27

Brief i Sokołów: będzie zbiór dobrych praktyk na linii marka-bloger. Mam wątpliwości.

Siedzę, myślę i jem pasztet - nie miałem innego pomysłu :-) Fot. http://madameedith.blogspot.com/

Siedzę, myślę i jem pasztet – nie miałem innego pomysłu 🙂 Fot. http://madameedith.blogspot.com

 

Debat i spotkań związanymi z blogosferą mamy ostatnio całkiem sporo – większe, mniejsze, czasem bardziej merytorycznie, czasem zupełnie od czapy „przyjdź i coś tam poopowiadaj bo piszesz bloga”. Cieszy mnie, że niektóre spotkania są coraz bardziej wyspecjalizowane, np. całodniowe warsztaty i prezentacje dla… blogujących matek wegetarianek 🙂 to dopiero specjalizacja :-). Widać też po frekwencji, lekkie zmęczenie „rynku” ogólnymi spotkaniami czy dyskusjami o blogosferze – faktycznie trzeba coś więcej zaproponować niż popularnego blogera i trochę giftów do rozdania. To dobra sytuacja, oznacza, że rynek dojrzewa, a ludzie wybierają coraz bardziej rozsądnie, cenią swój czas.

Debata „Współpraca pomiędzy blogerem a marką”, którą organizuje magazyn Brief wspólnie z firmą Sokołów mnie jednak zaintrygowała, i o ile jestem daleki od oceniania seansu przed jego obejrzeniem, to postanowiłem podzielić się z Wami kilkoma moimi wątpliwościami. Celem debaty jest „opracowanie zestawu dobrych praktyk na temat współpracy blogerów oraz marek”. Temat teoretycznie nośny, w kontekście mniejszych lub większych wpadek czy też niedawnej sprawy Kocham Gotować kontra Sokołów. O ile dyskusji nigdy za wiele, to mam uzasadnione obawy o to, czy swoimi dobrymi chęciami organizatorzy i uczestnicy debaty więcej zepsują niż pomogą. I stąd mój tekst – traktujcie go jako taki zbiór dobrych praktyk i ostrzeżeń podczas opracowywania zbiorów dobrych praktyk 🙂

„Po pierwsze primo”. Jeśli zestaw dobrych praktyk ma służyć społeczności blogerów i firmom, którzy mają, mieli lub będą mieli styczność z blogosferą to absolutnie unikałbym obecności jakiejkolwiek marki w takiej dyskusji. Już na wstępie czytamy „magazyn „Brief” jak i inicjator wydarzenia „Sokołów”, mają nadzieję…”. Po pierwsze, chodzi o czystość intencji, niezależność powstałego dokumentu czy zbioru praktyk. Czy pod takim zbiorem dobrych praktyk, zainicjowanych przez producenta wędlin podpisze się jego bezpośredni konkurent? Tak czy nie? Jeśli nie, bo powstał z wyniku działań konkurencji, to możemy zamknąć temat.

Obecność marki Brief, przeszkadza mi tutaj mniej, zwłaszcza, że może pomóc w rozpowszechnianiu wiedzy wśród firm… ale czy wśród blogerów? Bez urazy dla magazynu Brief, ale ilu blogerów (poza kilkoma nazwiskami które piszą bloga o marketingu) czyta albo w ogóle kojarzy ten tytuł? Grzegorz Kiszluk (redaktor naczelny Brief i prowadzący debatę) odczytujący dekalog blogosfery? A ilu vlogerów kojarzy Brief? A przecież kryzys Sokołowa rozchodził się głównie na YouTube i wśród vlogerów i ich widzów zyskał najwięcej uwagi. Dla jaśniejszego obrazu, pofantazjujmy i odnieśmy się do innego przykładu. Kiedy w środowisku pacjenci – lekarze, pojawia się nagle magazyn „Młynarz Polski” (pisze w nim felietony dwóch lekarzy, oraz kilku czytelników było kiedyś w szpitalu”) i razem z firmą cateringową, która zatruła kiedyś pacjentów jednego szpitala, tworzą zbiór dobrych praktyk o tym jak lekarze mają traktować pacjentów to jest to zdrowa sytuacja czy raczej niekoniecznie? Czy oprócz odhaczenia sobie w portfolio ptaszka, pod rubryką CSR, środowisko lekarzy i pacjentów dostaje tutaj jakąś wartość, którą może zaakceptować?

Przerabialiśmy już kiedyś ten temat kilka lat temu, przy okazji Kodeksu Blogerów, który powstał w wyniku… uwaga, wpadki firmy Pracuj.pl z autorką bloga ZjadamyReklamy.pl (taki kryzys wtedy był:-). Firma natychmiast wpadła na pomysł, żeby… zrobić debatę i opracować kodeks dobrych praktyk. Brzmi znajomo? Nastąpił strzał, chwila ekscytacji, chyba tekst i zbiór zasad powstał nienajgorszy, ale jednym z największych błędów było to, że kodeks powstał właśnie pod patronatem jednej z firm i kilka innych popierało go swoimi logaskami. Po jaką cholerę? Nie wiem. Nie wiem też dlaczego wtedy tak słabo protestowałem.

Po roku czy dwóch Pracuj.pl zapomniało opłacić domeny, ktoś przejął tę stronę (to co tam widzicie to zwykła stronka pod seo, szkoda nawet linkować), projekt umarł śmiercią naturalną, niczym kampania, której kalendarz działań dobiegł końca. Nikt nie miał pomysłu jak projekt rozwijać dalej – a w zmieniającej się sytuacji, powstawaniu coraz to nowych sytuacji taki „żywy organizm” jest ciągle potrzebny. Najnowsza książka Kominka, w której podaje sporo praktyk i porad związanych ze współpracą jest według mnie już dzisiaj nieaktualna i… nawet trochę szkodliwa – ale o tym w innym wpisie, w którym zrecenzuję tę książkę.

Jeśli tworzymy zbiory dobrych praktyk, to muszą one powstać oddolnie, jeśli mają zostać niezależnie to należy jak ognia należy unikać obecności innych marek, a skupić się przede wszystkim na zaangażowaniu w to samych blogerów. Ilu blogerów poprze pomysł Briefu i Sokołowa… ilu pomyśli… dlaczego miałbym reklamować te marki? Wspomniałem o blogerach… a vlogerzy, Czy tam te „dobre praktyki”, zasady w ogóle dotrą – jeśli tak, to jak? Może jakieś nazwisko znane we vlogosferze? Przeglądam listę uczestników, niestety, nie ma tam takiego. Nikt na polskim YouTube nie będzie słuchał ludzi z innej bajki. A o tym, że polski YouTube (mimo kilku cech wspólnych) jest zupełnie inną bajką sam przekonuję się coraz bardziej.

Jeśli taki zbiór praktyk ma żyć musi być mocno osadzony w społeczności blogerów – wstępny koncept debaty tego niestety nie gwarantuje. Ani Brief ani firma Sokołów nie będzie specjalnie zainteresowana wspieraniem czy rozwijaniem tego projektu za rok, dwa czy za pięć lat.

Z tych samych powodów, o których piszę wyżej, możemy się spodziewać pewnego odrzucenia tak powstałego dokumentu – po prostu, dla zasady. Blogosfera to wolny świat (w przekonaniu wielu blogerów), pełen indywidualistów – firma, która „podpadła” nie będzie nas teraz edukować. Nie wiem też co marka „Sokołów” może zyskać takimi działaniami, według mnie to trochę ślepy, nieefektywny strzał – odradzałbym takich działań, ale to może temat na inny wpis.

Zastanawiam się też czy w obecnej sytuacji, nie należy też eksperymentować z ostateczną formą takiego zbioru praktyk. Jeśli to ma być projekt na dzisiejsze czasy, dla firm ale i dla kreatorów treści, rozproszonych po różnych mediach, korzystających z wielu narzędzi i kanałów komunikacji to sama formuła również musi również być dostosowana do dzisiejszych realiów konsumpcji i dystrybucji treści. Mojżeszowa kamienna tablica czy 21 postulatów wypisanych na kawałku drewna – chyba nie tędy droga. Eksperymentowanie z formą może też rozwiązać inny problem, z którym na pewno spotkają się autorzy zbioru zasad. Stworzenie takiego zbioru dobrych praktyk bez dokładnej znajomości blogosfery i różnic między mniejszymi blogosferami (parentingową, kulinarną, kosmetyczną, modową, podróżniczą, marketingową – te sfery najczęściej stykają się z markami) uchroni twórców przed stworzeniem zbyt ogólnego, nijakiego zbioru zasad w stylu „bądź dobrym człowiekiem dla wszystkich ludzi”.

Sama formuła spotkania, zamknięta, z wyselekcjonowanymi gośćmi na podstawie jakiegoś enigmatycznego klucza – jest pewnie jakiś pomysłem na uporządkowanie prac i nastawienie na efekt końcowy. Nie wiem czy pomysł ogłaszania tego wszem i wobec „odbędzie się debata, robimy coś dla was, ale nie możecie przyjść, coś tam potem dostaniecie” nie powoduje niepotrzebnej, przedwczesnej krytyki i publikacji takich tekstów jak ten 🙂

I wreszcie sprawa chyba najważniejsza i najbardziej delikatna. Niepowodzenie tego projektu (a przesłanki ku temu wyliczyłem powyżej) i jego potencjalna krytyka w sieci mogą zahamować faktyczne, oddolne tworzenie się takiego zbioru wiedzy, praktyk, tworzonych przez blogerów i vlogerów. Bo jeśli któryś z blogerów/vlogerów, oddolnie, zaproponuje za kilka miesięcy podobny pomysł, zostaje od razu skazany na niepowodzenie i niejako spalony na starcie? A skoro taki pomysł jeszcze nie powstał… to może nie jest potrzebny? Na to pytanie uczestnicy debaty Briefu również muszą sobie odpowiedzieć.

Czy pomysł Sokołowa i Briefu zostanie przyjęty przez sieć? Czy jest szansa, że powstanie z tego spotkania faktycznie jakiś wartościowy efekt. Nie wiem. W tym wpisie skupiłem się tylko na wątpliwościach i zagrożeniach… dobre strony specjalnie pominąłem – możecie je podrzucić w komentarzach.

Comments 27

  1. Pamiętasz jak obstawiam, że zorganizują wycieczkę do fabryki tatara? Widać jednak nie są tak odważni, by wpuścić blogerów do środka i trzymają się bezpieczniejszych rozwiązań jak debata 🙂

  2. Taka dyskusja pod egidą marki, która zaliczyła potężny fuckup to chyba rzeczywiście chybiony pomysł.

    Ale twój wpis Maćku skłonił mnie do refleksji. Blogosfera chyba kończy się szybciej niż się zaczęła. Zjada własny ogon, próbując się „na szybko” monetyzować, często-gęsto zapominając o dobrym, rzetelnym kontencie.

    Ja już się zastanawiam, kiedy blogosfera umrze i co ją zastąpi. Jest trochę jak IRC i grupy dyskusyjne usenetu. Kiedyś nikt nie wyobrażał sobie życia bez nich, a potem nastało GG, fora i w końcu Social Media.

    1. Post
      Author

      z tą śmiercią to bym tak nie przesadzał (pewnie zbyt bardzo patrzymy na ten najbardziej świecący wierzchołek blogosfery) ale fakt, faktem – blogosfera jest w… ciekawym momencie 🙂

      1. Chodziło mi o to, że jak blogosfera w końcu wypracuje standardy, to pojawi się jakaś inna „sfera” czy też social media 3.0 albo mobile, wearable vloging, czy coś i o blogosferze będą pamiętali tylko nieliczni weterani.

  3. Serio? Sokołów będzie pokazywał jak poprawnie wytoczyć proces przeciwko blogerowi/vlogerowi i ośmieszyć się tym samym na największym portalu społecznościowym? Wielkiego tłumu na tych warsztatach być nie powinno 😀

  4. Ciekawy wpis. Wg mnie sam pomysł debaty jest naturalnie wytworem myślenia kategoriami PR. Tzn. „pokażmy, że zależy nam na dyskusji i zorganizujmy ją w widowiskowy sposób, najlepiej z jakimś branżowym magazynem”. Niestety, racja, że Brief dla blogerów nie jest żadnym ważnym tytułem, ale nie zgodzę się, że to w związku z tym przedsięwzięcie dla marketerów. Dla blogerów, tylko że pewnie na około:-) Natomiast malownicza analogia, którą zaproponowałeś, jest chyba zbyt daleka sytuacji z Sokołowem. Z tą debatą jest wg mnie tak, jakby w tym wymyślonym przykładzie pacjenci-lekarz, jeden z prywatnych szpitali (w którym zdarzył się jakiś nieprzyjemny wypadek) zainicjował wspólnie z magazynem „Nowoczesna medycyna” debatę o zasadach kontaktu z pacjentami. Brzmi już lepiej, prawda? Bardzo jestem ciekaw rozwoju tej sytuacji. No i czy pomysł tej debaty wyszedł od Grzegorza Kiszluka czy może od jakiejś agencji.

  5. Z szafy wylazł kolejny dinozaur. Tak jak marka Sokołów nie rozumiała blogerów, tak ich nie zrozumie. Najpierw gryźli na oślep, a teraz na siłę próbują ocieplić swój wizerunek, narażając się na jeszcze większą śmieszność.

    Według mnie coś takiego jak „zbiór dobrych praktyk” nie ma prawa istnieć, ponieważ to by oznaczało wciśnięcie blogerów w jakieś, z góry ustalone ramy. Istnieje w Polsce jedynie granica prawa i taką polecam przestrzegać. Reszta zależy już tylko od autora.

    1. I tu się z Tobą nie zgadzam, przywołując choćby słowo etyka. Teoretycznie w blogosferze nie ma jej jak regulować, a zależy tylko od wartości jakie wyznaje dostawca treści i (!) firma, którą ów chce promować. Dlatego takie spotkanie jest potrzebne i zbiór dobrych praktyk (Boże, jak to archaicznie brzmi) na pewno, by nie zaszkodził, mimo tego, że szanse na to, aby stał się dekalogiem są nikłe (jak wspomniał Maciek – ze względu na dynamikę zmian w tej naszej blogosferze). Gorzej, że odbywa się to rzeczywiście w taki nie do końca otwarty, zrozumiały, oparty na DOBRYCH PRAKTYKACH W DYSKUSJI sposób. Dlatego nie skreślam idei, ale podzielam obawy Maćka i wcale mnie to nie cieszy…

    2. Marka Sokołów istniała, gdy Twojej strony nie było, i, jak mniemam, będzie istniała długo po tym, jak Twoja strona przestanie istnieć.

      W biznesie WARTO uczyć się od tych, którzy siedzą w nim dłużej, więcej wiedzą i więcej przeszli.

      Blogerzy muszą się uczyć, jeśli chcą przetrwać i zarabiać na swojej pasji/pracy pieniądze.
      Blogerzy muszą uszanować granice stawiane przez partnerów biznesowych, jeśli chcą być traktowani poważnie.

  6. Post
    Author
  7. Pingback: Artykuły must read vol. 18 | A Listly List

  8. Wchodzę na bloga, wali po oczach zakładka 'współpraca’ a w niej… jestem otwarty na… lista życzeń.
    Wchodzę na drugiego bloga, wali po oczach zakładka 'współpraca’ a w niej… j.w.

    Wchodzę na 20. bloga. WALI po oczach zakładka… j.w.

    TAK.
    Blogerom NIEZBĘDNE jest szkolenie:
    jak współpracować z markami,
    jak SZANOWAĆ cudze dobre imię,
    jak SZANOWAĆ cudze prawa majątkowe do utworów,
    jak SZANOWAĆ czytelnika, dając mu możliwość komentowania bez cenzury,
    jak szanować konkurentów i kolegów po fachu,
    Wreszcie blogerom NIEZBĘDNE jest szkolenie z etyki.

    Powtórzę kolejny raz. W normalnej sytuacji podmiot, który umyślnie naruszył dobre imię innego podmiotu, w najlepszym przypadku płaci odszkodowanie, w najgorszym przestaje istnieć a wnuki właściciela spłacają odszkodowanie.

    Pseudobloger, któremu Sokołów darował, miał niebywałe szczęście. Na zachodzie by go ZJEDLI z butami.

    Więc bądźcie łaskawi blogerzy, nie robić z siebie idiotów, robiąc z siebie nietykalnych celebrytów którym wszystko wolno.

  9. W stronę blogerów płyną pieniądze. Małe, duże, średnie. te pieniądze pochodzą od firm.

    NIE DZIWI zatem, że firma, która potencjalnie jest atrakcyjnym partnerem biznesowym, wychodzi z propozycją uregulowania współpracy, by móc płacić i mieć pewność uczciwego traktowania.

    W biznesie reguły współpracy się wypracowuje w negocjacjach. Co zatem jest dziwnego w tym, że jedna ze stron, ta WYKŁADAJĄCA kasę, zaprasza do rozmowy?

Skomentuj Chris Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *