szlaków Fimmvörðuháls i Laugavegur, zachwyty oraz rozczarowania opiszę w kolejnych postach w ramach cyklu #ProjektIslandia, dzisiaj skupię się tylko na wrażeniach i doświadczeniach z latania dronem.

Zakup DJI Mavic Pro był zdecydowanie najbardziej trafnym zakupem i świetnym pomysłem, żeby filmować miejsca, które planowaliśmy odwiedzić. Najlepsza turystyczna zabawka świata! Pod warunkiem, że nie ma zakazów. Na Islandię z dronem wybiera się coraz więcej osób więc w szczególnie turystycznych miejscach są już niestety znaki zakazujące latania dronami. Nic dziwnego – dwa drony wokół wodospadu pełnego turystów to o jeden dron za dużo. Na taki znak trafiłem tylko raz, w Skógar przy wodospadzie, gdzie rozpoczynaliśmy wędrówkę. Potem już ani zakazów ani nikogo z dronem nie widziałem aż do samego Landmannalaugar (gdzie słyszałem lub widziałem 3 drony).

Zrobiłem sporo zdjęć, sporo panoram (iPhone jest do tego rewelacyjny) ale dopiero ujęcia z drona pozwalają mi pokazać Wam z jak olbrzymimi przestrzeniami i z jakimi pięknymi widokami mamy do czynienia na Islandii.

Ponieważ przez 7 dni nosiliśmy cały dobytek w plecakach, to mocno ograniczałem rzeczy, które miałem ze sobą. Miałem tylko 3 baterie (każda na ok. 25 minut lotu) i żałuję, że jeszcze nie dokupiłem kolejnych trzech. Wszystkie noce spędzaliśmy na polach namiotowych, ale raptem w dwóch punktach mogłem podładować baterie, telefon i pilota do drona, więc wybór, które miejsca filmować, kiedy startować był naprawdę trudny. Do tego dochodziły jeszcze warunki pogodowe. Co prawda mieliśmy szczęście do pogody i właściwie przez większość czasu było słonecznie, ale były miejsca gdzie zaskakiwała nas mgła, opady deszczu czy porywisty wiatr – i tam niestety dron musiał zostać w plecaku, a żałuję, bo zabrakło w tym filmie ujęć wulkanu Eyjafjallajökull i pięknych scenerii, które go otaczają.

Jak sprawował się DJI Mavic? RE-WE-LA-CYJNIE!

Przede wszystkim jest to dron, który po spakowaniu zajmuje niewiele miejsca w plecaku i niewiele waży. Kupiłem do niego dwa osobne, usztywnione pokrowce (bardzo polecam), miałem ze sobą zapasowe śmigła (nie przydały się na szczęście), trzy baterie, ładowarkę oraz dodatkowe filtry ND z polaryzacją od Polarpro.

W czasie całej podróży startowałem drona z ręki i również na ręku lądowałem. Jest to zdecydowanie bardziej bezpieczny sposób dla drona (nie musi lądować na nierównej powierzchni, gdzie najczęściej może o coś zaczepić śmigłem), trochę mniej bezpieczny dla palców – trzeba ostrożnie złapać za dolną część obudowy. Ostatniego dnia, podczas naprawdę wietrznej islandzkiej pogody, gdzie dron nie mógł poradzić sobie z wiatrem, lekko przejechał mi śmigłem po palcu. Przeżyłem 🙂 Będę dalej startował z ręki. Ma to sens zwłaszcza na wąskich górskich ścieżkach, miejscach gdzie nie zawsze znajdzie się odpowiednio duży, płaski kawałek ziemi. Dron wisi w powietrzu, podchodzisz, łapiesz ostrożnie za dolną część obudowy i drugą ręką wyłączasz silniki.

Ponieważ baterii miałem mało, starałem się aby loty były jak najkrótsze, stąd mało czasu na dokładne ustawienie drona do wszystkich ujęć. Ale było warto. Na jednej baterii udało mi się robić 3-4 krótkie loty. Pewnie zrobiłbym więcej, ale Mavic przy 20% baterii (co daje jeszcze jakieś 5 minut lotu) bardzo chce wracać do domu, próbuje lądować awaryjnie i nie da się wtedy spokojnie latać, mimo, że obniżyłem próg alarmu baterii na niższy. Ma to sens, bo dochodzi do tego jeszcze niska islandzka temperatura, która może obniżyć żywotność baterii i nie zawsze można ufać wskaźnikom. W każdym razie wszystkie loty kończyły się dobrze i nie zaliczyłem żadnej kraksy.

Dwa razy Mavic zgłaszał po starcie błąd kalibracji kompasu (kalibruję go przed każdym startem) i musiałem wylądować i ponownie startować, czasem znosiło go delikatnie w prawo (nie wiem na czym polegał błąd, występował losowo), ze trzy razy po uruchomieniu silników śmigła kręciły się za wolno, żeby unieść Mavica z ręki, musiałem mu pomóc kontrolerem. Były to więc bardzo drobne błędy, które nie utrudniały pracy. Najważniejsze, że dron już w powietrzu latał bardzo stabilnie, ani przez moment nie czułem zagrożenia czy możliwości straty kontroli.

Na wietrze sprawował się zaskakująco dobrze, najbardziej wietrzne (chociaż podczas tego ujęcia akurat przestało wiać) były ujęcia kiedy idziemy we dwójkę zieloną granią. Tam wystartowałem dronem na niskim pułapie i sprawdzałem czy zwieje go wiatr – dał radę bez problemu. W powietrzu unosiła się jeszcze delikatna mgła od pobliskich wodospadów – również Mavic dał radę, ale właśnie woda, deszcz para wodna są chyba największym zagrożeniem dla dronów. 

Najczęściej używałem trybu „point of interest” czyli lotu, w którym ustawiam drona nad interesującym mnie punktem, ustalam wysokość i promień okręgu i dron zaczyna krążyć wokół zarejestrowanego punktu. Ja mogę jedną ręką kontrolować wysokość, promień okręgu i zmienić prędkość obrotu wokół punktu a Mavic trzyma w miarę stabilnie kadr. Tam powstało większość ujęć, które widzicie w filmie.

Tryb „active track” czyli inteligentne śledzenie obiektu działał różnie. W ujęciu na grani sprawował się znakomicie, ale czasem, nawet w sytuacji kiedy miałem wyróżniające się z tła ubranie czy plecak potrafił niespodziewanie zgubić cel (czasem przerywał też nagrywanie) i wisiał w powietrzu. Jeśli miałbym więcej baterii to ponawiałbym próby, bo to po prostu czasem to działa perfekcyjnie czasem nie. Z braku czasu ustawiałem bezpieczny i sprawdzony „point of interest”.

Tuż przed wyjazdem miałem ustawione parametry nagrywania (4K, 30 klatek/s, tryb V-log), ale pojawiła się aktualizacja oprogramowania drona i nie wiedzieć czemu przestawiła mi tryb filmowania z D-log na Normal. Nie mam pojęcia dlaczego, nigdy tego trybu nie używałem i zorientowałem się dopiero po paru dniach, nagrywałem w Normal już do końca. D-log jest trybem, który na podglądzie wygląda nieco płasko i kolory są wyblakłe, ale tan naprawdę rejestruje szerszy zakres barw, które potem można wyciągnąć podczas montażu.

Ustawiłem też automatyczną regulację ekspozycji i ISO. Amatorka, wiem, ale ten wybór ma swoje zalety. Przede wszystkim korzystałem z filrów 4/8/16 ND (plus polaryzacja) firmy Polarpro i wszystkie ujęcia są robione z tymi filtrami – Mavic zawsze miał któryś założony na obiektyw. Chyba dobrze dobierałem te filtry, ponieważ w większości przypadków dobierał dobre parametry i dobrą prędkość migawki. Ci, którzy dłużej latają dronami od razu dostrzegą zmieniające się w niektórych ujęciach poziomy czerni i bieli, ale właściwie mi to nie przeszkadzało, wiedziałem że będę edytował i wolałem postawić na automat niż potem mieć całe ujęcie prześwietlone lub zbyt ciemne. Myślę, że drugi raz postąpiłbym podobnie, mając jednak komfortowe warunki z bateriami i więcej czasu na ustawienia będę latał na manualu.

Muszę też wspomnieć o ładowarce do Mavica. Jest bardzo lekka i niewielkich rozmiarów. Oprócz jednego kabla do podłączania baterii ma też dwa wyjścia USB, którymi mogłem ładować pilota i telefon. Do kabla zasilającego do ładowarki DJI mogłem też podłączyć ładowarkę do baterii od Panasonica GH4 – udało mi się więc ograniczyć dźwiganie kabli i zasilaczy do absolutnego minimum. Baterie do Mavica ładowały się jakieś 40-50 minut, jeśli więc miałem możliwość to udało mi się sprawnie załadować cały sprzęt. Niestety nie ma na rynku żadnego sensownego powerbanka z którego można by ładować baterię do Mavica. Również w schroniskach, które były zasilane energią słoneczną odmawiano mi ładowania drona – telefon owszem tak, ale jak już ktoś widział zasilacz z kablami i bateriami to odmawiał.

Drona zawsze miałem z plecaku w podręcznej bocznej kieszeni lub w torbie, którą miałem na ramieniu. Więc wyjęcie, poskładanie, kalibracja i start zajmowały niecałe dwie minuty. Podobnie jego spakowanie. Idealnie na piesze szlaki.

Całkiem sprawna okazała się również aplikacja DJI. Oprócz kontrolowania lotu drona ma też całkiem sprawny edytor wideo, w którym można szybko zmontować filmy z pamięci podręcznej telefonu (720p) lub zgrać z karty Mavica i puszczać od razu w socia media. Co prawda to była Islandia i pustkowia, ale nawet dość często udało się łapać zasięg 3G, niestety zbyt słaby aby zrobić transmisję live – tych zresztą nie planowałem ze względu na oszczędzanie baterii.

To co bym poprawił w obecnym Mavicu (czy też oczekuję od kolejnej generacji) to odrobinę szerszy obiektyw, który pozwoliłbym łapać bardziej szerokie kadry i odlatywać na mniejsze odległości. Ale w przypadku optyki zasada jest prosta – nigdy nie jest jej dość.

Zastanawiałem się też, czy gdybym miał do wyboru mniejszego Sparka zamiast Mavica to wziąłbym Sparka? Chyba nie, bo jeśli Spark to tylko z kontrolerem. W Sparku nie składają się ramiona śmigieł, więc jeśli chodzi o objętość razem z pokrowcem to zajmuje podobną ilość miejsca. Krótszy czas lotu, mniejsza optyka, mniejsza waga, która nie wiem jak będzie się sprawdzała na wietrze. Zostaje zdecydowanie przy Mavicu.

I na koniec kilka kadrów z Mavica. W kolejnych wpisach skupię się na szlaku i różnych islandzkich ciekawostkach i obserwacjach, również opiszę sprzęt, który mieliśmy ze sobą. Jeśli macie jakieś pytania – zostawcie je w komentarzu.

Comments 11

  1. Hej ,niesamowita opowieść – klimat i reszta nie do opisania. Film świetnie złożony ,a jeśli można czym składany ? Mam PH4 i zazwyczaj składam w iMovie ale brakuje zawsze mi tego czegoś . Pozdrawiam serdecznie .

    1. Dzięki. Tutaj w sumie jest dość prosty montaż, da się zrobić i na iMovie (no może poza korekcją kolorów) – ja korzystałem z Final Cut Pro, plus muzyka plus trochę efektów dźwiękowych.

      2017-07-21 15:21 GMT+02:00 Disqus :

    1. No jasne, przepraszam, apka jest rewelacyjna, korzystam z niej od ładnych paru lat – Pocket Earth (chyba tylko na iOS) – bardzo polecam!

  2. Islandia z drona wygląda przepięknie. Malownicze krajobrazy i niepowtarzalny charakter i klimat wyspy robi swoje. Pozazdrościć wyprawy. Życzę wielu wspaniałych wypraw i mnóstwa niezapomnianych wrażeń.

  3. Hej,
    trafiłam tu przypadkiem ale film to jest sztos! Nigdy nie zachwycałam się filmami i zdjęciami z dronów, ale to co zrobiłeś…..jest niesamowite. Lepsze niż wszystkie National Geografic razem wzięte. aż ciarki przechodzą! MISTRZOSTWO! 🙂

  4. Hej, super kadry ! Słuchaj, a jak zabrałeś drona do samolotu? w podręcznym bagażu? Dzięki, pozdrawiam 🙂

Skomentuj Mama Marketing Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *